Rok temu w Warszawie ukazała się książka zatytułowana skromnie Stanisław Apolinary Zambrzycki „Wiersze”. Na okładce na zielonkawym tle widoczne zdjęcie autora utworów z żoną Olimpią. Wewnątrz tomu ze strony tytułowej dowiadujemy się , że utwory są opatrzone komentarzem Olimpii Swaniewiczowej , a do druku podała je Maria Swaniewicz-Nagięć. Czytelnikowi publikacji, nie znającemu nazwiska profesor Marii Swaniewicz-Nagięć, należy się informacja, że jest ona prawnuczką autora wierszy.
Profesor dr hab.Maria Swaniewicz-Nagięć urodzila sięw 1928 roku w Wilnie.Okres wojny i rok po jej zakończeniu spędziła na Wileńszczyźnie. Po repatriacji zamieszkała w Tczewie. Studia ukończyła w SGGW w Warszawie w 1953 roku. W 1955 roku została zatrudniona na Wydziale Rolnictwa Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie. Tu przeszła wszystkie szczeble kariery zawodowej : zdobyła tytuł magistra , doktora, habilitowała się , została profesorem. Jest autorytetem i autorką wielu prac i publikacji w dziedzinie rybołówstwa oraz historii okresu okupacji i własnej rodziny.
Wiersze Stanisława Apolinarego Zambrzyckiego odzwierciedlają stosunki panujące między dworem polskim i otoczeniem białoruskim, a rządem carskim na Kresach Rzeczypospolitej lub-jak kto woli- w dawnym Wielkim Księstwie Litewskim w okresie powstania styczniowego i po nim.
Nie mnie oceniać wartość artystyczną utworów, niech zajmą się tym specjaliści od teorii literatury, rozbierając wiersze na czynniki pierwsze, oceniając je od strony emocjonalnej i artystycznej. Zwracam uwagę jedynie na uchwyconą ,a interesującą warstwę historyczną i obyczajową zawartą w wierszach Zambrzyckiego. Przedstawione w utworach zdarzenie stają się o wiele ciekawsze dzięki obfitym uzupełnieniom zawartym w przypisach, komentarzach i zdjęciach Olimpii Swianiewicz i prof. Marii Swianiewicz-Nagięć. One uzupełniają i wzbogacają treść książki.
Wiersze powstawały w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych dziewiętnastego wieku w dworku Wiażynka oddalonego około trzydziestu kilometrów od Mińska. Okolica- to cztery wioski, zamieszkałe w większości przez ludność białoruską, różnych wyznań, przeważnie grekokatolickiego ,ale także prawosławnego i katolickiego.
Dom zbudował Walenty Zambrzycki, ojciec poety. Potężne bale osadził na kamiennych fundamentach .Stworzył osiem przestronnych pokoi z dużymi oknami i kaflowymi piecami w środku, ponadto kuchnię, spiżarnię. Do mieszkalnych pomieszczeń sprowadził cenne meble, na ścianach powiesił obrazy i fotografie. W pokojach ustawił cztery szafy wypełnione książkami.
W pobliżu domu znajdowały się zabudowania gospodarcze: spichlerz, stajnia, obora, studnia, wędzarnia, domki pracownicze oraz ogród warzywno-owocowy i sad pełen grusz i jabłoni. Przy domach rosły lipy, klony, jesiony. Dalej za domem rozciągał się las dębowy, a jeszcze dalej widoczne były zalesione wzgórza.
Po śmierci Walentego spadkobiercą Wiażynki został jego najstarszy syn Stanisław Apolinary Zambrzycki, ożeniony z Olimpą Czapotowską.
Gdy w styczniu 1863 roku wybuchło powstanie ze względu na stan zdrowia, osobiście udziału w nim nie brał , ale je pieniężnie i duchowo wspierał. Na Mińszczyźnie działaly tam dwa oddziały : w powiecie Wilejka pod dowództwem Wincentego Koziełł-Poklewskiego i około trzydziestu kilometrów od Mińska, w lasach Ilhumeńskich pod dowództwem Bolesława Swiętorzeckiego. Oddziały powstańcze w bitwach z przeważającym wojskiem rosyjskim, ponosiły klęskę. Jak się dowiadujemy z zapisanej relacji , w jednej z bitew „ z naszej strony na placu boju legło 70 ludzi, a tyluż utonęło w nurtach rzeki 25zaś dostało się do niewoli, których zaraz odtransportowano do więzienia w Mińsku”.
Powstanie upadło rozwiązano pozostałe nieliczne oddziały. Władze carskie rozpoczęły polowania na ukrywających się powstańców, tak zwanych kryjaków. Schwytanych skazywano na śmierć, więziono, wysyłano na Sybir. W rok po powstaniu wykonano ponad sto osiemdziesiąt wyroków śmierci Pacyfikowano wsie i miasteczka. Represje dotknęły także rodzinę Zambrzyckich: siostra Olimpii, Helena, udała się z narzeczonym na Sybir, druga siostra ,Aniela, straciła w powstaniu narzeczonego.
Po powstaniu rozpoczęły się także prześladowania ludności cywilnej, przede wszystkim unitów, których zmuszano do przejścia na prawosławie.Tak stało się w 1865 roku z ludnością unicką mówiącą po białorusku w czterech wsiach niedaleko oddalonych od Folwarku Zambrzyckich.
Zjawiska polityczne i społeczne tamtych czasów znalazły odbicie w wierszach Stanisława Apolinarego Zambrzyckiego. O niektórych sprawach autor mówi wprost, w większości przypadków w formie alegorycznej, domyślnej, satyrycznej, niekiedy ze szczyptą humoru. Każdy utwór poprzedzony jest wstępnym omówieniem rzeczowym, co czytelnikowi ułatwia jego zrozumienie, zwłaszcza tam, gdzie treści przed władzą zostały ukryte. W wierszu „Gubernator i sałata” poeta ośmiesza gubernatora, któremu specjalnie przyrządzoną sałatę z apetytem zjada kaban. Natomiast w „Sądzie kota w Wojtelach”, w sposób alegoryczny wspomina czas powstania styczniowego, którego symbolem jest gołąb uduszony przez kota, czas gdy „łowiono , grabiono i wieszano”, „A co najczęściej boli i przeraża, Między zdrajcami byli i słudzy ołtarza”.
„Karty”, „Kolęda”, „Hutorka Staluka”,” „List do Pana Antoniego”- wiersze te obejmują okres popowstaniowy, ujawniają fakty historyczne nie zawsze znane, ukazują stanowisko społeczeństwa wobec uporczywej rusyfikacji. Na przykładzie gminy Roszkowskiej autor ukazał układ społeczny- obejmujący wszystkie warstwy ,tj. chłopstwo, mieszczaństwo, szlachtę, ziemiaństwo- i złożył hołd tym wszystkim, którzy zajęli nieugiętą postawę wobec zaborcy. A władze rosyjskie zamykały kościoły, zmuszały ludność białoruską wyznania katolickiego do przejścia na prawosławie, wymagały modłów za cara. W „Karcie” autor wyraża swój szacunek do pielgrzyma, który nie wyrzekł się swej wiary, nie zgodził się na przyjęcie innej. W „Kolędzie” mówi o prześladowaniu polskich dzieci w szkołach, zakazie śpiewania polskich pieśni w kościołach, ze smutkiem wspomina także o księżach renegatach wygłaszających kazania po rosyjsku.
W”Hutarce Staluka”, utworze napisanym po białorusku, krytycznie odniósł się do carskich urzędników dokonujących konfiskaty ziemiańskich majątków.W zbiorze znalazły się ponadto liczne wierszowane listy do różnych adresatów, oraz dwa epigramy. Ze względu na ich dowcip i ciągłą aktualność, godne przytoczenia.
Epigramat
Aż miło z naszym doktorem,
Zawsze jest grzeczności wzorem
Jak uprzejmy gospodarz, gdy spotyka gości
Tak on swymi pacyentami,
Otwierając im zawsze drzwi progu wieczności:
Niech Państwo raczą naprzód-ja potem, za Wami.
Epigramat
Gościnność tego pana wszyscy dobrze znają,
Rad z gości, osobliwie z tych , co wyjeżdżają
Maria, córka Stanisława Apolinarego Zambrzyckiego, zakonnica sercanka, zwana w rodzinie ciocią Marysią, w pierwszej połowie dwudziestego wieku przebywała w Warszawie, pracowała na pensji. Do Warszawy na naukę zostały skierowane też trzy siostry, wnuczki Stanisława Zambrzyckiego: Maria, Ludwika i Olimpia. Tutaj kształciły się m.in. dzięki wsparciu cioci Maryni. Spędzając razem wiele czasu związały się z nią uczuciowo. Szczególnie bliskie stosunki łączyły Olimpię z ciocią Marynią. To ona w latach trzydziestych zwróciła się z prośbą do krewnej, by ta skompletowała wiersze ojca i przechowała je. Prośba została spełniona.
Olimpia Zambrzycka w 1926 roku wyszła za mąż za Stanisława Swianiewicza, pracownika naukowego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Urodziła czworo dzieci. Pracowała jako nauczycielka gimnazjum w Wilnie. W okresie okupacji niemieckiej przebywała w Wiazyniu. W tym czasie jej mąż , żołnierz
Kampanii wrześniowej jako jeniec obozował w Katyniu. Tylko przez przypadek uniknął śmierci. Z armią Andersa doszedł do Europy. Osiadł w Kanadzie. Po wojnie Oliwia z dziećmi wyjechała z Wiazymia do Polski,pracowała jako nauczycielka w szkołach średnich. Po prawie osiemnastu latach rozstania , w 1957 roku połączyła się z mężem. Zamieszkali w Kanadzie. Tam zajęła się wierszami swego dziadka ,dołączyła do nich, swe omówienia i komentarze. Wiersze te trafiły do jej córki, pani profesor Marii Swianiewicz-Nagięć, która wzbogacając je licznymi objaśnieniami i zdjęciami przygotowała do druku, a gotową książkę przekazała czytelnikom.
Tadeusz Matulewicz