Halina Ewa Olszewska – Jak długo jeszcze?

1
446

Wojna w Ukrainie wciąż trwa i trudno przewidzieć jej koniec. Politycy Federacji Rosyjskiej straszą także Polskę i inne narody. Czy to przez trudne dzieciństwo prezydent FR stał się zbrodniarzem wojennym.

        – Muszę wracać do domu ! Muszę do Igora ! – płakała młoda Ukrainka, tuląc kilkuletniego synka. Dostała esemesa, że mąż jest ciężko ranny. Była jedną z wielu uciekających od wojennej pożogi. Polacy otworzyli serca i domy dla uchodźców z Ukrainy. Statystyki podają, że polskie granice przekroczyło wiele milionów ludzi uciekających przed rosyjską inwazją, głównie kobiet z dziećmi, ich mężowie, ojcowie i bracia zostali, żeby walczyć. Spora grupa Ukrainek znalazła schronienie w Biłgoraju gdzie mieszkam i okolicach. Większość znalazła zatrudnienie a ich dzieci przyjęto do miejscowych szkół. Tysiące uchodźców trafiło do wielu miast i wsi w całej Polsce bądź wyjechali do innych państw. Niektórzy już wrócili do swojej ojczyzny. Szacuje się, że około półtora miliona nadal przebywa na terytorium Polski.

             Za pośrednictwem mediów od początku, czyli od 24 lutego 2022 r. śledzimy przebieg zbrodniczej inwazji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Przeraża bestialstwo Rosjan na jeńcach wojennych i cywilach, w tym na dzieciach. Rosyjscy politycy odgrażają się także Polsce, wspierającej walczącą Ukrainę. Posługują się perfidnym kłamstwem, niedawno Władimir Putin, prezydent FR po raz kolejny głosił, że „Polska chce przejąć kontrolę nad zachodnią Ukrainą, tworząc pakt wojskowy z Kijowem”. Rosyjska propaganda usiłuje popsuć relacje Polski z Ukrainą i innymi sąsiadami. Politycy Federacji od lat posługują się fałszem uzasadniając potrzebę akcji zbrojnych przeciwko Ukrainie ( które nazywają pokojowymi)  rzekomo w obronie  ludności ukraińskiej rosyjskiego pochodzenia. Zaczęło się od „zielonych ludzików”.

Po latach znowu sięgnęłam po „Rodzinną Europę” Czesława Miłosza, który dokonał pogłębionej analizy cech osobowych Rosjan, z której wynika, że ten naród wykazywał się skłonnością do barbarzyństwa od zarania dziejów.  Przyszły noblista napisał tę książkę w 1958 r. Rok później ukazała się nakładem Instytutu Literackiego w Paryżu. Po raz pierwszy w Polsce trafiła do oficjalnego obiegu dopiero w 1990 r., wydana przez wydawnictwo Czytelnik w Warszawie. Ze względu na krytyczną ocenę Rosji, wydanie jej za czasów PRL było niemożliwe. Ponad dwadzieścia lat temu, kupiłam w Rzeszowie oryginalny egzemplarz tej książki z 1990 r. Jest to obszerny esej biograficzny, bogaty w  przemyślenia autora o świecie, szczególnie o Europie. Wracając do tej lektury, szczególną uwagę poświęciłam fragmentom dotyczącym Rosji, Rosjanom w ogóle. Skłoniły mnie do tego wydarzenia w Ukrainie, okrutne bestialstwo dokonane w Buczy, Irpieniu i wielu innych miejscowościach.

Rosyjska inwazja na Ukrainę uświadomiła światu geopolityczne, imperialne  stanowisko Władimira Putina, prezydenta Federacji Rosyjskiej. Według znanej reportażystki Krystyny Kurczab-Redlich, znawczyni problematyki rosyjskiej, megalomania i bezwzględność Putina może mieć związek z jego dramatycznymi przejściami w pierwszej dekadzie życia, które odcisnęły na nim piętno. ”Cyniczny, bezwzględny, do celu dążący po trupach” – tak o nim pisze. Świat dowiedział się prawdy o trudnym dzieciństwie Putina, kiedy on po raz pierwszy kandydował na prezydenta FR . Pierwszy na trop biologicznej matki obecnego prezydenta FR wpadł Wach Ibragimow, wysoki urzędnik czeczeńskiego przedstawicielstwa w Tbilisi. Dotarł do tej kobiety i nagrał video z jej zwierzeniami na temat syna Wowy. Ibragimow dzieciństwem Putina zainteresował media. W konsekwencji za upublicznienie tej prawdy kilku dziennikarzy straciło życie, zapewne na rozkaz Putina. W swojej książce „Nieznane fakty dotyczące Władimira Putina” Krystyna Kurczab-Redlich informuje, że początek życia obecnego prezydenta FR wygląda inaczej niż on podaje w oficjalnej biografii. Publicystka poznała prawdziwą matkę Władimira Putina, mieszkającą w Gruzji. Tam w małej wsi Metekhi z matką i ojczymem mieszkał mały Wowa. Był nieślubnym dzieckiem Wiery Nikołajewnej, urodzonej w 1926 r. w miejscowości Tierieczino w pobliżu Uralu. Wiera, w okresie nauki w technikum mechanizacji rolnictwa w miasteczku Oczer , miała romans z Płatonem Priwłowem. Była z nim w ciąży kiedy dowiedziała się, że mężczyzna jest żonaty i ma trójkę dzieci, natychmiast zerwała tę znajomość. Wróciła do rodzinnego Tierieczino, tam we wrześniu 1950 r. urodził się Wowa, obecny prezydent FR.  Miał niespełna dwa lata gdy Wiera zostawiła go u swoich rodziców i wyjechała na praktyki zawodowe do Taszkientu. Wkrótce poznała przystojnego Gruzina Gieorgija Osiepaszwili. W tym mieście odbywał on służbę wojską, po jej zakończeniu oświadczył się Wierze. Została jego żoną. Zabrał ją do niewielkiej gruzińskiej wsi, z której pochodził. Żyli bardzo ubogo, mieszkając w nędznej chacie, którą Gieorgij odziedziczył po rodzicach. Wowka miał cztery lata, kiedy matka zabrała go od dziadków. Z relacji sąsiadów wynika, że ojczym nadużywający alkoholu, bardzo źle go traktował, bił, wyrzucał na mróz, dziecko często było głodne i smutne. Wowa nie raz słyszał, że jest bękartem. Jedna z jego rówieśnic pamięta jak dawała głodnemu chłopcu owoce, bywało, że też inni sąsiedzi częstowali go jedzeniem, nauczycielka kupowała mu podręczniki. Kiedy Wiera urodziła córkę, ojczym postanowił chłopca się pozbyć. Siostra Gieorgija wywiozła go do Tbilisi do rodziny bezdzietnego oficera. Jednak Wiera zabrała syna stamtąd. Ostatecznie jednak Gieorgij wymógł na żonie, żeby chłopca z ich domu usunąć. W tej sytuacji Wiera wywiozła  syna do dziadków na Uralu. „Wowa, bardzo płakał jak go zostawiałam” – wspominała kobieta, zapewniając swoich rozmówców: ”ja jestem matką Władimira Putina”. Nie spotkała syna nigdy więcej. Schorowani babcia z dziadkiem myśląc o przyszłości wnuka postanowili oddać chłopca kuzynom w Leningradzie, Marii i Władimirowi Putinom, którzy w czasie II wojny stracili dwoje swoich dzieci.

Od czasu kiedy Putinowie przygarnęli Wowkę, jego los uległ radykalnej zmianie. Miał wreszcie odpowiednie warunki rozwoju. Dziewięcioletni wówczas Władimir słabo znał poprawny język rosyjski. Przybrani rodzice postanowili wysłać go do pierwszej  klasy szkoły podstawowej, gdzie przyjmowano tylko siedmiolatków. Z tego powodu zmienili mu datę urodzenia na 7 października 1952 r. Władimir kształcił się, następnie związał zawodowo z KGB, został sowieckim agentem w Niemieckiej Republice Demokratycznej, podporządkowanej ZSRR. Po powrocie do Rosji w okresie pierestrojki, przez pewien czas pracował jako taksówkarz zanim został kremlowskim urzędnikiem, wtedy zdobył zaufanie prezydenta Jelcyna, który go awansował. Najpierw na przewodniczącego Federalnej Służby Bezpieczeństwa, następnie na szefa rządu. Namaścił go również na swojego następcę z nadzieją na demokratyczną modernizację Rosji, znajdującej się w trudnym położeniu po upadku ZSRR. W swej megalomańskiej wizji Putin uznał, że możliwa jest odbudowa wielkiego rosyjskiego imperium. Od czasu swojego panowania na Kremlu,  militarnie zaatakował Czeczenię, Gruzję i Górski Karabach, krwawo dławiąc działania niepodległościowe na tych terenach. Od wielu lat Putin głosi, że terytorium Ukrainy historycznie jest częścią Rosji, kwestionując suwerenność tego państwa, które jego zdaniem nie powinno być nawet odrębną republiką w okresie ZSRR. Program Putina  przed atakiem na Ukrainę obejmował odzyskanie nie tylko jej terytorium ale także krajów bałtyckich, oraz przywrócenie strefy wpływów Rosji na inne państwa z okresu ZSRR, w tym także na Polskę. Pierwszym krokiem w tym celu była aneksja Krymu i okupowanie Donbasu. Podbudowany dość mierną reakcją świata na tamte wydarzenia, 24 lutego 2022 r. zaatakował Ukrainę pod pozorem pokojowej interwencji przeciwko ukraińskim nazistom w obronie ludności rosyjskojęzycznej. Tego rodzaju kłamstwem przez dłuższy czas uzasadniał Rosjanom tę napaść przy pomocy rozbudowanego aparatu propagandy. Na wszelki wypadek od razu jego naród został odcięty od wszelkich innych środków masowego przekazu poza mediami rządowymi. Putin  wraz z Ławrowem  ( ministrem spraw zagranicznych FR) oficjalnie grozili światu  konsekwencjami z atomem włącznie, jeśli jakiekolwiek państwo zechce im przeszkodzić w podbiciu Ukrainy, jakby nie mieli świadomości, że nuklearny kontratak błyskawicznie zmiótłby Federację Rosyjską z powierzchni Ziemi. W przekonaniu Putina inwazja na Ukrainę miała przyczynić się do oddalenia potencjału militarnego NATO od granic Rosji. Przeliczył się. Władze Federacji zakładały, że pokonają Ukrainę zaledwie w kilka dni. Kreml został zaskoczony krytyczną reakcją znacznej części świata i siłami obronnymi Ukrainy. Nie przewidziano ogromnego wsparcia militarnego i socjalnego dla napadniętego kraju. Poza Polską, od początku zdecydowane stanowisko zajęły Stany Zjednoczone Ameryki.  Od razu w pomoc zaangażowała się również Wielka Brytania, włączyło się też wiele innych krajów, w mniejszym czy większym stopniu. Niekwestionowanym orężem odstraszającym i pomocnym okazała siła militarna NATO, dostawy broni dla Ukrainy i obecność tysięcy natowskich wojsk w Polsce, u jej granic, które zarazem są granicami NATO. Daje to nam poczucie bezpieczeństwa, zwłaszcza, że lotnisko Jasionka pod Rzeszowem stało się habem militarnym. Stąd trafia broń i inna pomoc świata dla walczącej Ukrainy, m.in. od wielu państw członkowskich Unii Europejskiej. Aczkolwiek pewna wstrzemięźliwość Niemiec i Francji  w początkowym etapie wojny dawała wiele do myślenia. Z czasem nastąpiła pewna poprawa. Natomiast stanowisko premiera Węgier, de facto szampańskiego przyjaciela Putina jest nie do przyjęcia. Na szczęście nie maleje lista państw wspierających napadnięty kraj. Dzięki  międzynarodowej pomocy militarnej, możliwe są działania obronne Ukrainy, na czele której stoi wyjątkowy prezydent Zełeński, z determinacją zabiegający o pomoc świata.

Nasila się wrogość Kremla wobec państw solidaryzujących się z Ukrainą. Kremla,  borykającego się z nałożonymi na FR sankcjami, z problemami uzbrojenia, zawiedzionego sytuacją na froncie. Wojna trwa już drugi rok, zginęło dziesiątki tysięcy żołnierzy po obu stronach konfliktu. Rosjanie porwali i wywieźli do Rosji tysiące ukraińskich dzieci. Zniszczyli wiele miast i wsi. Odebrali życie wielu niewinnym ludziom. Z wyjątkowego bestialstwa słynie uznawana za terrorystyczną, składająca się z najemników Grupa Wagnera dowodzona przez Prigożyna.  Po niedawnej próbie buntu, kiedy to Wagnerowcy domagając się od Putina realizacji ich wizji wojny, zmierzali w kierunku Moskwy, w wyniku negocjacji z udziałem Aleksandra Łukaszenki, zostali skierowani na Białoruś. Tam przebywają w pobliżu granicy z Polską. Prezydent Białorusi niedawno publicznie powiedział Putinowi, że Wagnerowscy mają chęć najazdu na Warszawę i Rzeszów. Te słowa spotkały się z ostrą reakcją USA. „Będziemy bronić każdego cala terytorium NATO. Nasz sojusz z Polską jest silny” – powiedział Matthew Miller, przedstawiciel Departamentu Stanu USA. Wojskami NATO została wzmocniona granica Polski z Białorusią.

Ukraina wciąż w ogniu walk, giną obrońcy Ukrainy, ale także najeźdźcy. Wśród ofiar są dziesiątki tysięcy młodych Rosjan, których częstokroć bez przygotowania i odpowiedniego uzbrojenia Kreml wysyła na wojnę. Ich ciała walają się na polach walk, porzucane przez uciekających kolegów. Na rozkaz Kremla uwolniono setki rosyjskich więźniów skazanych za najokrutniejsze zbrodnie, zostali wysłani na front do Ukrainy. Kontynuują barbarzyństwo na wojnie torturując, gwałcąc nawet dzieci, bawią się zwyrodnialstwem. Żałobą zostały okryte matki, rodziny zabitych tysięcy Ukraińców ale i Rosjan. W kontekście tych faktów zdumiewają statystyki wciąż świadczące o poparciu tej zbrodniczej wojny przez większość rosyjskiego narodu, ślepo uległego kremlowskiej propagandzie. Nasuwa się pytanie dlaczego tak jest, dlaczego Rosjanie masowo nie protestują przeciwko tej wojnie, w dużej mierze bratobójczej.  Nie bez znaczenia są cechy mentalne tego narodu, sny o potędze, megalomania, pogarda dla innych nacji z pozycji siły zakorzeniona od wieków. Wciąż nie mogą przeboleć upadku ZSRR , odzyskania przez Polskę suwerenności i inne kraje, które  przez wiele lat były podporządkowane na mocy ustaleń jałtańskich. Ba, politycy FR z Putinem na czele uważają, że Polska wobec Rosji ma ogromny dług materialny za wyzwolenie spod okupacji hitlerowskiej, bezczelnie pomijając fakt, że do wojny doszło na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow. Warto przypomnieć Putinowi o 123 latach zaborów, za które to od Rosji możemy domagać się zadośćuczynienia. 29 kwietnia 2023 r.,  Dymitrij  Miedwiediew, były prezydent Federacji Rosyjskiej powiedział o Polsce -„ nie powinna istnieć!”.

Czesław Miłosz w „Rodzinnej Europie” tak zdefiniował wzajemne relacje narodów polskiego i rosyjskiego: „Polacy i Rosjanie się nie lubią albo, ściślej mają dla siebie wszelkie nieprzychylne uczucia, od pogardy do nienawiści. Przede wszystkim wiek XVI i XVII. Niełatwo sobie dzisiaj uświadomić, że język polski, jako język klasy dominującej, a więc oświeconej, oznaczał wykwint i ogładę daleko na wschód. Moskwa to byli barbarzyńcy, z którymi toczono wojny na peryferiach jak z Tatarami i nie interesowano się nimi szczególnie”. Krytycznie wypowiadał się o swoich rodakach Aleksander Sołżenicyn, rosyjski pisarz noblista. „Nie ma na świecie istoty bardziej miałkiej, bardziej bydlęcej i chamskiej niż kacap”. Natomiast bardzo niechlubnie wobec Polaków zachował się Aleksander Puszkin, wybitny rosyjski literat, który w 1830 r. po wybuchu powstania listopadowego, domagał się zdławienia powstańców przez armię rosyjską. „Należy ich zdusić!”- nawoływał.

Warto pamiętać, że nie wszyscy Rosjanie są zwolennikami prezydenta Putina i jego imperialnych planów. W geście protestu liczne grono współczesnych rosyjskich pisarzy oraz innych ludzi kultury i sztuki Federacji Rosyjskiej wystąpiło z otwartym listem – apelem do rodaków i władz, przeciwstawiając się napaści rosyjskiej na Ukrainę. Napisali: ”Wzywamy wszystkich obywateli Rosji do powiedzenia NIE tej wojnie… Domagamy się , aby ta wojna z Ukrainą, suwerennym i niepodległym państwem, która de facto toczy się od 2014 r. została przerwana. Wrażamy absolutny solidaryzm z narodem Ukrainy. Żądamy zakończenia tej wojny!”.

Krystyna Kurczab-Redlich, wieloletnia polska korespondentka w FR, mówi o Rosjanach: „jest to naród, który ani przez dekadę nie był wolny i nigdy nie doświadczył demokracji. Nie zdajemy sobie sprawy ze stopnia tego zniewolenia”. W Rosji nie ma miejsca na pluralizm poglądów. W tajemniczych okolicznościach życie straciło wiele znaczących osób, w tym oligarchów dawniej związanych z Putinem, którzy nie poparli napaści na Ukrainę. Pozór oraz dyktat są istotnymi czynnikami struktur Federacji Rosyjskiej i  bezwzględne okrucieństwo władzy wobec swoich poddanych w razie nie podporządkowania. Zapóźnienia cywilizacyjne i strefy biedy wciąż dotyczą znacznych obszarów współczesnej Rosji. Odcięcie społeczeństwa od dostępu do światowych mediów pozwala na zakłamywanie faktów przez propagandowe ośrodki dyktatorskiej władzy. Pytanie na jak długo metody dezinformacji wystarczą, jak długo ten naród będzie wierzył w zwycięstwo nad Ukrainą i w milczeniu cierpiał żałobę po synach. Żal tych około trzydziestu procent rosyjskiego społeczeństwa, na które składa się jawna i niejawna opozycja, zastraszona konsekwencjami w razie oporu. Wielu opozycjonistów zdążyło uciec za granicę, wielu w więzieniach, wielu już straciło życie.

Kiedy to piszę pod koniec lipca 2023r., trwa ukraińska kontrofensywa i nie ustają zmasowane ataki rosyjskiej armii. Polskie państwo, polskie społeczeństwo wraz z innymi narodami dają dowód wielkiej empatii dla Ukrainy, zdając sobie sprawę z zagrożeń ze strony Rosji, która nie może tej wojny wygrać. Cywilizowany świat musi jeszcze bardziej skutecznie wyposażyć ukraińską armię , żeby kontrofensywa przyniosła zwycięstwo. Czas uciąć łeb zbrodniczej hydrze i winnych ukarać.

 Halina  Ewa  Olszewska

Reklama

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko