Zawsze warto zastanowić się nad drogą twórczą poety i każdego twórcy współczesnego, który wyraźnie nie bardziej jak dziś czuje zew swego obecnego powołania i dzieli się nieskończenie z czytelnikiem z nowymi imaginacjami czasu – dziś bardzo niespokojnego i hybrydowego zagrożenia. To on mówi przez ostrzejszą poznawczość, a własne „ego” wystawia na próbę, przy całym dorobku jaki był stworzył… Trzeba zauważyć, że peregrynacja twórczości bardzo wyjątkowej towarzyszy w ostatnim czasie Robertowi Gawłowskiemu, który odbył podróże, jako naoczny świadek, a twórczość jego oparta zamysłowi, jakby chronologicznie zawarta w kilku ostatnich tomikach corocznie ogłaszanych, jakby miały obrazować ten trudny społeczny czas w kraju i sąsiedztwie. To zestaw tomików o wielkiej wrażliwości, zawierających wysoki poziom wiedzy filologicznej, dotyczącej bezpośrednio życia, od mitu starożytnego do odniesień bardzo współczesnych, senso filozoficznych…
Piszę inaczej. Zatem żeby podjąć podmiot i sens PEREGRYNACJI trzeba oddalić się w przeszłość i przypomnieć jak charakteryzuje się owa prezentacja poety, czyli pokazanie jakby od nowa wędrówki artystycznej twórcy (poeta wędruje – poeta Gawłowski wciąż wędruje!), rozbudowuje swoją obecność, a w zaplecze człowieka zaangażowanego wkłada nową siłę intelektu, w pełnym tego słowa znaczeniu. Wychodzi na wskroś czasowi obecnemu, i wtedy peregrynacja jest tu, jakby bardzo konieczna, w nowym niespokojnym czasie, może wnieść bardzo wiele. Wydaje się, że dla poety to być może sztuka przetrwania.
Najbardziej znane wyrazy bliskoznaczne słowa peregrynacja to: wędrówka np. z obrazem, z książkami, przejażdżka, tour, włóczęga, łazęga, droga, przygoda, wojaż, wyjazd, rozjazdy, tułaczka, odyseja, objazd, jazda, eskapada, wycieczka, wyprawa, wędrowanie, rajza, podróż, ekspedycja, pielgrzymka, robinsonada … (źródło słowniki)
– Otóż przyznam, że świerzbiła mnie myśl i chęć powiedzenia swego zdania, po zapoznaniu się z tomem wierszy poety Roberta Gawłowskiego pt. PEREGRYN, wydanego w 2012 roku w Bibliotece Wrocławskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w Ośrodku Kultury i Sztuki we Wrocławiu. Zatem zapragnąłem nagle napisać plastycznie o tym jak poeta, krytyk i eseista, w 80 stronicowym zbiorze swoich wierszy, gloryfikuje nie tylko samą istotę peregrynacji (słowo na wymarciu), ale jak ukazuje jej czas, i jak one towarzyszą samemu podmiotowi, czyli Peregrynowi. Po przeczytaniu uznałem, że to pomysł bardzo znakomity!
Podmiot osobowy PEREGRYN jawi się ze swoim DNA w krajobrazie witalnym, mija Dukt (str. 22) po przez Ból wszystkich bólów, zdarzało się, że „zbłądził i wracał tą samą ścieżką (…)” – Jest wiele pytań w treści wierszy, sugerowanych rozwiązań i zachowań, przedstawienia samej drogi i ukazanie sensu wędrowania ze zdziwieniem i okazywaniem jasno swej twarzy, przecież nie gdzie indziej, jak na twarzach naszych, mamy wypisaną drogę: jaka jest w np. w wierszu – Twarzą w twarz (str. 52)
Peregryn długo dochodził swojej twarzy/ a kiedy ją dojrzał, wolał zapomnieć./ Twarz Peregryna, nie była tą, którą widzieli/ inni.
Natomiast na str. 64 pojawia się Hymn cząstki, w którym Peregryn spada w otchłanie, w którym Peregryn rozmawia w odchłani z Bogiem, nie modli się lecz wyjawia rozmowę z Bogiem… gdzie na swój sposób zanurza się w jestestwie boskim. Bóg od planety do planety, od sprawy do sprawy, porusza się z prędkością swego światła oraz błyskiem zaludnia planety, przenosi poza sprawy ziemskie i pokazuje tysiące starych budowli, ich czas, czeka w nich na duchowe, co rusz inne, inspiracje… Bóg, który jest gwarantem naszej wolności… od reakcji jądrowej do konsumpcyjnej wolnej woli człowieka. Uważam, że w tym tomie wierszy najważniejszy jest podziw człowieka. Niby bardzo doświadczonego a jednak, jakby to powiedzieli starzy ludzie nienapasionego wzroku i wyobraźni. Wyobraźnia nawołuje i patrzy i chce wejść w następną chwilę promienia wzroku. Peregrynacja u poety to bardzo szerokie pole poznawcze, to pamięć i ruch na utrwalenie sensu i cudu istnienia… Peregrynacja poety to nawoływanie i oznajmianie starej dobrej prawdy, zapisu wiekami wpisywanego w nowie(?) – Peregryn wybrany przez poetę ma wolę istnienia i wędrowania, wbrew zaporom i przyjemnościom, z tym co już nabył, wymodlił i zajął dla siebie. To kalkulowanie po przez uczucia i doznania… To prezentacja prawd i oczekiwania po ich spełnieniu, z bagażem wiedzy madrze już nabytej.
– Tytuły wierszy w tym zbiorze wciągają w wędrówkę bardzo oryginalną ciekawie zobrazowanej drogi wizualnej, jakby mocno dotykalnej, jaką posługuje się podmiot. To droga iście bardzo bardzo ciekawa, autonomiczna, własna, na nowo rozpoznawana przez autora zależnie od strony świata na przestrzał, czasem na przełaj, tudzież na przyboś, czyli półnago. To poeta doświadczony, a tu jako Peregryn nosi w sobie, i wydobywa na zewnątrz, obrazy nie jednej napotkanej postaciowości, a zaczynał przecież kilkanaście lat rozpoznawanie świata jako Marco Polo. A żeby dobrze rozpoznawać otoczenie trzeba się oddalić z pewną misją, choć czasem to bywa niepewne, ale to Coś woła! – Tytuł Marco Polo już na zawsze w Robercie pozostanie, poeta zawsze jest w nim, choć chwilowo nieobecny, to jest – czeka, nie tylko jako wędrowiec, czuwa nad stanem obecnej wiedzy w literaturze, jest dla siebie absolutny i bardzo zainteresowany przestrzenią świata na nowo pełnego kosmicznych barw, a jednocześnie czyhających na cały obraz świata sprzeczności… Wtedy ów poeta dziwił się okolicami swej tajemnej i jakby nieoczekiwanej podróży, zawsze ciekaw nowych inspiracji…
Wchodząc dalej, a nawet wracając do treści wierszy, do ich zawartości, już na początku przypomniało mi się moje spotkanie z uznanym teoretykiem słowa prof. Tadeuszem Sławkiem przed laty w czas „.
Zatem poczynię tu pewną sugestię.
– Wybitny teoretyk słowa wypowiadał się kiedyś co do misji Zaratustry, znajdując się na Żaglowcu Netzche, (krytyk i teoretyk słowa Tadeusz Sławek zapisał to w posłowiu wydanej kiedyś płyty, która została zrealizowana kilkanaście lat wstecz, był to „esej na głos i kontrabas”, wraz z Bogdanem Mizerskim perkusistą). Otóż czytamy tam słowa teoretyka i eseisty oraz niepisanego filozofa: cyt. „misja Zaratustry polega na tym, aby uwolnić człowieka od ciężaru cudzych idei, a tym samym nauczyć go wolności lotu w przejrzystym powietrzu (…) – Nietzsche jest tutaj piewcą wyswobodzonego horyzontu…” – Okręt tutaj płynie swobodnie i podziwia wszelakie lądy…
Byłem tym zafascynowany – zapytałem wówczas profesora :
– „Czy rzeczywiście, jak Pan dalej mówi, jest tak, że samotny żaglowiec: torujący sobie drogę wedle gwiazd, widnokręgu i ruch fali jest figurą nowoczesnej myśli, przed którą stoi otwarte morze, (bowiem) nigdy jak obecnie nie było jeszcze tak otwartego morza, czyli najnowszej przestrzeni?”
– Natomiast przy okazji zainteresowania się tekstami książki pt. „Peregryn” – Warto sięgnąć do tej rozmowy, w książce „Między Logos a Mythos”.
Dlaczego przytaczam słowa teorii profesora? (z tej „rozmowy artystycznej” w kręgu innych z „literatury faktu”) – Myślę, że Osoba, która peregrynuje cokolwiek np. obraz czy treści wierszy, swoich intymnych modlitw, jest uwikłana w nieznane, w nowe zdziwienie, a tym samym nowe pojęcie i napięcie czasu. Tutaj poeta pełni rolę Peregryna, jest wtedy najbardziej czynny, jest centrum(?) posługuje się własnym ego, tym samym bardzo jest to cenne, kiedy DZIWI SIĘ nie tylko sobie, ale i napotkanym sprawom żywego otoczenia… dziś dziwić się trzeba umieć i poruszać się umiejętnie pomiędzy punktami odniesień do tego zdziwienia…
Wracając do moich doświadczeń wówczas, zebrałem wiele innych podobnych niezależnych wypowiedzi ze spotkań kilkuletnich ze znanymi Koryfeuszami Kultury i Sztuki?
– Ale kiedy przeczytałem tom wierszy Roberta Gawłowskiego – to wspomniane i spisane spotkanie z profesorem Tadeuszem Sławkiem natychmiast stanęło mi przed oczami, jako motyw do inspiracji odczytania wierszy innych poety, jako wgląd w inne profesje twórcze, np. malarstwa i rzeźby – Jest to na pewno: długa DROGA, cenne wędrowanie, wciąż innymi kolejami losu i celów, w które poeta wchodzi niepewnie, ale coś go woła… Dlatego poeta Robert Gawłowski swój zapis wierszy zaczyna od tekstu (str. 8) pt.
Niepewność
czy Peregryn jest tym,
który wyruszył
i dotarł.
Usta milczą, uszy nie słyszą,
oczy
zapomniały
– A zaraz za tym tekstem następujedalszy wiersz (str.9) pt. Oni, jakby przemijanie i umykający widok, wiedza ulokowana na lądzie i podziwiana z pokładu okrętu…
Oni
Dłoń Peregryna, jeszcze ciepła,
chwali życie.
Ale ludzie opowiadają o nim
jakby wiedzieli lepiej,
bo to oni w nim szli i nim
patrzyli,
bo to ich serca biły w jego
sercu.
– Czyli wielkie niezapomniane przypomnienie jak świętość. Poeta, jakby chronologicznie podziwia ziemię, która bywa bez imienia, która jakby świętość błagana jest o dary ożywienia, także przez niego – widzi to bardzo ostro, jako oznaki jeszcze nie spenetrowanej wieczności – Teraz mija Ojczyznę(?), być może wybywa z niej w przestrzeń szerszą, żeby porównać płaszczyzny przenikań…
Ojczyzna
ziemie bez imienia, ziemie, które błagają
o deszcz , wyschnięte strumienie i studnie,
źródła głęboko skryte – to jest
ojczyzna Peregryna.
I trzeba dobrze, dobrze patrzeć za trawką
lub listkiem, iść za ich głosem, przenikać
szelesty, gdy wzmaga się wiatr,
by dojść do małej strużki śród skał.
– Czy czuje On Peregryn, że to przed – pole wieczności(?)
– Tego chciał? – Tak! – wieczność niezbadana kraina, pytanie – czy istnieje?
Wieczność
Przez piaski ciszy, od wschodu
na zachód, od północy
ku południu,
ze słońcem i pod
słońce wiedzie
droga.
Suche ostrokrzewy tańczą
na wietrze, upał tropi
chwile,
w jedno zlewają się dni i noce.
I Peregryn zaczyna rozumieć,
że to, co przed nim
i to, co za nim,
to właśnie jest
Wieczność.
– Aż się chce dalej pytać i czekać na odpowiedź – chociaż ona jest przecież gotowa! – co jeszcze Peregryn widzi z okrętu Netzche? – On nie jest tylko sam jeden?! – on ma w sobie i nas.
– Tytuł wiersza (str.14) To – opowiada zapewne o widoku tamtejszej Niebiańskiej Sotni a i dzisiejszej Ukrainy, mówi o wojnach pozostawionych sobie z czasów Hunów? w innych punktach Ziemi – czy to ziemia, którą zapewne opuszczał nie raz Bóg, dając kiedyś wolną wolę człowiekowi, czasem gniewał się? – także w cichym i głośnym przyjmowaniu bólu niepodległej Ziemi, i dziś wciąż „…z krwią na progach domów”
To
Widział, jak hordy oblegały
miasta, paliły wsie,
wieszały starców.
Zdarzyło się, że obcy dom
ocalał cudem, tliło się
palenisko
na stole resztki ciepłej
strawy,
w sieni zapach pieczystego,
ale krew na progu
wzbraniała mu wejść.
Dlatego umykał czym prędzej,
by zapomnieć, iż To
było tak blisko
– Otóż próbuję po swojemu złączyć myśl Peregryna, przytaczając wiersze z poprzednich stron. Gdyż to wszechobecne wędrowanie Peregryna trwa dalej, czasem powtarza się, czasem zawraca jego cykl po przez wiersze w tytułach wręcz znakomitych:
Twarz cierpiącego (str. 16), Monastyr (str. 17), Chrzest(str. 18) , Oczy (19), Zmysły (str. 20), Wielka miłość (str. 21),i inne, jak np. Dwie bitwy (str. 43)
Peregryn odpoczywa w Bogu
Swoim odpoczynkiem Peregryn wnikał
w odpoczynek Boga.
A wiodła go ta Dobra Nowina, którą usłyszał
w drodze.
I droga była Słowem; szeptał piasek, mówiły
kamienie, śpiewał wiatr, modliły się
wodospady.
To jest prawda objawiona i jedyna
myślał i szedł za Niewypowiedzianym.
(…)
– Można by tu tworzyć różne analogie np. Kiedy już pokonał tyle na swej drodze i jest jakby u chwały, jak Apollo, który doświadczył Marsiasza (w wierszu Zbigniew Herberta), mógł także odpoczywać: w głosach napotkanych, w jękach i wrzawie – To tak, jakby zdjął skórę z kopytnego Marsjasza, który go wezwał na pojedynek, żeby mu pokazać siłę(?) – W tekstach poety podmiot wygrywa swój nowy byt. Jest obeznany z tym co było, a teraz jest znajome wszystko od nowa, i kiedy nabrało nowego czasu jest nieco inne, ciekawsze w różne bagaże… Peregryn napotyka Anachoretę(str. 49)
(To znana religijna forma. Anachoreta udaje się w odosobnienie, by pędzić ascetyczne życie w samotności, modląc się, umartwiając i kontemplując…
Ruch anachorecki był szczególnie popularny we wczesnym i średniowiecznym chrześcijaństwie; zapoczątkował najstarszą formę życia zakonnego, pierwotną wobec cenobityzmu.)
Anachoreta
Był wychudły i słaby, ale twarz miał
jasną, oczy świeciły mocnym blaskiem.
Peregryn zaprosił go, by usiadł przy nim,
posilili się, łyknął nieco źródlanej wody.
Ciekawi siebie gawędzili trochę o tym:
skąd to i dokąd, jakie wieści, nowiny?
Peregryn wyznał szczerze, że nie zna drogi.
że nie ma celu, ze po prostu idzie.
(…)
– Reasumując: tom wierszy Roberta Gawłowskiego ma 80 stron, czyli 80 wyznań i wizji Peregryna, a imaginacje Peregryna są bardzo ciekawe, cenne, wiodące przez Mętne wody (str. 70) o dwóch profesjach życia składającego się w jedno.
(…)
Malarz chciał być sławny, a Peregryn
nie chciał być pogardzanym.
Patrzyli na niebo wysadzane klejnotami
i na jaśmin w żółtej poświacie
Malarz dopieszczał białe kwiaty jabłoni,
Peregryn mieszał mętne wody.
Wpisanie się w peregrynację tych obrazów poety, doznajemy wędrówki znów innej bardzo niezwykłej. Gawłowski wprowadza nas na pokład wehikułu – takiego statku okrętu, żeby przemierzać z nim drogę pełną uroku tego co najbliższe, ciekawemu inteligentnemu człowiekowi. W wierszach Roberta Gawłowskiego, co ważne, także w innych tomikach, napotykamy pewne starożytne filozofie, prawdy postaci historycznych, etc. – Tutaj Peregryn jest bardzo metodyczny, czujemy brak zgody na śmierć. Wprost przeciwnie ożywia on pewne postaci starożytności i tradycji, pewne rekwiem romantyczne czasem odświętne jak u Verdiego, ale bezpośrednio dotykające człowieka, który jest drogą, ale i droga jest nim z przeszkodami z ciężkim bagażem…
PEREGRYN, ISBN; 978-83-67067-30-0, O k i S – Instytucja Kultury Samorządu Województwa Dolnośląskiego, Wrocław. Redakcja – Waldemar Okoń – 2022 r.
Zbigniew Kresowaty