Zdzisław Antolski – O ROKU ÓW – 1974

0
85

Książka Bożeny Heleny Mazur-Nowak pt. Lato w mundurze, jest pamiętnikiem młodej dziewczyny Małgorzaty z początku lata 1974 roku. Pojechała wówczas na obóz wojskowy i wzięła udział w PRL-owskim święcie 22-lipca i w defiladzie przed trybuną. Książka jednak nie jest propagandą Polski Ludowej, jest wyznaniem młodej dziewczyny, która wówczas nauczyła się samodzielności i przeżyła swoją pierwszą miłość. Warto dodać, że gościem specjalnym obchodów był Leonid Breżniew, pierwszy sekretarz Związku Radzieckiego. O samym święcie pisze z ironią: „Trybuna honorowa piętrzyła się teraz przed nami przybrana biało-czerwonymi flagami. Pod nią stały wielkie kosze biało-czerwonych goździków. Nie zabrakło też flagi radzieckiej i Niemieckiej Republiki Demokratycznej.

– Patrz Małgocha, Breżniew ma taki sam kapelusz jak twój. Jesteś pewna, że ci nie podwędził – śmiała się Beata.

Mnie nie było do śmiechu. Czekałam, aż skończy się ta dosyć nadęta manifestacja. Owszem pośród tylu młodych ludzi nie mogło nie być radośnie i wesoło, i ja też tę radość ze wspólnego przebywania z nimi odczuwałam, ale od początku liczyło się dla mnie tylko miasto i Andrzej. Warszawę zobaczyłam, Andrzeja poznałam. Czekałam na chwilę kiedy znowu go ujrzę.”

Klamrą otwierającą i zamykającą książkę jest poprawka z chemii jaką musiała zdawać Małgosia. Wszystko wskazuje na to, że jak to mówią – chemik „uwziął się” na Małgosię ponieważ była od niego wyższa, a on miał kompleksy na temat swojego wzrostu. Kiedy Małgosia udałą się na korepetycję do chemiczki, pani Ani, okazało się, że zna ona chemię bardzo dobrze i z egzaminem poprawkowym nie będzie kłopotu, to była tylko zła wola nauczyciela.

Zanim odbyła się defilada Małgosia pojechała na obóz wojskowy: „Pobudka, gimnastyka na dworze, posiłki pod wiatą, a w między czasie strzelanie, musztry, warty i spotkania przy ognisku. Na tym obozie Małgosia poznała Andrzeja, który trenował na zawodowego kolarza, w którym się zakochała i poczuła w brzuchu motyle. Kapitalnie opisuje autorka pierwsze ich spotkanie: „Spojrzałam mu w oczy. Były smutne. Wtedy on pochylił się i delikatnie pocałował mnie w usta. Motyle oszalały. Moje usta rozchyliły się delikatnie i wtedy poczułam smak pierwszego pocałunku. Na wpół omdlała z wrażenia oddałam się czarowi chwili. Za każdy pocałunek Andrzeja odpłacałam mu swoim. Czas wokół nas się zatrzymał. Teraz byliśmy tu tylko my.”

Warto w tym miejscu podkreślić wspaniałe ilustracje, rysunki Joanny Ogorzałek, naśladujące sposób rysowania przez nastolatki, ale jednocześnie bardzo profesjonalne. Przywołują one klimat tamtych lat, na przykład adapter bambino i pocztówkowe płyty, a także znak Zlotu Młodzieży.

Książka jest częścią większej całości (trylogii), o czym mówi informacja na okładce: „Od 2004 mieszka w Wielkiej Brytanii. Opublikowała osiem tomików poezji, dwie powieści i kilk a zbioró1) opowiadań. Pierwsza część trylogii Domek nad strumykiem została wyróżniona w konkursie „Książka Przyjazna Dziecku”. Jej prace można znaleźć w ponad 100 międzynarodowych antologiach i czasopismach.

Laureatka wielu konkursów poetyckich. Dumna posiadaczka dyplomów, nagród i wyróżnień. W tym Doctor Honoris Causa dla Kobiety Pokoju 2020 roku przyznany przez Mil Mentes Por Mexico Internacional.

Jest również tłumaczką języka angielskiego  i przekłada utwory „kolegów po piórze” z całego świata na język polski. Jej poezja została przetłumaczona na ponad 20 języków”.

Książka napisana jest prostym dziewczęcym stylem. Zawiera sporo szczegółów na temat PRL-u, opisuje ówczesne obyczaje, panujące w domu i w szkole, Jakie wówczas były modne zespoły i płyty, jakie stroje. Również opisy obozu wojskowego i przyjaźni dziewczęcej, są świetnie uchwycone. Do polityki ówczesna młodzież licealna podchodziła z rezerwą i ironią, ze względu na jej archaiczność. Podobnie było ze starszą młodzieżą, na przykład z poetami, którzy stworzyli nowy nurt nazwany „Nowa Prywatność”, odcinający się od życia publicznego i prasowej i telewizyjnej propagandy.

Na koniec książki autorka pisze:

„Teraz po latach nadal wspominam go z łopotem serca i motylami w brzuchu, już nie tak szalonymi jak kiedyś, ale jednak z motylami. To był przełomowy rok w moim nastoletnim życiu. Nauczyłam się na nowo walczyć o swoje i nie poddawać się negatywnym emocjom. Poznałam smak pierwszych pocałunków, delikatnych pieszczot i magię miłosnych listów. Wsparcie rodziców i przyjaciółki pomogło mi przejść przez burze i niepowodzenia. Za każdym razem w drodze do Warszawy przewija mi się przed oczami pamiętne lato 1974 roku.”

Cóż tu można dodać? Podziękować za wspaniałą lekturę…

B.H. Mazur-Nowak, Lato w mundurze, Poznań 2022

Zdzisław Antolski

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko