Droga do siebie
Przekład z języka ukraińskiego Tadej Karabowicz
* * *
Niespodziewanie wiersze przyszły
w moje czasy nietrwałe,
zdziwione swoje rozmowy
poczuło serce
czasami łagodne, czasem niestałe.
Wziąć wiersz, jak
czerpak, by w niebie gwiazdy
zaczerpnąć ogromne,
do domu wnieść
w tajemnicy, a zgasłe wiersze
– zapomnieć?
Jakby dać
wierszem-krzesiwem taki
ognisty odwet,
aby nad istnieniem życia
zapałały ogniska tysiące
tysiąc!
* * *
Wędrując brzegami,
gdzie fale się przytulały,
znalazłam pod
moimi stopami słowa, które się
rozstpały.
Zostały obmyte
przez morze, je wiatr
poruszył,
a wraz z gromem
w przestrzeni chłodnej
deszcz kruszył.
Wszystko ostre i wrogie
– uładził morski
piasek w strukturze,
wszystkie co słabe,
i puste – uniosły
burze.
Zostały
w nieładzie i tęczą
mrugają
te, które o życiu
zagadki dla mnie
opowiadają.
We wzory żywe
się łączą
strofami, ja je
od ciekawskich oczu
ochronię rękami.
* * *
Myśli lecą
zygzakami, gwałtowne przełamują się
rozbijają,
wbijają się kawałkami
zakręcają.
Obudziły sieć zaspaną
– mgła zajaśniała błyskami, a rymy wielobarwne
na niebie lecą flankami.
* * *
Myśl obnażoną,
bezdomną
łagodnie przytulę,
słowami osłonię,
rymem ucałuję.
Od tego czasu po
świecie będziemy błądzić
we dwoje,
z moim sękatym
kosturem, powolnie krocząc,
bez pośpiechu,
wejdziemy w gwiezdne podwoje.
* * *
Chcę, żeby słowo
spokojnie
świeciło,
bez dodatkowej dekoracji
i pustych
przejść do odległej
wysokości
i wchodziło
po schodach.
Wyznanie niemądre
tak wypowiedzenie,
mimo,
rozrzucone
litery,
świecą się słowem
gwiaździstym
linią przerywaną
na niebie liliowym.
* * *
Pamiętam: tam powyżej
nie w wyimaginowanej, kapryśnej
grze, ale w rzeczywistości, nieziemskie
światło przemówiło do mnie
z wysokości.
* * *
Światła coraz więcej!
więcej! Do mnie leć,
bliżej kometo, świeć!
Ciebie wezmę
rękami
delikatnie,
i wybieli się
jak śnieg
przez palce
światło na ubranie
Moje.
I w milczeniu,
spotka się
twój
promień
z promieniem
nadziei mojej.
* * *
Wyraźnie słysz
właściwy krok,
krok wahadła
– „tik” i
„tak”:
„Tik-tak” –
chwila
przyszła,
„Tik-tak”
chwila wyszła.
Równo idzie
stróż –
krokami
krok
wahadła,
sekundami:
„Tik-tak” –
chwila,
gniecie!
„Tik-tak” –
minęło stulecie…
* * *
Trzy –
Pięć –
siedem –
nigdy dni nie
policzymy! Czas nie ma
limitu – działa –
bieganie –
Bieganie!
A co, gdy nieprzerwany
bieg części, elektronów
wszystkich
natychmiast zatrzymać się na miejscu – czy czas
wówczas będzie
Istniał?
Czy jest możliwe,
aby w kroku wahadła
w jego drewnianym pudełku
uparcie poszukiwać dowodów,
na czas przed sobą, co przeszedł,
i nie ma, ale tak jakby
był i teraz,
godzina po
godzinie?
A może nie ma tych lat
i minut,
godzin,
i czas nie zna końca –
istnieje bez początku
pod słońcem?..
* * *
Krąg życia
zamyka się prostymi punktami.
Więcej nie będzie
„jutra”, czas jest poza granicami.
Była już przyszłość, a przeszłość będzie,
czas wszystkie przeszkody na zawsze zapomni,
a jego granice stopnieją w wieczności, popłynie
echo chwili
ku nieskończoności.
* * *
Tak bywa
zawsze: los cię bez
końca z drogi strąca
bez pozwolenia
Stwórcy,
Lecz on odkryje
znienacka progi
– i w bramy raju
skieruje drogi.
Tam kwiaty przy
ambonie iskrzą się
wspaniałe,
do Ziemi wołanie
słychać nieustannie.
* * *
Siostrze Asi
Nie rozłączysz i wodą –
nas z tobą,
Pójdziemy przez
pola –
ty i ja
Nad rzeką, na tej łące –
my z
tobą Niezabudek
nazbieramy –
Naręcze.
*
Istotą poezji Mirtały są jej wzloty do góry, a jej wartością są osobliwe, świeże obrazy, muzykalność i artystyczna klarowność, w przenikliwe myśli ukryte za symboliką zwodniczej prostoty wypowiedzi.
W naszych czasach ogólnego zamieszania, a czasem i rozpaczy czytelnik odczuje nowy poryw wiatru – słowa ożywione pozytywnym i harmonijnym światopoglądem. Humanizm filozofii Mirtały podnosi ducha, a jej myśli docierają do samego serca.
Temat człowieka z jego zwycięstwami i porażkami, radościami i smutkiem – to jeden z wiodących tematów poetki. Ból, cierpienie są niepostrzeżenie obecne w tej poezji, cień jest prawdziwym towarzyszem radości na życiowej ścieżce poetki. Jednak one nie wywołują krytyki, ponieważ Mirtała przeszła przez duchowy czyściec i okazała się zwycięska, oczyszczona.
Jej dusza jest pełna szacunku dla życia – słońcem i trawą, ludzką pieśnią i cieniem na śniegu. Poetka widzi życie w kolorach, ruchach, liniach. Jej świat jest ściśle ze sobą powiązany wokół i wewnątrz – makrokosmosem i mikrokosmosem. Poetka czuje się częścią Ziemi, dalekiego kosmosu, nieskończonego czasu i przestrzeni. Lekko i całkiem prosto, potrafi zaczerpnąć żywe gwiazdy na niebie i zastąpić je „wymarłymi”, zapraszając słońce, by stało się jej gościem.
W jej poezji człowiek jest integralną częścią Wszechświata, wolny, świadomy swojego wysokiego powołania, pełnego dziecka Słońca. Dlatego czytelnik odczuwa wysoką żywą i uzdrawiającą czystość prawdziwej duchowej poezji, a umysł dociera do światła, które wypełnia twórczość Mirtały.
Asia Humecka
Michigan University
© Przekład z języka ukraińskiego Tadej Karabowicz, 2022
© Asia Humecka
© Pisarze.pl