Nowy, brytyjski tomik Anny Marii Mickiewicz „London Stories”
Nowy zbiór wierszy Anny Marii Mickiewicz „London Stories” opublikowany w brytyjskim wydawnictwie Poetry Space Ltd. wprowadza czytelnika w nastrój lekkiej zadumy, nieuchronnie wiedzie do współodczuwania zachwytów i refleksji nad słonecznym blaskiem, lśnieniem świateł, zapachem pamięci. Podobnie jak zamieszczone w nim czarno-białe fotografie Bogdana Frymorgena.
Autorka dedykuje swoje przemyślenia licznej rodzinie, kuzynostwu i przyjaciołom często odwiedzającym Londyn, a także miłośnikom psów z parku kasztanów, Chestnut Park w północnym Londynie.
Michael Brett napisał o Jej poezji „…kwestionuje codzienne życie poprzez fotograficzne szczegóły, uczy, jak widzieć świat po raz pierwszy… pyta o to, co to znaczy być człowiekiem…”.
Z kolei dr Tomasz Niedokos we wstępie do tej edycji dodaje „…wiersze… są objawieniami, w których natychmiastowa obserwacja, zawsze zakorzeniona w określonej lokalizacji, może prowadzić w Inne światy: do starożytnej Grecji, średniowiecza lub Polski. W cichym, londyńskim parku można zauważyć Sokratesa. Zmarli są zawsze z nami w komunii kultury. Natomiast inne wiersze są „impresjonistyczne”, zawierają elementy wywołujące przeszłe momenty, nastrój lub spostrzeżenia, które pozwalają czytelnikowi zobaczyć rzeczy z nieoczekiwanej perspektywy…”.
Utwór pt. Postmodernistyczne czasy, posiada w sobie niezwykle ciepły klimat, kiedy miasto spokojnie odwraca się, metalicznie miga, jest otoczone poranną mgłą. Człowiek, który przekracza ulicę Holloway Road utyka, poprawia okulary i dostrzega coś więcej? Bez złudzeń i mrzonek siada w kawiarni, zaznacza swoją moc.
Natrafiamy na wiele magicznych miejsc. To na przykład ulice kameliowe, pachnące zapachem pamięci, oczekujące helleńskiego posłańca, żeby przyniósł ze sobą woń szafirowych fal naprzeciw lśniących krawędzi londyńskiego nieba.
W Regent ‘s Park pochłaniamy słoneczny muślin przyciętych róż, idziemy przez szklane drzwi, pod udrapowane chmury do widoku wiktoriańskich wież i zegara z Westminsteru? Działa magia!
W Parku Kasztanów pod stopami poetki słychać trzask lodowych tafli kałuży, słyszą to ptaki, anonsują nowiny do świata. W powrotnej drodze buty topią się w bordowo-kasztanowym syropie, zostawiają ślady. Skryte zakątki budzi słońce. I tak jest zawsze. Przy Alexandra Palace wiosna zamaszyście zamiata roztopy, w kropelkach wody widać strumienie blasku, obejmujemy wzrokiem zamglony kontur Ally Pally. Jaśminy, ślą szorstkie pocałunki, białe kwiaty kojarzą się zapomnianymi listami. Pada pytanie czy słoneczniki, zatopione we mgle i zapieczętowane pajęczą nicią nadal są zakochane w słońcu?
Niektóre utwory znane są z wcześniejszych publikacji. Pisałem już o nich, to m. in.: Londyński sen, Ukryte treści, Anioł w Londynie, Tajemnica czasu. Walor świeżego spojrzenia posiadają wiersze: Londyńska pogoda w czasach koronawirusa; tutaj o naturze Brytyjczyków potrafiących nie martwić się deszczem, pomimo że mokną kaptury na głowach, buty bywają przemoczone – przecież wiadomo – za chwilę błękit będzie świecić, albo wiersz pt. Londyn, Tajpej, o rozstaniu z przyjaciółmi odlatującymi do Azji, jeden z nich (Eric) zamierza uprawiać tam mango. O kontaktach dzięki prowadzonemu blogowi, o czasie będącym jak rozpuszczalna kawa, prosto przyrządzonym przez wlanie wody, trochę mleka, dodanie brązowego cukru. Wyczuwamy jednak, że chwile przed czerwonym wiktoriańskim domem, obecnie zapamiętanym dzięki rozmytej fotografii, dzięki zaaranżowanym scenom z poezjami: Achmatowej i Cwietajewej na chodniku, budzą smutek, są namiastką wspólnej aromatycznej herbaty pitej na wzgórzach Berkeley nad zatoką San Francisco.
Historia jednej miłości to opis spotkania na ulicy Szweda rozdającego stos rosyjskiej poezji. Zapytany o początek tej kolekcji opowiada o Francji, o znajomości z dysydentami, tancerzami i aktorami, dlatego przytulił wygnaną literaturę. Ale dedykacja na pierwszej stronie jednej z książek podpisana imieniem -Anna, wyjaśnia tę historię.
Niezwykle ciekawym i barwnym zestawieniem jest opis Tramwaju na Fore Street około 1905 Roku. Tak zatytułowany utwór powstał pod wpływem starego zdjęcia. Na nim jest kobieta w czerni, z dużym kapeluszem i parasolką, jej image odwołuje się do epoki rewolucji przemysłowej w dzielnicy Londynu Enfield. A zapamiętane z Polski lubelskie trolejbusy do dziś budzą nostalgię za ich dźwiękiem i zapachem. Podmiotem wiersza są też gołębie w Enfield, Refleksje świąteczne Josepha Conrada, ta wyobrażona scena ma swe źródło dzięki oglądaniu pocztówek wysyłanych do przyjaciół, widokówek tych starych i nowych, przywodzących na myśl angielszczyznę conradowskich powieści, dawne zegary i wonie przypraw: cynamonu, wanilii, kardamonu i goździków.
Całość zawiera też dwa teksty prozą: O czekoladzie i o Britannii. Jej nowe ożaglowanie utkane gwiazdami jest dziełem Yinka Shonibare, tkaczki – artystki inspirującej się wzorami motywów z indonezyjskich lasów.
Wyraźnie widać, że poezje Anny Marii Mickiewicz są balsamem dla skołatanych dusz. Warto po sięgać, wzbogacać się intelektualnie i estetycznie.
. Dostępna na portalu wydawniczym: