Janusz Termer – Przypomnienie Zofii Posmysz

0
64

    Trudno oczywiście w kilku zdaniach scharakteryzować różnorodny nie tylko tematycznie dorobek pisarski Zofii Posmysz (1923-2022). Szczególnie w momencie Jej niedawnego odejścia (zmarła dwa tygodnie przed ukończeniem 99 roku życia). Jest ona bowiem autorką zarówno tak zwanej “prozy obozowej”; utworów związanych z tym wielkim powojennym nurtem literatury polskiej. Obok słynnej Pasażerki z 1962 r. wydała Wakacje nad Adriatykiem, 1970,opowiadania z tomu Ten sam doktor M, 1982 czy wspomnieniową opowieść o poobozowej, tuż powojennej wędrówce z Niemiec do kraju Do wolności, do śmierci do życia, 1996oraz zamykające i w pewnym sensie sumujące całą jej twórczość „obozową”, także przejmujące swym dramatycznym autentyzmem opowiadanie Chrystus oświęcimski, 2014. Jest też i autorką zapominanych już niestety powieści o tematyce współczesnej, psychologiczno-obyczajowej  jak Mikroklimat, 1975, Cena, 1978, Wdowa i kochankowie, 1988, a także licznych reportaży radiowych (Przystanek w lesie, 1975) oraz  scenariuszy filmowych, widowisk telewizyjnych i słuchowisk (zebranych w tomie Czy to temat? Dramaty, 2020).

     Tak się jednak potoczyły pisarskie losy Zofii Posmysz, że w świadomości czytelniczej kojarzona bywa najczęściej z tym obozowym nurtem naszej, a i światowej także, prozy – jak pisał Kazimierz Wyka – “z pogranicza powieści”. Pełniącej ważną “funkcję solidarnej pamięci” o tamtej  tragicznej “epoce pieców”, “czasach pogardy”… Okresie niebywałego w dziejach zniewolenia jednostek przez działające systematycznie i niebywale sprawnie pod tym względem funkcjonujące opresyjne systemy (brunatny i czerwony). Systemy totalitarnej przemocy, eksterminacji i zagłady – podejmowanej w imię nieludzkich, obłędnych ideologii…

   Jak wiadomo, głównie literatura polska (od Dymów nad Birkenau Seweryny Szmaglewskiej, Medalionów Zofii Nałkowskiej, Pożegnania z Marią Tadeusza Borowskiego, Na nieludzkiej ziemi Józefa Czapskiego, Innego Świata Gustawa Herlinga-Grudzińskiego i wielu, wielu innych) oraz z historycznych powodów literatura rosyjska (np. Warłam Szałamow Opowiadania kołymskie czy Aleksander Sołżenicyn Jeden dzień Iwana Denisowicza, Archipelag Gułag), tworzyły najbardziej w światowej literaturze “obozowej” przejmujące obrazy życia łagrowego. W rozmaitych rzecz jasna narracyjnych i literackich stylach. Gdzie dominują – a to główny wyróżnik i wspólny mianownik tego pisarskiego nurtu – porażające w swej wymowie przeżycia i doświadczenia  (nie)ludzkie. Ujawniane “laboratoryjnie”, niczym w diabelskiej “próbówce”, przejawy funkcjonowania obozu jako prefiguracji państwa totalitarnego. Opisy przeżyć i sytuacji “nieludzkich” wywracających na nice nie tylko dotychczasowe konwencje literackie, co przede wszystkim stawiające wielki znak zapytania nad tradycyjnie europejskimi systemami humanistycznych wartości ideowych, światopoglądowych i kulturowych…

     Obozowa proza Zofii Posmysz, mieszcząca się w tym głównym nurcie, odznaczającym się wielością odmian gatunkowych i tradycji pisarskich,  ma swoją wyraźną nić przewodnią, wyraźną i niepowtarzalną differentia specifica. Pisarka  unikała wszelkich teoretycznych dywagacji czy uogólnień historycznych. Obecnych w prozie takich pisarzy jak Tadeusz Borowski (który wprost pisał o tym, że tendencje totalitarne nie są czymś nowym w XX wieku, że były obecne już od epoki starożytności (wielkie Wschodnie satrapie). Rozmaitych koncepcji  historiozoficznych czy socjologicznych pojawiających się w późniejszych rozważaniach myślicieli i badaczy: jak Karl Popper, Hanna Arendt (znane słowa o “banalności zła” z jej książki Eichmann w Jerozolimie, 1963), Erich Fromm, Zdzisław Kępiński, Anna Pawełczyńska czy ostatnimi czasy Zygmunt Bauman, który nawet widzi dziś literaturę obozową jako swoiste świadectwo klęski tradycji oświeceniowego racjonalizmu, zdolnego tworzyć także i takie “racjonalne” projekty zagłady!

      Autorka Pasażerki (a to być może jedna z tajemnic wielkiego sukcesu tego utworu – filmowanego przez Andrzeja Munka i adaptowanego na scenę operową, z muzyką Mieczysława Weinberga, dzieła wystawianego w ostatnich latach m.in. w austriackim Bregenz, Warszawie,  Londynie i Karlsruhe), buduje swe postaci, zwłaszcza postać głównejbohaterki tego utworu, jako osoby usiłującej za wszelką cenę – w tych egzystencjalnie okrutnych warunkach sytuacji i przeżyć obozowych, oglądanych z perspektywy codziennie nieuchronnego wysiłku, cierpienia i śmierci –  nie ulec pokusie idealizowania postaci ofiar, zachować trzeźwość w ocenie obozowych katów, a nade wszystko dostrzec i zachować ich godność i człowieczeństwo. Wynieść z pożogi i uratować wiarę w przyszłość, nie podawać się, i po prostu – przetrwać…

    Nie jest to jednakże literatura łatwego optymizmu; jej bohaterki i po wojnie (Wakacje nad Adriatykiem, Ten sam doktor M.) poddawane są nadal traumatycznym przeżyciom; próbują wchodzić w “normalne” życie, pragną zwyczajnej codziennej stabilizacji, szczęścia i miłości, a wciąż żyją z otwartymi ranami pamięci o demonach przeszłości. Wiedzą wprawdzie i wierzą w to, iż co najtragiczniejsze mają za już sobą, ale też i widzą – w dopadających je wspomnieniach czy nocnych koszmarach – że choć to, co było  już “przeszło”, ale “nie minęło”…

    Wiadomo, że Pani Zofia Posmysz, także jako osoba prywatna, była zawsze wielką i czułą admiratorką poetyckiego słowa. Na zakończenie zatem proponuję – Jej dedykowane – dwa małe cytaty poetyckie. Pierwszy z wiersza Zbigniewa Herberta, nostalgicznie zwierzającego się młodszemu od siebie koledze – poecie:

Niewielu zostało, Ryszardzie, naprawdę niewiele
z poezji tego szalonego wieku na pewno Rilke Eliot
kilku innych dostojnych szamanów którzy znali sekret
zaklinania formy odpornej na działanie czasu bez czego
nie ma frazy godnej pamiętania a mowa jest jak piasek

   A cytat drugi, to fragment poematu jednego z owych dostojnych szamanów “znających sekret zaklinania formy odpornej na działanie czasu”; fragment wiersza sprzed lat stu bez mała, jakże i teraz brzmiącego wizyjnie, aktualnie i przejmująco, na co istotnie zdobyć się mógł tylko profetyczny, poetycki geniusz Rainera Marii Rilkego:

Nie wstydź się, kiedy dotkną cię umarli,
inni umarli, którzy aż do końca
wytrwali. (Czym jest koniec?) Zamień z nimi
spojrzenia, jak jest w zwyczaju, spokojnie,
i nie bój się, że cię obciąży nazbyt
nasza żałoba, że będą się dziwić.
Wiedz, wielkie słowa z czasów, gdy działanie
jeszcze widzialne było, nie są dla nas.
Któż mówi o zwycięstwach? Przetrwać, oto wszystko.

            Rainer Maria Rilke z tomu Requiem (przekład Mieczysława Jastruna)

                                                                                                                    J.T.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko