Pułapka wciąż jeszcze się nie zatrzasnęła
Wszyscy, od lat, mamy pewność, że Chiny wyrosły na supermocarstwo, z drugą gospodarką świata, w sposób nie tylko gwałtowny, budząc podziw w innych krajach, ale także w sposób niezbyt uczciwy, daleki od standardów reszty świata.
Sylwia Czubkowska postanowiła przyjrzeć się praktykom Państwa Środka, ich wpływom, zakulisowym grom w Europie, głównie tej środkowej (słynne 17+1), także w Polsce.
W 2019 roku aresztowano w naszym kraju Wejinga Wanga, byłego dyrektora w Huawei. Wraz z nim Piotra D., byłego oficera ABW. Oskarżono ich o udział w działalności obcego wywiadu. Proces utajniono, niewiele wiemy o sprawie. Ale aresztowanie Weinga, osoby wysoko postawionej w służbowej hierarchii chińskiego giganta, musiało wywołać wiele pytań.
Ta książka, nie wiem czy słusznie nazwano ją dziennikarskim śledztwem, oddaje istotę chińskich przekształceń. Pokazuje jak w szybkim tempie nie tylko rosły Chiny, niemal klasycznym przykładem jest tu Shenzhen, osada rybacka, w której otwarto pierwszą w tym kraju specjalną strefę ekonomiczną, licząca pod koniec lat 70. trzydzieści tysięcy mieszkańców, dziś trzynastomilionowa metropolia, ale także jak budowały przyczółki we wschodniej Europie.
Pieniądze, technologia 5G, darmowe wycieczki dla ekspertów, dyplomacja, szkoły konfucjańskie, uczelnie, kredyty.
Pewnie ze zdumieniem dowiemy się, że trzy przyczółki chińskie w Europie to Grecja (w okresie ich największego kryzysu gospodarczego odsprzedano COSCO wielkiej, państwowej firmie chińskiej, większość udziałów w porcie w Pireusie), Serbia i Węgry. Że także, za sprawą „autostrady donikąd” Czarnogóra znalazła się w swoistej pułapce. Ale jest i druga strona. To mała Litwa, która stała się głównym oponentem azjatyckiego mocarstwa. To ona zaleciła swym obywatelom pozbycie się chińskich smartfonów, wycofała chińskie komputery z urzędów.
A my, Polacy? Miliony zakupów przez AliEkspress. Czy to bezpieczne? Nie, ale wciąż najważniejszym kryterium jest cena. Sto paczkomatów firmy w ubiegłym roku w samej Warszawie, dziś pewnie jest ich już kilkaset. To oczywiście mogą być setki dolarów, ale mogą być i miliardy, jak w przypadku połączenia kolejowego Belgradu z Budapesztem. Mogą też być sprawy jeszcze groźniejsze. Wyprowadzanie z Chin najbardziej szkodliwych dla zdrowia mieszkańców fabryk. Niech trują innych. Dla pieniędzy, za pieniądze, otrujemy nawet własnych obywateli. Stalownia w Smerdevie jest tu najlepszym przykładem.
Uczelnie. W małym stopniu dotyczy to Polski, ledwie kilkuset chińskich studentów (ale w Polsce kształcą się tylko ci, których nie stać na zachodnie, prestiżowe szkoły wyższe). Za chińskim studentami „idzie” worek pieniędzy. W covidowej pandemii nagle ich zabrakło. I z dnia na dzień, najlepszym uczelniom zaczęło grozić bankructwo. „W ciągu dekady na uczelnie całego świata trafiło ponad 4,5 mln młodych Chińczyków.” 4,5 miliona! A za nimi setki milionów euro. „…ci studenci płacą często najwyższe czesne, sięgające kilkudziesięciu tysięcy euro rocznie.”
Kamery… Śledzą nas wszędzie. Miliony na całym świecie. Ogromna część z nich to chiński produkt. 150-metrowy apartament w okolicach Prądnika Białego zakupiony przez parę prezydencką. Tak, ich też mają chronić kamery firmy Dahua. A oprogramowanie? Nie ma przypadku, że ta firma jest na amerykańskiej czarnej liście.
Czubkowska w swej książce powołuje się na liczne rozmowy z ekspertami od Chin. To oni, często z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem, pokazują mechanizmy, zakulisowe działania. Wyłania się z nich dosyć przerażający obraz. Wszyscy, bez wyjątku, cała Europa (bo Amerykanie i Australijczycy zrozumieli, że dla ich życia tego dziś i za dziesięć lat, trzeba ograniczyć chińską ekspansję), ulegamy magii wielkiego rynku zbytu, tych potencjalnie miliardowych korzyści. Nagle pojawiają się głosy aby nie drażnić wielkiego partnera (Tybet, Ujgurzy), bo – to polski przykład – stracimy możliwość eksportu np. naszych jabłek. Tyle, że ten eksport to… kilkadziesiąt ton, rzecz dla polskiej gospodarki zupełnie bez znaczenia.
Trump wydał wojnę Chinom. Wojnę gospodarczą, ale jak najbardziej realną. Jego następca, Biden nie tylko jej nie zaprzestał, on ją zintensyfikował. Coraz częściej chińskie firmy znajdują się na indeksie, coraz częściej współpraca z nimi jest zakazana. A my? Europejczycy, Polacy? Za autorką chciałoby się powiedzieć, że Chińczycy trzymają nas mocno. Bardzo mocno. Jesteśmy trochę jak naiwne dzieci, wciąż doszukujemy się dobrych intencji. W następnym pokoleniu może być za późno. Pułapka wciąż jeszcze się nie zatrzasnęła. Ale to nie jest odległa perspektywa.
Sylwia Czubkowska – Chińczycy trzymają nas mocno, Znak, Kraków 2022, str. 415.