Wydawnictwo Prószyński opublikowało dwie książki, których autorami są znani i cenieni satyrycy.
Pierwsza z nich – to Nie widziałem jeszcze, jak płaczesz. Wiersze wybrane Krzysztofa Daukszewicza. Kiedy książka dotarła przed moje oczy, przypomniałem sobie pewną rozmowę, podczas której znakomity językoznawca, Piotr Müldner-Nieckowski, powiedział, że wiersze są skondensowanym obrazem świata i trzeba włożyć dużo wysiłku, aby tenże obraz opisać w krótkiej notce. Podejmując próbę opisania tej książki, w pełni doceniłem słowa Pana Profesora, Powinienem bowiem przedstawić analizę niemal każdego wiersza, a najlepiej byłoby, gdybym zdecydowaną większość z nich zacytował w całości. Wówczas jednak P.T. Czytelnicy nie sięgnęliby po książkę. A warto!!!
Nie widziałem jeszcze, jak płaczesz – to niezwykle intymna i pełna emocji książka. Najpełniejsze wydanie wierszy Krzysztofa Daukszewicza jest wznowieniem tomu Nibywiersze byłoniebyło z 2010 roku, wzbogaconym o dotąd niepublikowane teksty.
Krzysztof Daukszewicz od lat komentuje naszą scenę polityczną. Jego riposty oraz piosenki wzbudzają wielki aplauz widowni i pokazują, że jest w nas potrzeba obśmiewania naszej rzeczywistości. Jest również felietonistą, poetą, piosenkarzem, gitarzystą i kompozytorem. Działalność estradową rozpoczął w Szczytnie. Po przeprowadzeniu się do Warszawy bardzo szybko zdobył popularność. Z Januszem Gajosem współtworzył kabaret Hotel Nitz, od 1986 do 1990 roku występował w kabarecie Pod Egidą. Przez wiele lat realizował swoje programy satyryczne w telewizji. Od 2005 roku jest stałym gościem programu publicystyczno-satyrycznego “Szkło kontaktowe” w TVN24.
Jak napisałem wyżej, każdy wiersz wymaga odrębnej uwagi! Nie tylko ze względu na osobę autora! Dzieli się on z nami ciepłem i wrażliwością. A sam, rozdarty i pełen zwątpienia, po raz pierwszy nie chowa się za ironią. Nigdy nie przypuszczałem, że potrafi być aż tak melancholijny! Owszem: ironia, żart, kpina… Oczywiście, autor zachował dystans, jak na przykład w wierszu Co chcesz…:
– Co chcesz na imieniny!? / – Odrobinę czułości / Dawne kochanie / Grzechów darowanie / I Twoje ciepłe ręce w moich włosach / – Ja się pytam poważnie!!! / – Dobrze / Może być suszarka / i jedwabne chusteczki do nosa.
Krzysztof Daukszewicz analizuje, jakie wartości pozostały w związku między kobietą a mężczyzną (Wieża Babel, Popatrz), a jednocześnie zastanawia się nad istotą słów w takim związku (Przepaść). Czy tylko słów? Otóż, nie! Oczy mówią o znaczeniu spojrzeń. W takich związkach istotne jest wykonywanie pewnych czynności Razem:
– Przecież nie rozstajemy się na zawsze/ (…) / Będziemy blisko siebie. / (…) A to jest tylko mały krok / do mostu, na którym podaliśmy sobie ręce.
W takich sytuacjach często pojawia się Zagubienie:
– Trochę się w życiu pogubiłem, / powinienem być / lekki, łatwy i przyjemny / (…) / Mnie wyciosano siekierą / (…) / w czasach, / kiedy wszystko, co gładkie, / było podobne do amerykańskiej stonki.
Jednocześnie dużą rolę odgrywa Troska:
– Martwię się o Ciebie. / Dlaczego? / Bo kiedy nie martwię się o Ciebie, / to martwię się o siebie. / Dlaczego? / Że nie martwię się o Ciebie.
Autor, który mawia o sobie, że krytykował każdą władzę, kpi z tych, którzy wykazują swoją „odwagę” w stosunkowo łatwych czasach:
– Prawdziwi, / odważni, / fundamentalni krytycy, / a nawet, co tu kryć, / krytycy patrioci / wypominają malarzom / wiernopoddańcze obrazy, / poetom wiersze, / pisarzom lukratywne opowiadania, / (…) / Wypominają / pełni nadziei i wiary, / że poeta nie odda. [w: Odwaga].
Krzysztof Daukszewicz nie byłby satyrykiem, gdyby nie wykorzystał okazji do kpiny z naszych narodowych przywar (Szyldy na polskiej ulicy, Paw). Zarazem staje w obronie wartości, jakie niesie za sobą kultura (Książki). Warto, wyjątkowo, przytoczyć obszerne fragmenty wiersza Śmierć Domu Kultury:
– Z brzucha miasta / wycięto wyrostek. / Wyrostek był / mało znaczącym organizmem, / (…) / Promieniował plastyką, / amatorską fotografią, / przyjezdnymi artystami / i śmiechem widowni. / (…) / Zabiegu dokonali radni / uzbrojeni w magnetowidy / i filmy. / Z pornosami / i Schwarzeneggerem. / Ludzie, / którzy oglądają pornosy, / o filmie Felliniego „Osiem i pół” / powiedzą, że jest / ni w pięć, ni w dziewięć.
Oczywiście, Krzysztof Daukszewicz nie unika komentarzy czy odniesień do sytuacji politycznej i społecznej w Polsce (Jestem jak ćma, Balkon, Jesienne Anioły). Chętnie wraca do rodzinnych stron (Zapach, Deszcz pada na Mazurach). Ale nie jest to tylko zachwyt! Autor krytykuje pewne kwestie (Zwierzenia nieznajomego…). Jednocześnie widzi pewne zagrożenia, co opisał w krótkim wierszu Wakacje:
– Ryby! / Grzyby! / Czarnobyl! / Cez!
Swoją drogą, jakże przenikliwe są te słowa w kontekście obecnie trwającej wojny w Ukrainie…
Na zakończenie Krzysztof Daukszewicz zamieścił wiersz bez tytułu, świadczący o dużym dystansie autora do swojej twórczości:
– Nauczyciel języka polskiego / powiedział mi, / że nigdy nie trafię / do lektur szkolnych. / – Dlaczego? – udałem zdziwienie. / – Bo poloniści wymagają odpowiedzi, / co autor miał na myśli. / W pana przypadku / pytanie nie ma sensu.
Książka Nie widziałem jeszcze, jak płaczesz… jest wzbogacona pięknymi obrazami i rysunkami Joanny Milewicz. Sądzę zatem, że – jeśli nawet książka nie trafi do lektur szkolnych – chętnie sięgną po nią zwykli Czytelnicy.
Krzysztof Daukszewicz, Nie widziałem jeszcze, jak płaczesz. Wiersze wybrane
Obrazy i rysunki: Joanna Milewicz
Redaktor prowadzący: Michał Nalewski
Korekta: Katarzyna Kusojć
Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz
Zdjęcie na okładce: © Elżbieta Moore
Łamanie: Alicja Rudnik
Wydawca: Prószyński Media Sp. z o.o., Warszawa 2022
ISBN: 978-83-8234-371-7
Równie duży dystans do swojej twórczości przejawia autor książki Blog osławiony między niewiastami. Publikacja jest prezentowana przez Wydawnictwo jako swoiste „Dzieła wybrane”, czyli wybór najlepszych i najśmieszniejszych tekstów z popularnego bloga internetowego Artura Andrusa.
W książce – oprócz przewrotnych, rymowanych i nierymowanych tekstów blogowych – można znaleźć felietony, które były publikowa w magazynach „Policja 997”, „Prime”, w białostockim „Kurierze Porannym” i w „Gazecie Lekarskiej”. Oczywiście, są również teksty piosenek, które szturmem zdobywają polskie listy przebojów. Artur Andrus poprosił wydawcę, żeby w książce nie zamieszczać rysunków ani zdjęć. Jest to wyraz jego szacunku dla czytelników.
– Ale proszę zostawić trochę wolnego miejsca, tak, żeby każdy mógł sobie sam coś narysować. Nie narzucajmy czytelnikom tego, co mają oglądać, wystarczy, że narzuciliśmy im to, co mają czytać! –
mówił wyraźnie poruszony podczas przygotowań do druku. Poruszenie Andrusa zostało utrwalone na pamiątkowym zdjęciu, którego jednak Wydawnictwo nie publikuje, bo… jest poruszone.
Artur Andrus jest dziennikarzem, radiowcem, satyrykiem, autorem i wykonawcą piosenek, głównie kabaretowych. Motto, którym się kieruje w swoim życiu, brzmi: “Każdy powinien mieć motto, którym się kieruje w swoim życiu – i dobrze, żeby ono brzmiało”. Autor i współautor licznych książek, a wśród nich: Każdy szczyt ma swój Czubaszek, Bzdurki, czyli bajki dla dzieci(i)innych, A koń w galopie nie śpiewa. Przez 23 lata współpracował z Programem Trzecim Polskiego Radia, uczestnicząc w redagowaniu i prowadzeniu takich programów, jak Powtórka z rozrywki oraz Akademia rozrywki. Obecnie współpracuje z RMF Classic, gdzie jest gospodarzem programu NieDoMówienia, czyli rozmowy niezobowiązujące Artura Andrusa. Występuje również w improwizowanym serialu kabaretowym Spadkobiercy, emitowanym przez TV4 i Comedy Central Polska.
Artur Andrus – jako rodowity warszawiak z Sanoka – jest klasycznym typem sympatycznego cynika, który najchętniej żartuje nie z innych, a z samego siebie. Równocześnie żartuje z kompilacji, jakie występują między nazwami instytucji a ich adresami:
– Urząd Skarbowy w Gdańsku mieści się przy Rzeźnickiej, a przy Rzeźniczej w Krakowie jest Centrum Krwiodawstwa. W Stalowej Woli przy ulicy Niezłomnych jest Wytwórnia Wódek, Izba Wytrzeźwień w Krakowie na Rozrywki 1 …
I tu warto podzielić się pewną informacją. Otóż, w kilku miastach, w których Artur Andrus występował, opowiadano mi, że przyjeżdża on do danej miejscowości co najmniej kilka godzin przed prezentacją programu. Kupuje lokalną prasę, spaceruje, rozmawia z przechodniami. Dzięki temu jego programy cechuje duża autentyczność i znakomita prezentacja lokalnych problemów i… śmiesznostek. Przy czym robi to w taki sposób, aby nikogo nie urazić. Chociaż… czasem dzieje się coś na pograniczu:
– Niedawno los mnie rzucił na otwarcie centrum handlowego w Słupsku. (…) Porozmawiałem z miejscowymi, podpytałem i na koniec wygłosiłem wiersz:
Niech pieśń wychwala dzieło nowe, / Niech wiersz pod chmury wzlatuje, / Wy już macie centrum handlowe, / Koszalin dopiero buduje.
Dawno nie miałem takich żywiołowych reakcji.
Część z regionalnych spostrzeżeń znalazła się również w książce Blog osławiony między niewiastami. Wspomnienia z dwudniowej wycieczki na Lubelszczyznę są żartem z polskich przymiarek do „wielkiego świata”:
– Byłem w Lublinie nazywanym niegdyś „Jerozolimą Królestwa Polskiego”, Zamościu „Padwie Północy” i Krasnobrodzie określanym jako „Mała Częstochowa”. (…) To niesprawiedliwe, ale takie wymyślanie określeń nie działa w obie strony. Nikt nie wpadł na to, żeby w przewodniku (…) napisać o Padwie jako „Zamościu Południa”, …
Ot, typowo andrusowska ironia naiwna! Ta ironia przenika również każdą stronę jego książki Blog osławiony między niewiastami.
Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że wspomniane regionalizmy przysparzają Arturowi Andrusowi sporą popularność. Zwłaszcza piosenka Piłem w Spale, spałem w Pile i wynikająca z niej propozycja:
– Jestem proboszczem jednej z parafii w Pile – jeżeli pan kiedykolwiek będzie tamtędy przejeżdżał, proszę zajrzeć – spanie ma pan zapewnione, a i nad tym drugim popracujemy.
Autor skomentował tę propozycję w swoim stylu:
– Tak zachwyciłem się mocą sprawczą swoich piosenek, że już zacząłem pisać musical, w którym wymieniam miejscowości, gdzie mnie karmiono, ubierano, za darmo naprawiano samochód i pożyczano pieniądze.
Artur Andrus ma niezwykły dar opowiadania i kojarzenia (kolejność może być odwrotna!). Niby nie porusza tematów ważnych czy poważnych, potrafi lokować je na poziomie parteru. Jak się jednak okazuje, nawet błahe sprawy potrafią w subtelny sposób zmusić słuchacza/czytelnika do głębszych przemyśleń. Posługuje się językiem pełnym lingwistycznych eksperymentów. Zarazem jednak czytelnicy od razu wiedzą, co autor miał na myśli. Może – w przeciwieństwie do wspomnianego wyżej Krzysztofa Daukszewicza – jest to argument, by jego „dzieła wybrane” zamieścić wśród lektur szkolnych?
To ostatnie zdanie było, oczywiście, żartem! Uważam bowiem, że obaj panowie zasługują na to, aby czytać ich książki.
Artur Andrus, Blog osławiony między niewiastami
Redaktor prowadzący: Marek Włodarski
Redakcja: Anna Nastulanka
Korekta: Irma Iwaszko
Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz
Zdjęcie na okładce: Artur Kaczorek
Łamanie: Jacek Kucharski
Wydawca: Prószyński Media Sp. z o.o., Warszawa 2022
ISBN: 978-83-8295-018-2
Roman Soroczyński
21.03.2022 r.