Wacław Holewiński – Mebluję głowę książkami

0
72

Psycholog z wyobraźnią

Miłkowski bez wątpienia lubi krótką formę, to w niej się spełnia. Czwarta książka, trzeci tom opowiadań. Dwa najdłuższe po dwadzieścia stron, najkrótsze dziesięć. Opowiadań współczesnych, migawek z codzienności. Czasami zabawnych, generalnie poważnych. Jak ulał pasuje tu banał: o relacjach miedzy ludźmi, najczęściej dwojga. Ale czy ten banał jest w tym wypadku określeniem pejoratywnym? Nie, zdecydowanie nie.

Kim są ludzie, których „obrabia” autor „Trzeciego dnia świąt”? Chciałem napisać mną, tobą, kimś z sąsiedztwa. Człowiekiem wykształconym, pisarzem, ojcem, terapeutą. Ale czy każdy ma doświadczenie rozmów z psychologiem decydujących o więzieniu lub wolności („Zmiana”), no nie każdy. A zwłaszcza takich, w których odwracają się role, gdzie kobieta-psycholog nie dostrzega szczeliny, osobliwej gry pacjenta. Jeśli efektem będą tylko kwiaty, dobrze, zakaz zbliżeń do ofiar, dobrze, terapia przez lata, dobrze. A jeśli nie?

Zabawnym opowiadaniem jest „Teledysk”. Smutnym i zabawnym. To specyficzna gra zdradzanego męża. Trochę demiurga decydującego, jak się ten romans rozwinie i skończy. Albo nie skończy. Przeklejanie wiadomości, mylenie tropów, wyjazd aby ułatwić spotkanie… Bez happy endu, ale może to właśnie intryguje?

W „Czwartku”, najsłabszym z tych opowiadań, Miłkowski postanowił płacić trybut lewicowym oczekiwaniom. Pedofil? Ksiądz? Temat obrabiany, do znudzenia, na tysiąc sposobów, nic tu nowego. Kuszenie, łamanie oporu siódmoklasistki…

A za chwilę świetne „Dwudziestolecie”. Spotkanie klasowe po latach. I historia, która mogła i powinna się zakończyć inaczej. Jedna litera w nazwie stacji, gdzie mieli się spotkać, a konsekwencje… „Rzuć go, mówiłem. Rzuć wszystko, mówiłem. Zostaw go. Ze mną bądź, mówiłem. Nie z nim. Zostaw go, mówiłem.” Chciała. Była. Czekali oboje. Nie doczekali się.

Równie dobra „Niedziela”. Ojciec z dzieckiem. Dziecko od święta, dziecko z potrzebami, rozrywka, odliczanie godzin. Przecież to nie jest zły ojciec. Nie umie? Jak ma umieć? A partnerka, nowa partnerka ojca…? „A lubisz te Kasię w ogóle, pytam…[…] Ona się chyba, cedzi, troszkę w tobie zakochała.” Co począć, jak tłumaczyć? Godziny, odliczanie godzin. A matka? Zapomniała? Odechciało jej się? Nie, tu też gra. Też telefon.

Bawi się autor swoim pisaniem. Ironicznie przenosi Miłkowskiego kilkadziesiąt lat do przodu. Oczywiście („Rozdział 6”) autor dawno zszedł z tego świata, ale przecież istnieją jego dzieła, obszerny dorobek, korespondencja, omówienia, prace naukowe. Liczne przypisy informują o wydawcach. „Recenzenci chwalili konstrukcję i język, czyli dwie cechy pisarstwa, które sam Miłkowski cenił zawsze najwyżej.” I dalej: „Analiza korespondencji Miłkowskiego z tych lat jest dla badacza pouczająca z wielu względów. Zwraca uwagę już sam dobór adresatów.”

Zdecydowanie poważniejszy jest „Interwent”. Tak naprawdę ten, który rozmową ratuje życie. Więc może bardziej negocjator. Kilkanaście zdań, które mówią wszystko o potencjalnej samobójczyni. Dobrze. Źle. Dobrze. Źle. „Po takiej nocce to ja miałem kilka dodatkowych kilogramów prawdziwego życia pod ręką.” To nie jest prosty opis, to także, może przede wszystkim, stan ducha. Tego ile jeszcze, jak bardzo możemy obciążyć własna głowę, nerwy. „Była to droga donikąd. Wytrzymałem tam może z pół roku. […] I kiedy kilka tygodni później Ada znowu chciała się rzucać z dachu, dyżur miałem nie ja.”

I znów, jakby dla złapania oddechu, świat artystów, sztuki. „Scena z dupą”, budowanie pozycji w opozycji do tego, co było, co się miało stać. Aktorka, reżyser, oświetleniowiec. Kreacje świata, udawane, w jednej chwili możesz mieć skórę młodej kobiety, a za chwilę będziesz o lata starsza. Dwie w jednym. I ten reżyser… niech czuje, że miał rację. Tylko po to aby po jego wyjściu triumfować.

I znów, ten motyw, jakoś autorowi doskwiera, w „Trzecim dniu świąt” relacja z dzieckiem. Nieobecnym, wyczekiwanym. Relacja budowana w głowie, w wysyłanych wiadomościach, w pustce, samotności.

Miłkowski ma umiejętność rasowego pisarza: wciągania czytelnika w opowiadaną historię, wciągania w swoje namiętności, swoje przeżywanie dnia, w samotność, w żart, kpinę. Bez wątpienia widać też w tych opowiadaniach jego zawód. Psycholog z wyobraźnią. Tyle i aż tyle!

Maciej Miłkowski – Trzeci dzień świąt, Wydawnictwo Nisza, Warszawa 2021, str. 170.
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko