Zbyszek Ikona – Kresowaty – TAK! – VAN GOGH BYŁ SCHIZO

1
320
Portret Van Gogha wg Jego autoportretów, wyk. Zbyszek – Ikona Kresowaty

Kiedy spoglądamy na obrazy Van Gogha, są na pewno bardzo urocze, dlaczego? – bo w swoim rodzaju są oryginalne i jakby jedyne ponad czasowe. Charakteryzują one nową zwycięską epokę – mimo, że to malarz był  owładnięty wieloma dolegliwościami zdrowotnymi. Oczywiście po tematyce i stylu malowania, stylu bardzo oryginalnym, możemy bez trudu powiedzieć o niezwykłej dziwnej osobowości artysty, zwłaszcza, że namalował wiele autoportretów, a one mówią najwięcej. Natomiast analizując je, jak również inne pozostałe obrazy oraz ich technikę malowania, nasuwa sięwyraźna pierwsza sugestia, że te obrazy malował na pewno zaawansowany schizofrenik! –     Mocne zawirowania na obrazach w ich tłach, mocne grube wyrysy,  pociągnięcia pędzlem, jakieś inne ruchy kreskowane kolorowe bardzo kontrastowe cięgi i kolory lub kropkowane, często chwytane w ostrych elementach krajobrazu lub bardzo prostych scenach pomieszczeń lub elewacji budynków i pól i nieba, świadczą właśnie o tej najważniejszej schizo dolegliwości i nadwrażliwości… To niesamowite i celne pociągnięcia pędzlem, mocno stawiane kolory na tłach. U Van Gogha występowała  psychoza maniakalno-depresyjna, schizofreniczne skróty, czasem brak szczegółów, zwłaszcza u malowanych z dali osób są one w tle, jakby były wystrugane z drewna(?). Jak stwierdzono po czasie, u artysty zaburzenia afektywne dwubiegunowe, zmiany neurologiczne, spowodowane głównie chorobą weneryczną były bardzo widoczne, dodatkowo pojawia się pomiędzy tymi dolegliwościami także epilepsja… Van Gogh bez powodu miał napady złości i nerwowe zachowania oraz bezsenności. Po przez to wyróżniał się nie tylko wyglądem ale nie bardzo  skoordynowanymi ruchami ciała, choć bardzo dosadnymi, co widać w kładzeniu farby na obrazach. Jednakże nie zauważał w tym uchybień – jednak był pewien tego co robi, uważał, że tak ma być – tak widział otaczający Go świat. Natomiast jako łowca krajobrazów, zwłaszcza w słońcu, wybywał w plenery rankiem a wracał z gotowymi płótnami późnym popołudniem, bo wiedział, że musi ponad wszystko malować, bo to Jego praca i taki ma niepisany obowiązek – Bardzo dużo dzieł zniszczył w jakiejś nagłej złości, napadu niezadowolenia, zwłaszcza wtedy, gdy tylko nie spodobały się bratu Teo marszandowi innych malarzy, lub po rozmowach z bratem nie tylko senso stricte – artystycznych o stylu, nie rozumiał, że kupujący oczekiwali czegoś uładzonego… Oczywiście złościł Go fakt, że nikt nie kupuje Jego obrazów, jedynie wybrzydza jeden za drugim. Nawet artysta malarz , który Go napotkał w życiu Gogen po czasie denerwował artystę, gdy na przykład sugerował coś zmienić na płótnach, lub dodać, poprawić – Van Gogh nie tolerował uwag… Badacze i obserwatorzy dzieł oraz biografowie analizujący, co właściwie dolegało artyście, przez lata próbowali zrozumieć, choć znali Jego życie od podszewki, nie mogli wtedy zrozumieć dlaczego obciął sobie ucho, i zaniósł go swej narzeczonej, (choć ona za taką się nie uważała – on to zrobił), a niewiele później przecież odebrał sobie życie, strzelając z rewolweru we własną pierś. Można się tylko domyślać jak cierpiał, ale dlaczego?!. Udzielenie odpowiedzi na to pytanie jest jednak równie skomplikowane jak bogaty, choć krótki życiorys artysty, który wyznaczył nowy kierunek rozwoju w sztuce, natomiast tego co dziś w malarstwie Gogha nie mógł przewidzieć nikt, skoro „ za życia nie sprzedał, (jak się mówi) ani jednego obrazu”?. Otóż Van Gogh, jako dziecko nie doznał miłości ani akceptacji ze strony rodziców, był poniżany i ciągle niedoceniany cokolwiek by nie zrobił. Nie znano i nie badano wówczas konkretnych zachowań osobowych ludzi, stwierdzano powierzchownie takie zachowanie, ponieważ Jego poczynania były mocno zauważalne… W historii tego malarza wszyscy doskonale znamy początek i zakończenie — Tajemnicę stanowi jednak wszystko, co znajduje się pomiędzy podążaniem wyboistą ścieżką malarza działającego, wbrew obowiązującym kanonom w sztuce, a bezsensowną desperacką decyzją o odebraniu sobie życia, nawet gdy był schizofrenikiem… Artysta był niedoceniany jako osoba i jakby pozostawiony sam sobie jedyny w swoim działaniu, wywoływał często niezadowolenie w otoczeniu i prowokował kłótnie, dlatego nie miał przyjaciół – nawet Gogin nie mógł z nim nawiązać bliższego kontaktu, choć Go rozumiał. Był to okres gdzie malarze i inni artyści, tacy jak on i Gogin oraz kilku innych mogli pokazać  coś nowego i chociaż to schorowani kreatorzy, nawet zwariowani prawdziwie artyści  to wiedzieli, że nastała ich szansa i czas kreacji, może nawet z tego powodu zachowywali się tak a nie inaczej, wiedząc, że w ich kreacje wchodzi zachowanie i malowanie bardzo odbiegające od wówczas pokazywanych standardów. Artyści tzw. wolni i wyzwoleni z jakichś, obowiązujących wówczas norm sprzeciwiali się – demonstrowali w swoich dziełach sprzeciw tej starej despocie w malarstwie oraz jakimś normom uładzania i prezentacji, nie wiedzieć przez kogo ustanowionym… Oni jako nowi kreatorzy dobrze wiedzieli mimo chorób i przypadłości, że nadszedł czas na zburzenie tego starego porządku i  że nastał czas swobodnej wypowiedzi w sztuce, czyli czas awangardy.  Otwierała się tak zwana FURTA i trzeba było natychmiast ją przejść, bo więcej razy się już szansa dana nie otworzy. W istocie tak było.  

    Patrząc na malarstwo Van Gogha możemy śmiało odróżnić kiedy był on w dobrej formie psychicznej, a kiedy nasilało się wielkie  schorzenie głównie schizofrenii. Po przez schizofrenię właśnie cierpiał także na inne przypadłości. To ona głownie powodowała ciągłe niedyspozycje psychiczne, a w tym i niedyspozycje tzw. zachowawcze jak syndrom domina. Tak naprawdę lista dolegliwości, których objawy przejawiał Van Gogh malarz, była długa i opisy ich mógłby zapełnić niejeden medyczny podręcznik. Do tej pory jest niezrozumiała tajemnica samobójczej śmierci artysty i stanowi trudną do rozwikłania zagadkę, która stała się nawet motywem przewodnim filmu Twój Vincent — równie oryginalnego, jak tytułowy bohater…  Samo to, że do tej pory tajemnica Jego dziwnego demonstracyjnego działania targnięcia się na swoje życie stanowi trudną do rozwikłania zagadkę, która stała się motywem przewodnim filmu – Życie Van Gogha to poemat, to Teatr Zachowań Kreacji i eksponowania stresu oraz różnych wypadkowych. Ciekawym jest, że artysta jest ciągle na nowo odkrywany i sobą w namalowanych obrazach fascynuje bez reszty, a Jego sztuka, której poświęcił także życie, wciąż jest na topie i fascynuje, dlatego wciąż zachwyca i drożeje.

Zbyszek – Ikona Kresowaty

Reklama

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko