Tego lata, dzięki odmłodzeniu i aktywizacji Stowarzyszenia Literatów Polskich na Litwie, nastąpił bezprecedensowy wysyp polskich debiutów literackich za naszą północno-wschodnią granicą. Niedawno miałem przyjemność recenzować na łamach dwutygodnika debiutancki zbiór poezji młodego Wilnianina Daniela Dowejki. Wkrótce po nim swoją pierwszą książkę opublikowała malarka z Niemenczyna Bożena Naruszewicz, dotąd znana publiczności jedynie z bogatej twórczości plastycznej. Jej zbiór wierszy Tête à tête to trzecia książka w polsko-litewskiej serii wydawniczej Ścieżkami wileńskiego słowa, zainaugurowanej w ubiegłym roku przez wspomniane stowarzyszenie. Pierwsze dwie zostały poświęcone popularnym wileńskim poetom II połowy ubiegłego wieku: piszącemu po polsku Sławomirowi Worotyńskiemu i po litewsku Pauliusowi Širvysowi. Seria jest z zasady dwujęzyczna, co stanowi nową i dobrą praktykę w polskim środowisku literackim Litwy, które do niedawna na ogół ograniczało wydania książkowe do języka polskiego. Dzięki wydaniom w obu językach, polscy pisarze z Litwy wreszcie mogą zaistnieć w ogólnokrajowym obiegu kultury.
W perspektywie seria jest jednak przeznaczona głównie do promocji twórczości autorów żyjących, ze szczególną preferencją dla pisarzy młodych i promocji debiutów literackich. Bożena Naruszewicz pochodzi z Niemenczyna, niewielkiego miasta położonego ok. 30 km od Wilna, gdzie Polacy stanowią około połowy ludności i aktywnie uczestniczą w życiu społecznym i kulturalnym. Tam mieszka i tworzy, tam też przed rokiem doczekała się pierwszej indywidualnej wystawy malarskiej, choć wcześniej uczestniczyła w wielu ekspozycjach zbiorowych na Litwie. Naruszewicz jest bardzo płodną malarką, tworzy głównie kompozycje olejem na płótnie, które wyróżniają się śmiałymi pociągnięciami pędzla i żywą kolorystyką. Wychodząc od pejzażu i malarstwa figuratywnego artystka przeszła stopniową ewolucję ku formom abstrakcyjnym, nieledwie insynuującym kształty występujące realnie w przyrodzie. Temperament i wyobraźnia skierowały ją na drogę fuzji impresjonizmu, ekspresjonizmu i koloryzmu. Malarka stworzyła w ostatnich latach wyrazistą i rozpoznawalną poetykę, pozwalającą na dość rozległe poszukiwania form, barw i efektów ramach spójnego stylu i cech warsztatowych.
Prezentacji zbioru Tête à tête odbyła się w miniony czwartek 22 lipca w podziemiach wileńskiego klasztoru Bazylianów, pod słynną Celą Konrada, gdzie uwięziony Mickiewicz miał napisać zasadnicze zręby III części Dziadów. W ostatnich latach teren klasztorny, częściowo zamieniony na hotel – dom pielgrzyma Pas Bazilijonus, stał się, głównie dzięki młodym artystom polskiego pochodzenia, wielojęzycznym, międzynarodowym ośrodkiem kultury. Nietrudno się domyślić, że recytacjom w obu językach towarzyszyła wystawa obrazów autorki.
Jak w konfrontacji z malarką prezentuje się poetka Bożena Naruszewicz? Po starannej lekturze utworów, do której zobowiązała mnie rola polskiego redaktora serii wydawniczej, stwierdziłem, że jak na debiutantkę przystało, poetka wciąż jest na etapie poszukiwań i wyborów pomiędzy różnymi formami, choć pod względem tematyki i tworzywa językowego wykazuje dojrzałość i spójność porównywalną do podstaw swej twórczości plastycznej. Poezja Bożeny jest dynamiczna, zmysłowa i nacechowana silną ekspresją. Słowami próbuje osiągać zbliżony efekt, jak mocnymi pociągnięciami pędzla i jaskrawymi kontrastami barwnymi. Unika retoryki, ozdobników i eksperymentów słownych, choć posługując się skrótami i szybko naszkicowanymi obrazami tworzy śmiałe konstrukcje, a nawet neologizmy. Mimo oczywistego pokrewieństwa poetyki malarskiej i literackiej, Naruszewicz jako poetka jest jednak zdecydowanie bardziej skupiona na dostrzegalnych zmysłowo konkretach, niż jako malarka. Można zaryzykować tezę, że w niektórych utworach dopisuje i precyzuje słowem to, co w obrazach jest zamazane i wyczuwalne tylko intuicyjnie.
Świat poetycki Bożeny Naruszewicz, jak wymownie wskazuje neutralny językowo pomiędzy polskimi i litewskimi tekstami, francuski tytuł zbioru, to zetknięcie się twarzą w twarz z ukochaną osobą oraz z własnym wnętrzem. Tête à tête to poezja uczuć i wrażeń, chwytanych w chwili najsilniejszych doznań i rzucanych żywiołowo na papier w taki sposób, żeby zachowały jak najwięcej ze swej autentyczności, z prawdy przeżywania i zmysłowego doświadczenia. Jest to poezja codzienności, najprostszych i najbardziej naturalnych uczuć, których doświadczanie kształtuje percepcję świata zewnętrznego i przedstawianie go „od środka”, przez pryzmat psychologii.
Dzielę się z czytelnikami tymi spostrzeżeniami tytułem wstępu. Myślę, że lepiej od słowa recenzenta, przemówi bezpośrednio twórczość autorki, zarówno poetycka, jak malarska. Proponuję zatem krótki wybór wierszy oraz obrazów. W tym miejscu należy się wyjaśnienie, że ilustracją serii Ścieżkami wileńskiego słowa zajmują się artyści zrzeszeni w związku polskich malarzy z Litwy Elipsa. Bożena Naruszewicz jest członkinią obu stowarzyszeń – malarskiego i literackiego. Wydaje się zatem oczywiste, że ilustrowała swój debiutancki zbiór poezji własnymi obrazami, a jak na malarkę przystało, zamieściła ich w książce znacznie więcej, niż liczba ilustracji w poprzednich książkach serii. Zapraszam zatem do galerii słowa i obrazu artystki z Niemenczyna.
Paweł Krupka
Inna (stadium rozwoju)
wynajęty sens na wieczór
jak zwykle
znika po dwunastej
łap, łap
pragnienie przykute do ściany
tak realnie
dziś krzyczy
stój, stój
okazja by zanurzyć się w utopii
zwiększa się
z każdym oddechem
ból, ból
wiosna wraz ze śniegiem
roztapia
wszystkie zmysły
kap, kap
a może nie tą nogą
przyszłaś na świat
po prostu
sap, sap
W krysztale bursztynu
nie przecinam
przypadkiem
nakreślonych
granic
spotykając
nie poznaję
siebie
raz jeszcze
w słonej
skorupie marzeń
jak zdrętwiałego
owada
w bursztynowym
krysztale
nie porusza
już nic
dziurawiąc znękaną
pamięć
w bezludnej
galerii
zawieszam
granatowe myśli
w czarnej ramce
na białym
tle
Niedojrzała
tkwiła
na krawędzi
sufitu
skromna
w pewnym sensie
nieobca
wyciągnęłam
dłonie
nie zaufała
mrugnęła
jeszcze
nie sezon
musisz
się przespać
i znikła
za marginesem
Chryzantemy
finał podróży nie nastał
wiosenne łykam powietrze
dokoła zieleń wyrasta
zbieram pragnienia na wietrze
rozpocząć wszystko od nowa
niezdecydowanym gestem
wypluć odrętwiałe słowa
przecież byłam będę jestem
ciepłym węglem na spoconych
ścianach swego kalendarza
dziś uwiecznić nieznajomych
tu na końcu korytarza
w próchnicy zużytych marzeń
sadzić chryzantemy białe
w pamięć spóźnionych wydarzeń
za te spojrzenia nieśmiałe
za kradzione pocałunki
za naszą trwogę nie w czasie
za przelane słone trunki
za twoją miłość w nawiasie
rozpocząć niby od nowa
tej wiosny stare witraże
myśl że ich zniknie połowa
niezmiennie serce przeraża
Nieoczekiwanie
Dziś
wiatr
zjadł słońce
i błądzę wśród
maków
tęskniąc
za słonecznikami
Spóźniona
wieczorem światła w oknach gasną
a twoja świeca nadal płonie
przekładasz znów historię własną
kalecząc przecinkami dłonie
drżące litery tak niezręcznie
tęsknotą przykuwasz do ściany
to co kiedyś miało trwać wiecznie
dziś tylko owoc zakazany
cicho wydzierasz dwuznaki
nie zapominając korzeni
co prawda bez nich smak nijaki
gnębi kropka w lewej kieszeni
Apteczka
ugotuję dżem
z pieszczot
gdy zawołasz
rozłożę
stęsknione skrzydła
i przylecę
inaczej
nie potrafię
Bożena Naruszewicz, Tête à tête, Stowarzyszenie Literatów Polskich na Litwie, Wilno 2021, s. 60, ISBN978-609-96126-4-5