Stanisław Nyczaj – PROPORZEC OCALAŁEGO

0
697

Cóż, nie wyrobił na koronawirażu
i nie zdążyłem pochwycić go za ramię,
by mógł powalczyć dalej.
Uderzywszy o bandę ogrodzenia,
roztrzaskał przy tym swój mozolnie zbudowany świat,
poza którym nie miał niczego.

Gdy po finiszu na ostatniej prostej
dotarłem – pierwszy do mety,
podczas honorowej rundy zwycięzcy
zabrałem leżącego na plecy,
postawiłem przed wiwatującym tłumem na nogi.

Chwiał się, obolały,
więc podparłem swym ramieniem jego ramię,
by też podniósł rękę,
aż tłum ze zdumienia na chwilę oniemiał.

I naraz poczułem,
jak z wolna doń wraca
poskładany z kawałów ten mały jego świat
z łopocącą w drżącej dłoni
wielką jak proporzec nadzieją.

I cały stadion
na znak nadziei oszalał!

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko