Jan Adam Borzęcki – Poetycki powiew z Krosna

0
642

Leży przede mną książka, której sama jakość wydania i oprawa artystyczna zdolna jest wzbudzić zazdrość u każdego autora. Rzadko bowiem spotyka się pozycje o tak wysokim poziomie edytorskim, a jeśli już to raczej w edycjach albumowych, ale nie w kategorii wydawnictw regionalnych.  Tym bardziej z poetycką zawartością.

Mowa o wydanej pod koniec ubiegłego roku pozycji  Antologia Krosno i okolice, zawierającej poetyckie historyczno – aktualne kompendium środowiska poetyckiego tego urokliwego, kulturowo i stosunkowo mało znanego,  ciekawego  zakątka kraju, który podziwiany turystycznie odsłania jedynie część swego specyficznego uroku. Dodajmy jeszcze, iż zawartość tego poetyckiego tomu dowodzi, że region wcale nie jest bynajmniej literacką peryferią. Zresztą znawcy przedmiotu z pewnością nie będą polemizować z tezą, że gros literatury wywodzi się z prowincji, która powściągliwie reagując na rozmaite mody i trendy ma możliwość i czas wpasowania w nie sprawdzonych form i treści, dzięki czemu zyskuje walor oryginalności i trwałości. Antologię firmuje Regionalne Centrum Kultur Pogranicza, a jej poziom twórczy i edytorski, ale także umiejętność skupienia niebagatelnych osobowości wystawia temu organizatorowi życia literackiego i wydawcy almanachu jak najlepsze świadectwo. 

Krośnieńska antologia zawiera wiersze pięćdziesięciu dziewięciu poetów miejscowych lub ściśle związanych z miastem i okolicą, ale także kilku innych, wywodzących się stąd lub którzy w wierszach opisali Krosno i ten kulturowo oryginalny region.  Całość podzielona jest na autorów XIX-wiecznych i wcześniejszych oraz tych urodzonych i tworzących w XX, a nawet w XXI wieku. Przegląd zaczyna się od Pawła z Krosna, poety z przełomu XV i XVI w., Jana z Kijan (XVII-XVIII), a wśród autorów  z odleglejszej przeszłości są m.in Aleksander Fredro, Balint Ballassi, Seweryn Goszczyński, Wincenty Pol, Maria Konopnicka , Stanisław Wyspiański, Stanisław Pigoń, a nawet … Ignacy Łukasiewicz. Owo pomieszanie nacji i punktów widzenia jest tym bardziej usprawiedliwione, że region ten przez całe wieki był tyglem wielu kultur i dostarczycielem artystycznych bodźców czego przypomnienie jest wręcz obowiązkiem współczesnych. O powinności tej pamięta się, czego przykładem może być choćby fakt powołania instytucji w postaci wspomnianego wyżej, kultywującego tradycje  Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza. Poszerzając powiedzmy, że także dziś żywe są kontakty z sąsiadami, wzbogacając wzajemną wiedzę.  Z bliższych czasowo poetyckich luminarzy wspomnieć wypada Jerzego Harasymowicza, Jerzego Ficowskiego, Jana Pawła II i Istvana Kovaca. Spośród długiej listy współczesnych poetów wymienić należy nazwiska Bogdana Ostromęckiego, Janusza Szubera oraz Jana Tulika, których twórczość z pewnością znana są ogólnopolskim wyznawcom poetyckiego patrzenia na ten specyficzny, zaczarowany świat pogranicza Beskidu Niskiego i Bieszczadów.  Długa lista aktywnych poetów oraz poziom prezentowanych w almanachu wierszy świadczy nie tylko o aktywności środowiska, lecz także o jego potencjale twórczym i wrażliwości na estetyczne bodźce tej urokliwej krainy. Ale też na pozytywny dystans do spraw zaśmiecających umysł zagubionego w czasie i przestrzeni, współczesnego, zagubionego w nadmiarze wrażeń i sądów  uczestnika zwariowanego spektaklu. Ten godny zazdrości, pozytywny, porządkujący hierarchię wartości, napawający optymizmem dystans, bez którego wszystko staje na głowie marginalizując wiarę w dobro i własne człowieczeństwo.  Czytając wiersze z antologii ma się wrażenie powrotu do kulturowo utrwalonego porządku i tego coraz bardziej enigmatycznego związku z Naturą, przeszłością i humanizmem. Czyli świata za którym tęskni się obserwując pesymistyczne migawki na telewizyjnym ekranie, a który objawia się podczas wędrówek po bieszczadzkich połoninach, puszczach Magurskiego Parku Narodowego i w zamyśleniu przy wiekowych cerkwiach….

 I chociaż, jak to bywa w przypadku antologii zawierającej wybrane, z założenia najlepsze wiersze, ocena poziomu bywa trudna, przyznać trzeba, że prezentowanych na łamach almanachu wierszy nikt wstydzić się nie musi, a lektura wielu z nich wręcz zachęca do sięgnięcia po więcej. Niewątpliwa to zasługa  redaktorów Jana Belcika, Marka Pietrykowskiego i Wacława Turka, którym przypadł w udziale niewdzięczna rola selekcji poetyckiego tworzywa oraz opracowania całości. Jan Belcik jest też autorem esencjonalnego wstępu.

Mimo wszelkich ograniczeń formalnych lubię antologie, bo chociaż operują encyklopedycznym skrótem, w jakiejś mierze dają obraz środowiska, jego twórczych możliwości, wyzwalają chęć bliższego nim zainteresowania, a także utrwalają międzyśrodowiskowe więzi.  Tak się szczęśliwie składa, że znam kilku tamtejszych twórców i ich dokonania, co znacznie ułatwia  intelektualny i emocjonalny kontakt z zawartością tomu.

Dzięki lekturze wierszy z tej antologii, wiem o czym milczał będę siedząc z Belcikiem i Tulikiem przy kawiarnianym stoliku na krośnieńskim Rynku lub w cieniu sędziwej cerkwi w Kotani…

    J. A. Borzęcki

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko