Piotr Wojciechowski – CO JEST NA PIĘTRZE?

0
867

  Nie spodziewałem się, że przyjdzie mi rozpoczynać felieton na Biesiadzie od cytatu z przedstawiciela najwyższych władz. Przeglądając domowe archiwum trafiłem jednak na egzemplarz pisma „Azymut”, które ukazywało się jako dodatek do „Gościa Niedzielnego”. A tam, w numerze z 6 września 1998 roku, znalazłem tekst Jarosława Gowina dotyczący dzienników Andrzeja Kijowskiego, fragment o współpracy literatów z władzą komunistyczną a także o aktach oporu środowiska pisarskiego przeciwko tej władzy. Oto cytat: „O słynnym >liście 34< [Kijowski] pisze, że był on >aktem publicznym i jako taki stanowił precedens do innego typu postępowania obywatelskiego. Odwoływał się do prawa, a nie do >dobrej woli<, >życzliwości<, czy >łaski<. Trzydziestu czterech uznało siebie za obywateli, Putrament i Iwaszkiewicz uważają się za poddanych”.

   Obywatele i poddani – to ważne rozróżnienie. Wyczuwa się w nim to, że postawa obywatelska, postawa odwołująca się do prawa, nie do łaski suwerena, jest jakby bliższa pełni człowieczeństwa.

    John Lock, który był wybitnym przedstawicielem filozofii Oświecenia angielskiego, deklarował fundamentalne potępienie dla niewolnictwa. Nie przeszkadzało mu to w utrzymywaniu się z dywidend akcji Kompanii zarabiającej na handlu niewolnikami, nie rzucił ani słowa potępienia, wobec postępowania swoich rodaków odbierających ziemię amerykańskim Indianom i dokonującym eksterminacji całych plemion. Nie było w tym dwulicowości – on był przeciw takiemu niewolnictwu, które odbierałoby wolność osobie ludzkiej takiej jak on, John Lock, dżentelmen i filozof. Dzicy nie byli takimi osobami.

   Co to ma wspólnego z listem 34? Z pisarzami uznającymi się za obywateli lub poddanych? Spróbuję to wyjaśnić. Nie chcę pisać felietonu o polityce, ale przywołałem ten  cytat, o liście 34-ech aby poprowadzić myśli  piętro wyżej, ponad politykę. A może i dwa piętra w górę. Co tam jest?

 Co jest wyżej? Według mojego mniemania ponad polityką zamkniętą ustawami i grą partyjną jest przestrzeń codziennych obywatelskich zachowań, objawów szacunku dla państwa, albo obojętności, czynów służących wspólnocie, albo egoistycznych. A wyżej – najbardziej mnie interesująca domena życia duchowego, a w niej przestrzeń twórcza fikcji literackiej. Tak, istnieją te dwa piętra. 

 Uporczywe nawałnice kampanii wyborczych chcą nam dać wolność przypominając, że z miłości do demokracji powinniśmy okazać się obywatelami jako elektorat. A jednocześnie politycy chcieliby nas zatrzymać na parterze, tam gdzie  ustawy i gra partii. A jest przecież – jak zaznaczyłem powyżej – ponad parterem demokracji formalnej piętro demokracji obywatelskiej. Oficjalnie pochwalane, akceptowane, ale rzadko pulsujące aktywnością codziennego czynu, moralnej postawy i debaty.

   I przypomnę, jest jeszcze kolejne piętro – demokracji duchowej, demokracji twórczej. Tu produkowane są nie tylko wcielające  zasady, które są wcieleniem wartości. Tu także wytwarzane są wieczne, fundamentalne pytania. Tu twórcy rozmawiają z osobami urojonymi – z postaciami fikcji powieściowej i scenicznej i z bohaterami mitycznymi, pewnie czasem nawet z Panem Bogiem.

 Niżej położone piętro demokracji obywatelskiej gaśnie i zamiera, jeśli nie jest zasilane pytaniami o wartości i pytaniami o cnoty. Gaśnie i zamiera, jeśli nie musi się porównywać z wzorami osobowymi bohaterów, męczenników i mędrców. Gaśnie i zamiera, jeśli nie otrzymuje ostrzeżeń o tym, do jakich kłamstw, podłości, oszustw zdolne są ludzkie istoty powodowane chciwością, strachem, żądzą władzy.

    Na tym trzecim piętrze panują swoiste obyczaje. Ja, jak każdy piszący, pracując nad uformowaniem postaci literackiej fikcji, zadaję tej postaci pytania, jakie rzadko stawiam osobom ze swojego otoczenia. Pytam – jakim jesteś zwierzęciem, jak bardzo ulegasz instynktom i żądzom, jak bardzo dręczy cię fizyczna słabość. Wspominam też norwidowskie określenie, że człowiek to kapłan bezwiedny i niedojrzały , stawiam pytanie – jakim jesteś kapłanem, jakiego kultu? I jak ci daleko do świadomości siebie, do dojrzałości?

  Praca intelektualna nad odpowiedziami na te pytania prowadzi do kolejnych pytań o to, jakim ta postać może być  obywatelem. Bo każda postać pozostaje w relacji do podstawowej części życiowego kontekstu – do systemu. Może być ofiarą systemu, twórcą systemu, kronikarzem systemu, buntownikiem przeciw systemowi, beneficjentem systemu, krytykiem systemu, reformatorem, fałszywym czy szczerym zwolennikiem – i tak dalej.

   Piszę teraz scenariusz w oparciu o wątki opowiadań z tomu „Przebierańcy i przechodnie”. Muszę więc sprawdzić przez krzyżowy ogień pytań istotnych, jakimi obywatelami mogą być bohaterowie tego scenariusza. W tle występują dwaj krajowcy – pierwszy to reżyser i animator teatrzyku, Głaz, cham, ale też charyzmatyczny artysta. Beneficjent i krytyk systemu. Drugi – to Drago, uciekający z uczelni matematyk, inteligent deklasujący się do roli przedsiębiorcy remontowego. Subtelny i bezradny, ofiara systemu, obojętnie akceptująca system.  Dlaczego Głaz jest przeciwnikiem? Co podtrzymuje akceptację systemu u matematyka, któremu zawaliła się kariera naukowa, który poniósł klęskę w budowaniu trwałego związku z kobietą?

 Jakimi będą obywatelami ten Głaz i ten Drago?

  Na razie mają być tłem, na którym pojawia się para młodych przybyszów ze Lwowa. Dlaczego ci dwoje – brat i siostra – odczytują ten sam system według własnego kodu? Luba jest studentką kulturoznawstwa. Dima – Dymitr to ochroniarz w korporacji uwikłany w interesy i porachunki gangsterskie. Każde z nich z połówką ukraińskiej krwi, po rozwodzie rodziców wychowywani osobno. Każde z nich inaczej odczytuje księgę Warszawy. Ona widzi kulturę i wspólnotę, on widzi bogactwo, kariery, bezprawie.

  Czy Luba i Dymitr zostaną tu jako obywatele? A jeśli – co by to dla każdego z nich znaczyło?

  Oto konkret z trzeciego piętra. Tego ponad polityką – i wyżej. Gdy obdarowujemy postacie fikcji – Lubę, Głaz, Drago i Dymitra – statusem osób, gdy wierzymy w ich człowieczeństwo, zapoczątkowujemy pracę laboratorium prozy – rozmawiamy o mitach, pytamy o wartości, snujemy przypuszczenia co do cnót lub ich braku.

   Jeśli książki są czytane, jeśli są oglądane filmy robione według ambitnych scenariuszy, robota na trzecim piętrze nie idzie na marne. Wtedy praca autorów powieści i scenarzystów naprawdę ma znaczenie dla tego piętra niżej, na którym nasze postępowanie jest mniej lub bardziej wierne ideałom obywatelskiej wspólnoty, bliskie myśli o wspólnym dobru. To na tym piętrze rozstrzyga się, czy zachowania Polaków pójdą w stronę sensu, czy będą ich czyniły  obywatelami, czy  poddanymi.

  A to z kolei decydować będzie, jak się potoczą losy państwa na poziomie prawa i gry partyjnej, jak się posypią karteczki do przezroczystych skrzynek. Ale to już zupełnie inna bajka.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko