Fragmenty
MŁODY
Seminarium powinno zawsze poprzedzać basen. Plotka zakłóca równowagę na dziesięć lat, gafa zmusza do balansowania na linie przez trzydzieści. Zamek staje się polem. Znajdując się w kalendarzu, wyskok staje się bluźnierstwem i odjeżdża w dal autami w stronę ideału. Tylko Michèle Morgan i Jean Gabin ratują cały rok w sekundę: burza oklasków. Winogrona dunajskie są zbyt niedojrzałe, rogale za suche, stroje z błyszczącymi obwódkami w złym smaku. Słońce w wielkiej księdze przegrywa siłowy pojedynek, bowiem kucyki są spóźnione o pięć lat, kamienie z Rosetty na rosyjską modłę są nieczytelne, blokada kierownicy może się zaciąć i w każdym razie nie robi się już spotkań w sali katalogowej. Trzeba wymyśleć młodego Lekkoducha.
SUFLET
Można kogoś zabić wciskając mu suflet do serca. I to, co powinno wzmocnić oddech lub wzbudzić żar, prowadzi do tragicznego końca. Liczni wszakże zadowalają się długimi, przezroczystymi pałeczkami, zamykają nimi zdalnie tchawicę, namalowani na pająkach wskazówek czasu. Niektórzy siadają na waszych oczach swymi wielkimi, szarymi tyłkami. Wysiadują was, powiadają, a po piętnastu latach unoszą spódnice, badają was i pytają: jeszcze po jajku? Niektórzy stają się rozlegli, jak forteca: nic podobnego, żeby powstrzymać wejście lub stać się nadymanym zamkiem. Przydałaby się wam igła, ale nie macie niczego poza sforą psów. Niektórzy robią papiloty z waszych chorągiewek i każą je oklaskiwać wiatrowi wysoko w górach, w pokoju obok. Ale po kiego licha te listy, skoro one wyciągają do słońca ramiona stworzone do zagniatania ciasta.
BASEN
Czas upływający na basenach nie jest ten sam. Przypomina kogoś, kto bierze monetę rzuconą na orła lub reszkę, by utkwić wzrok w ziemi. To długa chwila w zawieszeniu, gdzie cały las starców porusza się tak wolno, żeby nigdy nie dotrzeć na miejsce. Puszka hałasu, bateria godzin, pole konwersji energii w dwutlenek krzemu, powolnej śmierci. Przychodzi na myśl nakręcić zegar pływackim wałem korbowym, powstrzymać żabimi nogami nieuchronny napływ chloru. Lecz to nie jest operacja wodna. Ciała, które przychodzą i wychodzą na wózkach wymieniają swoje stare minuty na nowe wyłącznie przez efekt poruszania się po tych przestrzeniach chronionych. Z tego niebezpiecznego świata, z którego niczego nie ma się wyciągnąć jeśli się go nie obaliło przy pomocy prysznica, wychodzą wyczerpani w obcej jasności.
Przełożył Paweł Krupka
Guillaume Métayer,popularny paryski pisarz, filolog, publicysta, bardzo aktywny i zasłużony promotor małych form literackich, był dotąd znany w Polsce głównie jako nowoczesny i finezyjny sonecista. Tym razem odkrywamy jego surrealistyczne oblicze, pokazane w niedawno wydanym zbiorze miniatur Pozytywne dłonie (Les mains positives).