Narodził się Odkupiciel
U nas zima. To nieprawda, że po śniegu
do Betlejem Józef z Marią podążali nocą ciemną,
że osiołek niósł brzemienną. I że w mrozie,
w zaspach może, rodziło się dziecię Boże.
U nas owszem – ziemia grudą kładzie się pod nogi.
Tym, co nocą na Pasterkę idą się pokłonić
Chrystusowi. – Bo narodził się w stajence
u ziemskich bezdroży. On w Betlejem, a my tutaj
całkiem odrodzeni. Jezus dla nas, my dla Niego
– na nieludzkiej ziemi. Na spalonej słońcem,
wiatrem przewianej pustynnym. Tak wzajemnie,
nie dla cudu, lecz dla siebie – byśmy byli inni.
Byśmy byli bardziej ludzcy — jak On prawie boski.
By się za nas nie musieli wstydzić, i bać się nas,
ludzie z innej wioski. Żeby w noc tę mroźną,
w Betlejem pustynną, Ziemia była dla wszystkich
rodzinną. I nie taką zimną. – Nie nieludzką.
Nie w cierpieniach losy nam pisała, ale sercem ciepła,
odkupiona cała. Żeby Gwiazda Betlejemska zobaczyła
z nieba, że tym – i u nas i z pustyni – odkupienia trzeba.
2019
Stajenka
Już już niedługo, jeszcze parę godzin
i się dzieciątko w stajence narodzi.
Na razie mu miejsca szuka matka Maryja
– nigdzie go nie chcą. Jest stajenka niczyja.
Jest ciepła stajenka, żłóbek, a w nim siano.
Święty Józef wymości posłanie małemu,
zdejmie kożuch barani, ułoży na sianie,
każe chuchać owieczkom, opatuli matkę.
Już wszystko gotowe na przyjście dzieciątka.
Nawet się zwierzęta zbiegły przed stajenką,
chłód rozpalił gwiazdy, zrobiło się ciepło,
Gwiazda Betlejemska zabłysła na niebie.
Przeżyjmy raz jeszcze takie narodziny,
gdy świat zziębnięty oczekuje dzieciny. —
Choć jej nie chcą wielcy władcy tego świata,
bo im zagrozi wielkością na lata.
Na całe wieki król nad wszystkie króle
zamieszka teraz, by zbawiać narody,
w małej stajence wśród piasków pustyni.
Rozda chleb i ryby, przemieni wino – z wody.
20. 12. 2018
Tylko stajenka
Wielki Wóz wisiał nad naszą starą stodołą
jak Betlejemska nad stajenką
Gdy zapadał wieczór
przyglądałem mu się z zaciekawieniem
Wracając z Pasterki pierwszy raz zauważyłem
że Wóz odjechał w inny obszar nieba
Chrystus narodził się w stajence
nasza stara stodoła nadal czekała na Odkupiciela
W stodole pachniało siano
w ciepłych kożuchach czekało kilka owiec
ale Odkupiciel wybrał stajenkę
na dalekiej pustyni I Gwiazdę Betlejemską
Wielki Wóz wędrując po niebie
zaglądał do stodoły czy w niej czegoś nie brakuje
Brakowało żłóbka i wołu
I Betlejemskiej
2019
Boże Narodzenie
Ciężko zanocować w szopie nieogrzanej.
Jak narodzić się było ciężko na pustkowiu,
nie mając pewności, że się blizny same
goiły będą, a rany przez faryzeuszy zadane,
pozwolą zostać królem, by swemu ludowi
drogę do wolności wskazać – by mu przewodzić
w wędrówce po ziemskim bezdrożu.
Ciężko, ale warto dla kadzidła i mirry,
dla tych darów szczerych ze złota i soli,
by udowodnić, że się prorocy nie pomylili. –
Przyjdzie mesjasz i naród z niewoli wyzwoli.
Przyjdzie zbawiciel i pokaże drogę,
która poprowadzi wszystkich do zbawienia.
Zniszczy zło, rozwieje mroki pogrobowe.
Wróci życie wieczne, uwolni od cierpienia.
2019
Jakby na usprawiedliwienie
Tak już jest ten świat urządzony
od samego zarania
że jeden się rodzi w pałacu
drugiemu stajenka się kłania
Ci to mesjasze tamci monarchowie
On wśród bydląt w stajence
najzwyklejszy człowiek –
w żłóbku stajennym rodzi się na sianie
Tak już jest ten nasz świat urządzony
że jednemu organy a drugiemu dzwony
Jeden jest głuchy na nokturny basy
inny pochwyci nutkę nawet z głębi lasu
Nawet o czerstwej kromce chleba
radosną kolędę dzieciątku zaśpiewa
żyjąc wśród ludzi tudzież z bydlętami
uwierzy w Pana że Ten go wybawi
Oczekiwanie na Zbawiciela
Grudzień nas zawsze opromienia bielą
Odcięci od przeszłości czekamy na nowe
Witamy zimę żegnamy się z jesienią
Bliskie nam niebo staje się świerkowe
W grudniu śpieszyć się naprawdę nie trzeba
Gdy wszystko w lodzie w zaspach jak w pierzynach
Powinniśmy ostrożnie cichutko na palcach
Chodzić po krawędziach i wiatru się trzymać
Powinniśmy tę ciepłą drobinę w nas jasną
Zatrzymać tak długo jak to tylko możliwe
Tę jasność wokół przyjąć niczym jasność własną
Włożyć pod powieki i w serca trwożliwe
W grudniu śpieszyć się nie należy wcale
Gdy chłód wokół życie w zimę nam odmienia
Powinniśmy czekać ciepłego płomienia
Z ręki Tego co gwiazdę w Betlejem zapali
Wiersz nie do końca świąteczny
Brak mi miłości by napisać ten wiersz
o kolejnym dzieleniu opłatka Brakuje mi tych
którzy przyjęliby go z mojej dłoni
Oddaliłem się tak daleko od bliskich
że pewnie przysłuje mi już tylko pusty talerz
w czyimś domu wolne miejsce przy stole
Symbolem już tylko pozostają dla mnie
święta Bożego Narodzenie podczas których
raz jeszcze narodzi się dzieciątko i raz jeszcze
zakwitną nadzieje na zwykłą ludzką miłość
Boże Narodzenie – przytulę się do ciepłej kolędy
a potem już tylko długo wpatrywał się będę
w chłodne światło choinkowych świecidełek
w nocy raz jeszcze przyśni mi się nieżyjący ojciec
a matka będzie miała żal że brakło mnie przy niej
Brakuje mi ufności by zakończyć ten wiersz
kolenym świętowaniem pustki
która szczelnie otacza moje myśli serce i ten
wcale nieświąteczny papier – biały jak opłatek