Ignacy S. Fiut – Poeta na granicy „bycia bytów”

0
934

Tomik autorstwa Krzysztofa Lisowskiego pt. „Zaginiona we śnie” wpisuje się w ramy współczesnej poetyki ponowoczesnej, w której zarówno linearne postrzeganie czasu i trójwymiarowej przestrzeni ulegają zakwestionowaniu. Autor wędruje więc w przestrzenie wyobraźni po jej horyzonty literackie, by odsłonić możliwe cyrkulacji dawnych horyzontów poezji i miejsce ich inspiracji, np. na ulicę Kartezjusza, a więc miejsce, gdzie umarli i żywi poruszają się w niekończącym się korowodzie, pozostając między jawą i snem. Tam nieograniczona wola wyprowadza ludzi poza granice tradycyjne racjonalności, choć ta peregrynacja nie uwalnia ich od granicy między życiem a śmiercią. W wierszu pt. „Ulica Kartezjusza” autor konkluduje, że „(…) za oknami za kratami/znajdowała się/ulica Kartezjusza/i żółty mur pokryty napisami/taki widziałem w Wilnie a może w Lizbonie (…)”, by następnie wyprowadzić ludzi ku oceanowi, a oni „poczują na twarzach jego zielony głęboki oddech”. Nie trudno zauważyć, że poeta stara się uchyli wielorakość tego kontekstu w duchu francuskiego racjonalisty, by odczuć, że rozumność zawsze jest podporządkowana wolitywności postrzegającego czytelnika-podróżnika.

             Człowiek bowiem ciągle nie wierzy w swoją obecność w aktualności, a jedynie chce ją potwierdzać i sprawdzać w każdym z możliwych światów. Poeta wędruje z Urszula Kozioł na górę Makalu, by spotkać Buddę, i by potwierdzić, że nasze życie nieustannie dzielimy z umarłymi, nieustannie poszukując sensu naszego istnienia. Żyjemy więc w świecie ciągle powtarzającego się mitu, który również tworzymy jak dzieci na własne potrzeby. Właściwie jesteśmy sobą i nie-sobą, a więc nieustannie się stajemy jak to trafnie zauważył Heraklit. Poeta zachęca do powrotu do starych ksiąg, np. Platona, by powędrować z nim poza czas i przestrzeń, ku „światowi idei” i by pokontemplować z nim „ideę Piękna i Dobra”, ale i zrozumieć, że ona jest „przyczyna wszystkiego dla wszystkiego”. To z kolei odsyła go do świata średniowiecza, by mógł wyjść z „klatki” własnej egzystencji we wszystkie możliwe kierunki. Za namową Zuzanny Ginczanki poeta pojmuje, że „strach ma piękne oczy/jedno zielone/a drugie niebieskie”. Na Litwie widzi związki duchowe Mariana Zdziechowskiego z Czesławem Miłoszem, od którego nauczył się on „alfabetu apokalipsy”. Wyobraźnia podsuwa mu świat ducha Faulknera „polowania z myszołowem”, by na nowo uchwycić ekologiczny sens świata między Księżycem i Słońcem w wymiarze całości Kosmosu. Przemierzając świat Orhana Pamuka delektuje się smakami i zapachami tamtejszych potraw. To zaś odsyła go ku zrozumieniu rodzimej historii, tej mitycznej i rzeczywistej. Natomiast w pomiarach widzi odległości, czyli uniwersalne cechy wszystkich kultur, owocujące w piramidalnych budowach.

            Z kolei poeta przygląda się związkom duchowo-literackim Blakeʼa i Audenʼa, postrzega podobne związki Wisławy Szymborskiej i Cz. Miłosz, w podglebiu których odkrywa fundamenty duchowe kultur Kartaginy i Krety. Osobowości, czyli maski, które nakładają twórcy na swe twarze łączą się w czasie ich podróży egzystencjalnych w „bezsenność ludzi i psów”. We „Wprowadzeniu do historii literatury powszechnej” dowiadujemy się, że „(…)I taka jest prawda o literaturze/Dokładna niewiedza/Niewiele prawdy a dużo zmyślenia/fikcja zawstydzana sytuacją/Że nie sposób przecisnąć się przez papier/Tłumowi Homerów/Którzy byli i nie byli/ Nie wiadomo kiedy”. Poezja bowiem to liryczne namiętności sięgające od DNA człowieka do DNA Kosmosu, które są zamieszane w przeszłość, pamięć, wspomnienia przywiązujące się do ludzi, regulujące ich wyobraźnię, poza horyzonty bytów w ich byciu, gdzie żyje się wiecznie po „śmierci śmierci”. A dzieje się to w świecie ducha dlatego, bo ciągle następują jego nawroty, choć podobne ze swej istoty, to jednak różne ze względu na przedstawiane przez twórców treści wypowiedzi poetyckich. Poezja jest przecież  bliźniaczą siostrą poezji, bardziej jednak profetyczną, sytuującą podmiot ludzki w prześwicie – jak pisał M. Heidegger – między byciem, a bytami, którym człowiek nadaje sens z perspektywy aktualnej kondycji bytowej.

            W czasie lektury tego tomiku straciłem pewność w wiarygodność używanego języka. Sądzę, że stwierdzenie Fiodora Dostojewskiego, napisane pod wpływem Fryderyka Nietzschego, że „Bóg umarł”, w więc „wszystko jest dozwolone”, nie jest dzisiaj adekwatne do końca w dzisiejszej sytuacji duchowo-kulturowej. Są to jedynie próby urzeczywistniania tego stanu rzeczy, ale domagają się również dyscypliny dekonstrukcyjno-konstrukcyjnej, kiedy podmiot liryczny, ale i podmiot piszący sytuują się „pomiędzy jawą i snem”. W wierszach K. Lisowskiego ta przytomność umysłu jest obecna, a więc ich czytanie niewątpliwie ćwiczy naszą wyobraźnie oraz pojmowanie kierunków narracji poety.

            Nie trudno zatem zauważyć, że poezja Krzysztofa Lisowskiego jest pewną kontynuacji metody hermeneutycznej w filozofii, inspirowanej doświadczaną tzw. „różniącą ontyczno-ontologiczną”, w której stoi twórca i próbuje uchwycić aktualny „sens świata” i miejsce człowieka w nim.

K. Lisowski, „Zaginiona we śnie, Biblioteka Kraków (www.biblioteka Kraków.pl ), Kraków 2019, s. 104.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko