Izabella Teresa Kostka – RECENZJA ZBIORU WIERSZY “ZEGAR MELODII” MONIKI KNAPCZYK

1
1292

             Nie jest łatwym zadaniem pisanie recenzji do tomiku poetyckiego, gdyż jak można oceniać uczucia? Właśnie wiersze, w przeciwieństwie do opowiadań, odzwierciedlają najskrytsze refleksje i odkrywają najgłębsze zakamarki ludzkiej wrażliwości, są jak spowiedź w konfesjonale, przy którym stajemy bezbronni i duchowo “nadzy”.
        “Zegar melodii” pióra Moniki Knapczyk wydany został w 2018 roku przez założone przez nią wydawnictwo “Inspiracje” i dedykowany jest dwojgu dzieciom autorki. Nie spodziewajcie się jednak, mimo tej dość tradycyjnej dedykacji tomiku, wierszy przeznaczonych dla młodego pokolenia, to tylko pozory! Monika Knapczyk zabiera czytelnika w poetycką podróż zwaną “Życiem”, w którym to jak w kalejdoskopie przeplatają się godziny szczęścia, momenty rozgoryczenia, chwile zwątpienia i refleksji nad ludzką egzystencją, poranki matczynej miłości i noce ukrywanych często obaw. “Zegar melodii” zaskakuje różnorodnością tematyki i emocji,  mimo przewagi poezji utrzymanych w klasycznej i rymowanej stylistyce, pojawiają się również wiersze białe, które osobiście uważam za najbardziej interesujące i godne uwagi, gdyż uzewnętrzniają lepiej życiową mądrość i spostrzeżenia autorki.
       Zagłębiając się w lekturze tekstów przemierzamy sielankowy i bardzo łagodny wstęp będący w pewnym sensie odą do piękna natury ( ” Miałam dziś sen”, “Pieśń poranka”), wraz z wierszami “Przed zachodem” i “Rzeki, które nie płyną” przywołani zostajemy do refleksji nad ludzkim “trwaniem” i przemijaniem, doznajemy gwałtownego przebudzenia czytając pełne żarliwości, gwałtowności i skargi strofy w zaskakującym swym przekazem “A tym, którzy błagają o litość”:


 A tym, którzy błagają o litość
Kopniak w twarz
Niech nie żebrzą
Psy przeklęte

… A tym, którzy czekają na świt

Noc wieczna
Słońce ich nie obroni
Świat jest nasz

… A tym, którzy proszą zmiłowania
Męka wiecznego strachu
Tym jest piekło
Więc wyślijmy ich do wszystkich diabłów

… A tym, którzy utracili nadzieję
Wzgarda
Byliście moimi przyjaciółmi
Czeluść was pochłonie, druhowie

… A tym, którzy piszą takie wiersze
Męka wiecznego niespełnienia
Tym jest piekło
Tym jest piekło poetów



Wstrząsający i niespodziewany wiersz,  nawiązujący wydźwiękiem i swą siłą werbalną do egzystencjalizmu i poetów przeklętych. Bezpośredni i nieupstrzony pustymi retorycznymi ozdobnikami język, który wyprowadza czytelnika z raczej “sielankowatego” i pastelowego początku książki, zapowiadając częste “zmiany akcji i nastroju”. Po kolejnych bardziej klasycznych lirykach utrzymanych w charakterze ballady i tradycyjnych refleksji o upływie czasu, ludzkiej egzystencji i śmierci (czyli tzw. Kronos, Kairos i Thanatos), pojawia się kolejny
przykuwający mą uwagę tekst “Po powrocie z Warszawy”:

Mój świat jest zielono – złocisto – błękitny
I nie obchodzi mnie wcale
Że tam biurowce
Że dynamiczny rozwój
Że miejsca pracy
Że cudzoziemcy
Że ulice szerokie

Moje miasto jest zielono – złocisto – błękitne
Takie jak lubię
I chociaż pewnie za małe
Za ciche
Za spokojne
Dla tych, co życie nawlekają jak koralik
Na sznury pędzących aut
Chociaż bez szans dla ambitnych
Tych, co wciąż – więcej, wyżej
Kocham je dziką
Irracjonalną miłością

Mój świat jest zielono – złocisto – błękitny
I takim chcę go znać
Już zawsze


W tym utworze nawiązują mi się bezpośrednie analogie do twórczości Wisławy Szymborskiej: pozorna prostota i współczesność języka, tematyka związana z codziennym życiem, przejrzystość lingwistyczna zawarta w białym wierszu o dość zwartej budowie i, w pewnym sensie, lekkie poczucie humoru. Czystość i oszczędność w użyciu przymiotników, dobrze otrzymany rytm i struktura nadają tekstowi zdecydowany charakter, bez nadmuchanego sztucznego pathosu i zbędnego “potoku słów”.
Kolejnymi utworami wartymi zauważenia są z pewnością dwa wiersze, w których znakomicie odczytać można wewnętrzny bunt Autorki. Mam na myśli liryki ” W mojej głowie myśli” i “Pytanie”. Pierwsza z nich zaskoczyła mnie wyjątkowo, gdyż z przyjemnością dopatrzyłam się w niej elementów w zgodzie z Realizmem Terminalnym – włoskim nurtem, o którym ostatnio często wypowiadam się na łamach polskich czasopism literackich. Z pewnością zbieżność ta była przez Monikę Knapczyk całkowicie niezamierzona, ale nie można ignorować jej istnienia. To przecież czyste “similitudini rovesciate / odwrócone podobieństwa”:

W MOJEJ GŁOWIE MYŚLI

(…) Słowa-klucze
Odmykają znów drzwi
Które chciałam
Zatrzasnąć na zawsze (…)

(…) Plamki pod powiekami
W kolorach dopełniających
Pasma mroku w świetlanej kuli
Wszystkie barwy razem dają światło białe
Ta biel ostra jak skalpel
Kaleczy   (…)

Do przytoczenia także tnący jak nóż język wiersza ” Pytanie:

Drę w strzępy gazety
Depczę z pasją książki
Wrzeszczę na przyjaciół
Niszczę telewizor
Wreszcie się przechylam
Przez otwarte okno
Jestem na krawędzi
I tylko patrzę…
Czy lepiej żyć w realnym świecie
Czy nie żyć wcale?


Te dwa utwory, jak i poprzednio przytoczone, wyłamują się całkowicie z całego cyklu i życzyłabym sobie, aby Autorka poświęciła więcej uwagi właśnie takiemu agresywniejszemu i bardziej drapieżnemu wyrażaniu myśli. Właśnie w białych wierszach Monika Knapczyk potrafi zaskoczyć bogactwem odczuć, głębią i trafnością metafor oraz analogii, oryginalnością oksymoronów i interesujących figur stylistycznych. Oczywiście nie zamierzam odbierać wartości poezjom utrzymanym w rymach, w formie płynnych tradycyjnych ballad o określonym rytmie i budowie. Doceniam zawsze znajomość kunsztu i zasad klasycznej poetyki, lecz doceniam szczególnie mocno poszukiwanie nowej ekspresji artystycznej, indywidualność i bezpośredni, współczesny impakt tekstu.  “De gustibus” czyli są gusty i guściki, ale śledząc od lat światowe tendencje, uczestnicząc w wielu sympozjach i międzynarodowych targach wydawniczych, mogę śmiało potwierdzić, iż nastąpił całkowity odwrót od poezji rymowanej na rzecz oszczędności słowa, hermetyzmu, zwartej budowy tekstu i dbałości o czystość formy “białej strofy”. Nie chodzi tu bynajmniej o udziwnienie i sztuczność, ale o rewolucyjne podejście do samego merytorycznego znaczenia słowa. To taka dygresja na marginesie, która nie zamierza krytykować, lecz zasygnalizować bardziej poszukiwane i doceniane elementy we współczesnej poezji.
 W wielu zręcznie napisanych balladach i rymowanych poezjach docenić należy z pewnością duży liryzm, naturalność strof i płynność poetyckiej narracji, hedonizm i pewną dozę miłości do ojczystego kraju. Wiersze stwarzają wrażenie konsekwentnych zmian pór roku czyli upływu godzin ludzkiego życia (świt – dzieciństwo, południe – młodość, popołudnie – wiek dojrzaly, zmrok – starość). Pięknie obrazują to liryki “Sierpień”, “Zima”, “Ona”, “Zegary”, “Realizm”, “Tak wiele już przeżyć i poznać zdołałam” oraz “Sen”:


Niebo rozbrzmiewa śpiewem aniołów

Na ziemi
Zapada wreszcie latarniana cisza
Gdzieś daleko huczy
Ostatni spóźniony pociąg
Gdzieś blisko ciebie
Cichnie bezsilny
Szloch odrzuconej miłości

Czemu płaczesz, dziecinko?
To jeszcze nie twój czas

Patrz!
Gwiazdy gubią łzy
W kryształowych sadzawkach rozpaczy
Dziś jeszcze nie płacz
Kiedyś umrzeć nie starczy ci sił
A dziś śnij gwiazdy, anioły, pociągi
Dziś śpij

We wszystkich utworach Moniki Knapczyk odczuwamy głęboką wrażliwość, człowieczeństwo, miłość uniwersalną i tę matczyną,  refleksyjny stoicyzm na przemian z gwałtownym buntem i oskarżeniem często kapryśnej ziemskiego przeznaczenia.
  “Zegar życia” jest z pewnością interesującym i wartym lektury zbiorem poezji, wśród których na uprzywilejowanym miejscu znajdzie się z czytelnik o bardziej tradycyjnym guście, ale i wielbiciele poezji współczesnej wyszukają w nim godne pochwały wiersze. To wielki kalejdoskop uczuć i przeżyć, dziennik podróży i dojrzewania, patchwork o różnorodnych barwach i nastrojach. To karuzela emocji wirujących w rytm bicia zegara, którego nikt z nas nigdy nie będzie potrafił zatrzymać.


Izabella Teresa Kostka
Mediolan, 25.06.2019

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko