Krzysztof Kwasiżur – Demencja starcza Europy

0
443

Amerykańskie badania dotyczące populacji zamkniętych, prowadzone (między innymi) na szczurach wykazały, że populacja, która dysponuje ograniczonym terytorium, przy nieograniczonym lub prawie nieograniczonym dostępie do pożywienia, rozmnaża się w tempie geometrycznym[1]. W pewnym momencie zaczyna dochodzić do coraz częstszych aktów agresji wśród szczurów, spada ich płodność, aż do momentu gdy rodzi się ostatni bezpłodny szczur, dochodzi do aktów homoseksualnych. Populacja wymiera. Podobne wyniki dały badania na pszczołach, mrówkach i królikach.

Nie sądziłem, że przyjdzie mi kiedyś włączyć się w ogólny chór dekadenckich głosów, wróżących koniec świata, który znamy. W pewnych aspektach jednak muszę przyznać rację Andrzejowi Walterowi, który pisze w felietonie “Dzień w którym zgaśnie słońce i…” o rozkładzie podstawowych wartości scalających przez wieki Europę. Demokracja, chrześcijaństwo, przechodzą kryzys i trzęsą się w posadach, a wartości które dotąd uważano za ich antynomię scalające Europejczyków we wspólnej walce – anarchia, islam, homoseksualizm – wydają się górować.

Peregrynacja uchodźców po Europie, przypominająca Wielką Wędrówkę Ludów od IV do VI wieku, która przeobraziła kompletnie obraz ówczesnej Europy – zapoczątkowała koniec epoki Starożytności i początek Średniowiecza. Ten proces ponadto (a może przede wszystkim) radykalnie zmienia obraz etniczny kontynentu, zatem dodaje do puli dostępnych genów, ulegających coraz większym mutacjom i degeneracji – zastrzyk nowego genotypu.

Zapewne część czytających niniejszy tekst zżyma się teraz, że traktuję świat (ściślej – Europę) jak wielkie laboratorium genetyczne. Ale pomyślcie – od człowieka jaskiniowego albo jak kto woli, od Adama i Ewy geny mieszają się ze sobą, w obrębie rodzin, klanów i miejscowości niczym w hodowli wsobnej[2].

Podobnie jak w hodowli wsobnej, która polega na kojarzeniu między sobą bliskich członków rodziny (np. psiej) jak i w związkach kazirodczych, które nieprzypadkowo od wieków są tabu – tak i naszej, starej Europie często zdarzają się choroby genetyczne (dlatego właśnie są tabu). Jedynym ratunkiem dla takiego gatunku jest “zastrzyk” nowych genów, do czytelników, którzy mają korzenie na wsi przemawiającym będzie zwrot: “muszę wymienić ziemniaki, bo się wyrodziły”.

To proste zdanie zawiera wszystko to, o czym powyżej napisałem.

No dobrze, a co to wszystko ma wspólnego z literaturą? Bo nie zapominajmy o tym,  że funkcjonujemy (a przynajmniej ja) w obrębie literatury. Tyle ma wspólnego, co literatura z kulturą, a peregrynacja ludności po kontynencie z przenikaniem kultur. Czemu więc tyle głosów przeciwnych, skoro zjawisko jawi nam się jako niezbyt nowe?

Może dlatego, że w całej, wielowiekowej historii naszego kontynentu, wyznawcy islamu tak właśnie reagowali na “giaurów”[3]? Czy to wojny religijne, czy próby podbicia Polski (która stanowiła niegdyś większość Starego Kontynentu) świadczą, że zawsze były to zwalczające się lub przeciwstawne bieguny.

Sytuacja zaczęła się zmieniać z początkiem XXI wieku, gdy w południowej części Afryki i na Bliskim Wschodzie zaczęły wybuchać wojny, które (czy klanowe, czy terytorialne, czy ideologiczne, czy religijne) zawsze sprowadzały się do jednego – do walki o terytorium z lepszym, bądź jakimkolwiek dostępem do wody.

Dziś w obliczu postępujących zmian klimatycznych nikogo podobne stwierdzenie nie zdziwi lecz jeszcze 30 lat temu nie chciano dostrzegać faktycznych powodów tych walk. To zatem ocieplenie klimatu, które jest bezpośredną przyczyną rozrastania się Sahary (i innych pustyni na całym świecie), wydaje się jedną z głównych przyczyn exodusu ludności.

Oczywiście – gdy uchodźstwo dotyczy pojedynczego migranta, zwykle próbuje on zintegrować się z nowym środowiskiem, do którego trafia, gdyż w przeciwnym razie skazany jest na odrzucenie i pozbawienie wszystkich zdobyczy społecznych.

Inaczej jest, gdy człowiek migruje wraz z własną (choćby nawet podstawową) komórką społeczną. Nie jest wtedy skazany na struktury społeczne istniejące w danym miejscu. Nie jest wtedy KONSUMENTEM wartości zastanych (choć jeszcze nie jest kreatorem swego otoczenia). Aby zostać KREATOREM musi najpierw wprowadzić własne porządki. To zwykła, ludzka chęć adaptacji środowiska do wyglądu sobie znanego.

Ta właśnie chęć adaptacji spowodowała, że pierwsi rolnicy zaczęli zakładać poletka w sawannie, a pierwszy Europejczyk zaszedł tak daleko z Afryki (choć uczeni coraz śmielej mówią o tym, że ludzkość zaczęła swoją historię nie w Afryce, a na Krecie, po czym odnoga tego hominida wygasła) poszukując obfitych w pożywienie i PODOBNYCH do już znanych terenów.

Boimy się zmian, nawet tych, które sami wywołujemy. Tak było trzy miliony lat temu i tak jest dziś. Nie chcemy ich zaakceptować, przeciwstawiamy się im, choćby były dobre. Co może być dobrego w tej masowej migracji, którą obserwujemy, a która wcale  nie zakończy się wraz z założeniem drutu kolczastego na granicy. Ona się zakończy dopiero wtedy, gdy mapy polityczne (czyli faktyczne granice państw) przystosują się do nowej mapy fizycznej (dostęp i wielkość wód pitnych, rozmiar pustyni) i temperaturowej. Nowej – bo na naszych oczach wartości te zmieniają się rewolucyjnie.

Ku czemu te zmiany zmierzają? Tak samo jak wy, nie mam pojęcia, ale wiem, że na podobnej wysokości geograficznej jak Bliski Wschód leży na drugiej półkuli Meksyk…

Czyż Stany Zjednoczone nie podejmują podobnie panicznych prób by powstrzymać uchodźców z równie gorącego Meksyku?  Nikt nie robił badań, jak zmiany klimatu wpływają na tereny Azji, bo Chiny to enklawa zamknięta, ale mimo to docierają do nas informacje o głodującej ludności.

Jakie są zatem rokowania dla Europy, jakie wróżby? Ona najpewniej pierwsza padnie ofiarą przeludnienia i dewastacji środowiska.

Niczym w amerykańskim eksperymencie sprzed dziesiątków lat – to właśnie w Starej Europie spada odsetek urodzeń (gdy Chiny muszą nakładać ograniczenia, a USA czy Kanada prowadzą skuteczną  politykę prorodzinną).  W Europie w 2017 r. zanotowano 5,3 mln zgonów i 5,1 mln narodzin. Mimo to populacja kontynentu zwiększyła się
z 511,5 mln do  512,6 mln[4]. Tylko dzięki napływowi migrantów bilans jest dodatni.

Domyślam się, że niektórzy wezmą moje słowa za herezje, ale w obliczu tych faktów proponuję przestać patrzeć na migrantów jak na dopust boży, a zacząć jak na dobrodziejstwo.

Wypieramy i boimy się tego, czego nie znamy, a warto poznawać inną, opartą na Koranie kulturę, warto dowiedzieć się co mówią inne święte księgi.

Choćby po to, by nie operować sloganami zasłyszanymi przypadkiem.

Czy namawiam do zgłębiania podstaw islamu lub weryfikowania własnej wiary?

Nie. Twierdzę, że wiedza zawsze jest lepsza niż niewiedza.

Oczywiście, napływ uchodźców ma także drugie oblicze, którego nie sposób pominąć; kraje z których oni napływają mają największe na świecie kontakty z Al’Kaidą czyli są potencjalnym źródłem terroryzmu. Jednak chyba nie to jest źródłem ognisk zapalnych.

Polska nie ma  na razie powodów, by podzielać obawy innych państw. Uchodźcy nie traktują naszego kraju (na razie) jako docelowy, a co najwyżej tranzytowy lecz obawy związane z falą przemocy i brakiem praworządności dotykają także Polaków.

Proszę zauważyć, że zawsze na styku dwóch kultur istnieje obszar “buforowy”, nazywany Kresami. Pełni on bardzo ważną funkcję;  zamieszkuje go ludność spolegliwa, życzliwa obcym i empatyczna. Taka “miękka granica” powoduje, że nie ma ostrego przejścia między jedną kulturą, a drugą. Nie ma granicy tarcia  lub jest łagodna.

Znamy to zjawisko z przykładu naszych Kresów Wschodnich, które były jednymi z najbardziej rozległych. Podaję te informacje po to, by uczulić czytelników na brak podobnych “buforów przejściowych”  w miejscach aktualnego przebywania większej liczby uchodźców wśród Europejczyków. To styk dwóch, bardzo różniących się (bo wyrosłych na innych wartościach, innych Świętych Księgach, legendach i systemie wartości).

Tymczasem zamiast – wąskiego choćby – pasa kresowego, przybyszów (głównie z Syrii, Afganistanu, Iraku) umieszcza się w zamkniętych enklawach lub bezpośrednio w obrębie europejskich miast. W tym upatrywał bym mnogość zamieszek, które niosą za sobą fale uchodźców.


[1] Tempo geometryczne – ciąg liczbowy, których wartość rośnie w tempie geometrycznym (np. 1, 3, 9, 27…)

[2] hodowla wsobna – (kojarzenie krewniacze, chów wsobny, indredowanie) kojarzenie zwierząt spokrewnionych przez wspólnych przodków. Jedna z metod hodowlanych w której zanika zmienność genetyczna, a wyodrębnia się pożądane cechy gatunkowe.

[3] pogardliwa nazwa nadawana innowiercom przez wyznawców islamu

[4] Raport Eurostat za rok 2017 cytowany w www.aleteia.org

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko