Czy można być szczerym w poezji? – Pewnie tak. W przypadku Piotra Dumina tytuł jego najnowszego tomiku „Gra w otwarte” na to wskazuje. Ale poezja, jak to poezja. Nie można jej traktować dosłownie. Dużą rolę pełnią w niej niedomówienia, przemilczenia, metafory, porównania , itd., czyli to, co zaprzecza jej bezpośredniości.
Można się zastanawiać, jak dalece można być szczerym w sztuce pięknego słowa i w jakim stopniu może być zrozumiała. – Jest takie powiedzenie „gra w otwarte karty”, i może je miał na myśli Dumin. W tym przypadku jest raczej wątpliwe, że uległ złudzeniu jawności.
Szczerość Dumina nie negliżuje, a raczej wzbogaca. Świadczy o tym nagromadzenie wielobarwnych i ważnych metafor, które przesłaniają akcenty osobiste i chowają podmiot liryczny za zasłoną iluzoryczności. Jak wiadomo, podmiot liryczny nie jest tożsamy za utorem, wobec czego szczerość twórcy może być tylko grą z czytelnikiem, a niejawnością, czy otwartością.
W rzeczywistości Dumin jako liryk rzadko mówi o sobie wprost. Dominuje w jego wierszach szeroka wiedza o świecie, filozofii, miłości,zbliżający się kres życia. Przekaz nasycony jest widzeniem całościowym,syntetyzującym. Dla siebie Dumin zostawia mało miejsca. Więc nie jako przekaz nie całkiem osobisty, ale jako uogólnienie należy rozpatrywać ten jego„biogram”.
W tomiku „Gra w otwarte” można wyodrębnić kilka wątków.
Jednym z najciekawszych, może nawet najciekawszym, są wspomnienia z dzieciństwa. Autor urodził się w Ćmielowie, miasteczku znanym z najstarszej w obecnych granicach Polski fabryki porcelany i tam też umiejscowił swój czas niewinności. Poświęcił temu okresowi takie wiersze, jak np. „Przepaść”, „Wróbla odsłona”, „Początek”. W jednym z nich ukazuje rekwizyty małomiasteczkowej codzienności.
Za
oknem naszego domu
na ścianie z piaskowca
przed zachodem słońca
zbierały się wróble
Od ich zapamiętałego świergotu
ożywały meble w sypialni
reprodukcje świętych obrazów
i biały jak całun piec kaflowy
Dzieciństwo miał sielskie i piękne. „W dzieciństwie kwitły nas ogrody”, pisze w innym wierszu. I dalej w najwznioślejszym uniesieniu: „Stawałem się w zachwycie/ w świecie wspaniałych kwiatów”. – To uczucie zauroczenia autora wyraża się w słowach lirycznych, szlachetnych. Nie ma w nich nic z trywialności czy pospolitości.Nie małomiasteczkowość w nich przebija, ale świat wsi, pięknego krajobrazu i beztroskiego dzieciństwa. „Drzewa nas osłaniały/ wierzbową czułością // Uczyła pokory łąka / kiedyś wszechświat kwiatów i owadów”.
Ta idylla zostaje niespodzianie rozbita przez upływający czas. „Rozpadały się domy” – nie stało miejsca na oparcie się o nie. W wierszu „Początek” poeta przedstawia upływający czas w postaci rzeki, która jak u Heraklita przepływa niezmiennie nie mogąc zatrzymać krajobrazów dzieciństwa.
Drugim kręgiem zainteresowania Piotra Dumina jest życie człowieka w ogóle, które obleka w całą filozoficzną otoczkę, ujmując zjawiska dogłębnie i syntetycznie. Nie porusza się autor po powierzchni zjawisk,ponieważ stawia siebie w ich otoczeniu na dalszym planie, albo staje się nawet nieobecny. Wyszczególnia rozmaite paradoksy i iluminację pozorów. W wierszu „***” napisał, że kiedyś obawiał się być sobą, czyli naturalnym i otwartym, potem przekonał się, że nie warto być także nie sobą. W konstatacji stwierdza : „lecz trzeba przejść przez zaprzeczenie/ by do siebie wrócić”. Jak to należy rozumieć? – Chyba tak, że czasem prawdy oczywiste zabijamy jako kłopotliwe, czy wstydliwe, a to działanie nasze okazuje się bezsensowne i wracamy do pierwotnego, wyjściowego stanu rzeczy.
Długo by trzeba tłumaczyć głębię poezji Dumina, ale słowa dyskursywne nie są w stanie oddać jej właściwości. Poezja nawet gdy kłamie, to pięknie kłamie. Proza, nawet gdy pokazuje prawdę nie osiąga nigdy urody słów poezji.
Wiersz Piotra Dumina pt. „Gra” przedstawia scenerię ulicy i powszechnie uczęszczanych przybytków, po czym przechodzi do tytułowej zabawy w tożsamość indywidualną. Po postaciach kobiety i młodzieńca przychodzi kolej na aktora, który:
w kawiarni centrum handlowego
gra siebie
Pewno już być nie potrafi
Sądzimy że gramy role
lecz zwykle to one nas grają
Tutaj nie chodzi o przeciwstawienie „być” i „mieć”, ale o przeciwstawienie naturalności i udawania. Zwykle też uważamy, że jesteśmy podmiotem gry, gdy tymczasem okazujemy się dla niej tylko przedmiotem. Wydaje się, że autor wierzy w determinizm – przynajmniej tak się wydaje.
Nie jest Dumin w swej postawie samoukiem, bo w innym wierszu „Chirurdzy” powołuje się na filozofię Fromma. Ten wiersz oparty jest na jednej okoliczności życiowej człowieka, jego chorobie, którą „naprawiają” chirurdzy, ale brak w nim szerszego kontekstu, który prowadziłby do uogólnienia.
Z rzeczy świata tego podobno najważniejsza jest miłość. Ona była na początku i powinna być na końcu świata. To uczucie stało się tematem tysięcy, a może i milionów utworów- od Homera poczynając. Ją wybrał także za przedmiot wypowiedzi Piotr Dumin. W tomie „Gra w otwarte” poświęcił jej wiele miejsca, a jak można mniemać, pisał nie tyko o sobie, ale i innych ludziach, którzy przeżywali to szlachetne doznanie. W jednym z wierszy bez tytułu pisze o sobie, ale w relacji z drugą osobą o imieniu Ewa, której dedykuje ten wiersz. Postać kobiety jest niedotykalna, wyidealizowana, odległa.Pewnie widzi ją autor z odległości kilku wcześniejszych lat. W zetknięciu się bohatera lirycznego z tą postacią wydaje się być czuły, delikatny i refleksyjny. Stoi ona ciągle, niezależnie od upływającego czasu w jego oczach. Widzi ją:
W leśnym mchu
w koronach drzew
w spojrzeniach sąsiadów
Czystość uczucia przekazuje przez obrazy przyrody, co przydarza się szczególnie ludziom otwartym na urodę tego świata, w tym wypadku świata dzieciństwa.. Na tle pełnej przepychu przyrody rozgrywa się dramat wewnętrzny, wyrażany następnymi słowami:
Rana goi się jak przeszłość
Czy wystarczy mi siebie
dla Ciebie
A początek wiersza wyjaśnia wszystko: „Próbuję cię zapomnieć/ lecz coraz bardziej / jesteś”. Jest chyba to rozpamiętywanie w poczuciu opuszczenia, bezradności. – Może wiersze miłosne, obok tych o dzieciństwie,najpełniej wyrażają osobowość artysty? Inny wiersz, też bez tytułu, poświęcony jest pamięci Małgosi. Mówi on o heroizmie głównej jego bohaterki, która prawdopodobnie odchodzi z tego świata, co jest tym smutniejsze, że autor jest z nią bardzo mocno związany.Niewiele w tym wierszu zawartych jest wiadomości o autorze, lecz prowadzi on do konstatacji, że: „to nie może być koniec”. Czyżby autor odwoływał się do wiary w wieczność człowieka, może w Niebo i spotkanie w nim? Jest to wielce prawdopodobne.
Delikatne tony uczucia pobrzmiewają też w wierszu „Lustro”. Tytułowy przedmiot można traktować jako kobietę, w której odbija się mężczyzna i równocześnie jako mężczyznę, w którym odbija się kobieta. Jest to naprawdę misternie skonstruowany liryk, w którym każde słowo jest ważne. Okazuje się na koniec, że kobieta jest lustrem dla mężczyzny, a mężczyzna lustrem dla kobiety, gdyż staje przed nią, jak i ona„w zaprzeczeniu i potwierdzeniu”, czyli we wszystkim. Ten delikatny liryk jest jednym z niewielu tak całościowo ujmującym problem tej relacji.
Nasuwa się uwaga, że najbardziej osobiste akcenty pojawiają się w wierszach z dzieciństwa i wierszach miłosnych. Może to i prawda, lecz można przypuszczać, że pogłos osobistych doświadczeń występuje w lirykach mówiących o dobiegającym kresie życia i sprawach ostatecznych. Już wiersz dedykowany Małgosi zwiastował tę tematykę.
W utworze pt.„Przejście” mowa jest o granicy między jedną rzeczywistością, a „drugą”.Ukazuje on niby salę szpitalną, w której ratuje się chorych przed zejściem z tego świata. Walka o życie trwa „w górę i w dół” wśród kadry medycznej oswojonych z rolą „przeprowadzających na drugą stronę”. Ten dramat można odnieść do wszystkich ludzi w sytuacji, kiedy:
Monitory i czujniki
przekazują skąpe informacje
o tym co się dzieje na granicy światów
którą my także będziemy przekraczać
Jak można zauważyć, dla autora najważniejszą sprawą człowieka jest „być”. Ale to bycie kiedyś dobiega kresu, a dla wielu przenosi się ono w tym samym znaczeniu, może w innej konstelacji, do wieczności. Przy jednym z przywoływanych już wierszy była mowa o wierze w poniesienie obecności drugiej osoby w życie pozaziemskie. W innym z liryków, też bez tytułu, Dumin przeprowadza wąską, kruchą granicę między światem a zaświatami. Autor zdaje się wracać do miasteczka swego dzieciństwa,lecz już nie zachwyca się przyrodą, a odbywa spacer po cmentarzu. Jeszcze przenika bohatera nadzieja na codzienność i zwyczajność cechującą życie doczesne. I kończy ten wiersz słowami ufności: „Cmentarz na wzgórzu jak przeszłość / przyjaźnie nas wita // i przekraczamy jego bramę / jakby nie była to granica / pomiędzy śmiercią i życiem”. Obraz cmentarza często majaczy w wyobraźni autora. Otoczenie tego cmentarza w innym wierszu bez tytułu ( „***”) objawia się jaśniejącymi luminacjami „płonącymi cmentarzami”. Co jeszcze można w tej scenerii spotkać? – „Spotykam znajomych” – pisze autor -”już niemal z siebie rozebranych / Jakby ich już / i jeszcze / nie było. – Podmiotowość i nieobiektywizm podmiotu objawia się tu odwróceniem ról. To nie znajomi są,„jakby ich nie było”, ale pisarz może odejść i go nie będzie, podczas gdy oni będą. Wiąże się to z filozofią mówiącą, że świat istnieje, dopóki człowiek żyje, czyli, że niby jest zależny od niego, bo w nim się wyraża.
Oczywiście pojawiają się w wierszach tego twórcy, który od lat mieszka w Warszawie, jeszcze inne motywy, mniej zdecydowanie uwyraźnione, ale o tym można by napisać książkę, bo wiersze Dumina są głębokie, pełne różnych skojarzeń, często silne zmetaforyzowane, a zdarzają się wśród nich perełki.
Doprawdy szkoda, że poeta ten dopracował się dopiero kilku tomików. Gdyby szedł przez całe życie z poezją (a kończył studia z przedmiotów ścisłych) niewątpliwie, przy jego talencie, byłby już znaną osobowością. Teraz wydał po czterech latach nieobecności na rynku wydawniczym kolejny, piąty tomik dla czytelnika dorosłego ( po udanej w międzyczasie próbie pisarstwa dla dzieci ), co stwarza nadzieję, że ze zwiększoną intensywnością będzie zjadaczy chleba w aniołów przemieniał.
Stanisław Stanik
*/ Piotr Dumin, „Gra w otwarte” ,
Warszawa 2018, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, s. 100.