ANDRZEJ WALTER
PISARZ DWÓCH NARODÓW
Kim jest Zeev Baran, którego trzy książki dość nieoczekiwanie pojawiły się na księgarskim rynku? Warto to wyjawić zanim nie omówimy, choćby pokrótce jego literackiego dorobku. Urodził się w Wilnie w 1935 roku, czyli łatwo się domyślić, że stał się świadkiem czasów, które przyniosły zagładę kilkudziesięciu milionom ludzi. Wyliczać ofiary czy sposoby ich zabijania, darujmy to sobie. Zrobiło to już tysiące historyków. A jednak los każdego z tych, którzy zdołali przeżyć, jest na tyle fascynujący, iż z wielką ciekawością pochylamy się nad jego zapisem. Bo za każdym stoi inne doświadczenie, tak jak inna jest każda biografia zapisującego.
Zeev Baran, lata wojny przetrwał na Wileńszczyźnie, dzięki pomocy Heleny i Bronisława Krzyżanowskich, następnie, po śmierci ojca, żołnierza Armii Krajowej i powrocie do Polski, wyjechał do Francji. Tam też nie zagrzał długo miejsca. W 1949 roku był już wraz z mamą i młodszym bratem w Palestynie. Wstąpił do kibucu, jak tysiące jego rówieśników ożywionych socjalistycznymi ideami. Następnie służył w wojsku, stając się uczestnikiem Wojny Sześciodniowej 1967 i kolejnych. Później ukończył studia architektoniczne, a posmakowawszy po raz pierwszy zagranicy, a dokładnie Wenecji, o czym świadczy jego opowiadanie Dwadzieścia cztery godziny w innym mieście z tomu Wilki wyszły w step nie wyrzekł się już poznawania uroków świata, zgłębiania jego tajemnic, co zresztą ułatwiał mu zawód architekta.
Odwiedziwszy po latach Polskę, a było to jeszcze w czasach PRL-u, o czym dowiadujemy się z opowiadania pt. Pociągi z tego samego tomu, już o niej nie zapomniał. Stał się obywatelem dwóch krajów, co kilkanaście lat temu przypieczętował zaszczytnym tytułem Konsula Honorowego RP w Jerozolimie. Zwaliły się wówczas nań ludzkie problemy, ludzkie dramaty, których zapewne się nie spodziewał. Dzielnie stawiał i stawia im czoło. A na dodatek od nowa zaznajamiał się z językiem polskim, który pamiętał dość mgliście z dzieciństwa. A jednak wystarczyło mu samozaparcia, by dziś biegle się nim posługiwać. I stąd być może próba zapisu w języku polskim tego co przeżył, czego doświadczył i przemyślał?
Niezbadane są drogi do literatury. Dlatego cieszy późny debiut literacki Zeeva Barana, w pełni jednak dojrzały i świadomy celów, jakie sobie postawił. Pragnął pisać „od zawsze”. Ale jakoś długo nie starczało mu odwagi, choć miał literackich idoli, do których należał np. Hemingway. W opowiadaniu Urodzinypisze o tym wprost: „Moim ulubieńcem jest Ernest Hemingway i jego podpatruję, jak pisze. A piszę o tym, co znam, o czym wiem i czego sam doświadczyłem. Nie muszą to być tylko autentyczne zdarzenia. W grę wchodzi wyobraźnia, a także sny”.
Wpierw jednak opublikował Żelazny testament (2013), który wiedzie nas w zawrotnym tempie prowadzonej narracji w poszukiwanie prawdy o osobie generała Władysława Sikorskiego. Świat nieoczekiwanych wydarzeń przeplata się tu z mądrą refleksją oraz przynosi wiele istotnych pytań. I choć nie dotrzemy do prawdy o Generale, to możemy skonfrontować własne przemyślenia z bardzo ważnymi tezami autorskimi, a są to intuicyjne przesłanki o tym, kto i co może stać za przyczyną wszelkiego zła na tym świecie. Autor dość jednoznacznie oskarża ludzi z cienia. To być może są te same cienie, które pojawiły się i dziś na naszym horyzoncie…
Druga jego książka ma zacięcie futurologiczne. Nosi tytuł Wojna 2018 (2016). Jej pozornie naiwny idealizm oraz pewna daleko idąca projekcja przyszłości, ujawniły w swej istocie zgodność myśli, tożsamość obaw o przyszłość oraz korelację polskich i żydowskich losów. Wczoraj i dziś. Nasze losy są bowiem w naszych rękach, a szanse i zagrożenia nie stanowią, albo stanowić nie powinny podstaw do apatii i zniechęcenia. Tylko wręcz przeciwnie – powinny mobilizować do wspólnego działania, do nie oglądania się na innych, lub do pytań „czy tak wypada?”.
Jeśli losy świata mają zależeć od dwóch narodów zgodnie ze sobą współpracujących, potrafiących w imię wyższych celów zapomnieć urazy, to tak należy uczynić. Gdyż wróg nie jest mityczny, wróg jest konkretny. A jego przywódcę, w imię utrzymania władzy, stać na posunięcia najbardziej szalone. Świat ciągle stoi przed wielkimi wyzwaniami. Ciągle spychany jest, niby w ringu, do narożnika. Kto zwycięży? Kto przegra? Autor, a stoi za nim przecież doświadczenie i wielka znajomość świata, znajomość tych, którzy rozstrzygają o jego losach, nie traci optymizmu. Piękny sen, który przedstawia nam w końcowych scenach Wojny 2018, oby się jednak kiedyś spełnił. Tego życzyliby sobie zapewne wszyscy czytelnicy tej książki.
Podkreślmy, Wojna 2018 to już jawna przestroga, wspomniany już naiwny idealizm tudzież szczera obawa o przyszłość – i podkreślę tu ponownie, że jest to w moim odbiorze wielce pozytywne.
Powieść roztacza dość przerażające wizje, ale też daje asumpt do daleko idących rozważań na temat dopuszczalnych dla świata scenariuszy. Do tego stawia niezwykle mocną tezę odnośnie przyczyn znalezienia się naszego świata ponownie na krawędzi jakiejś, być może nierozpoznanej jeszcze, ale nadciągającej nieuchronnie katastrofy. I tu dochodzimy do sedna – przecież my nadal jeszcze możemy jej zapobiec!
Ostatnią opublikowaną książką Zeewa Barana, książką zdecydowanie odmienną od wcześniej przytoczonych, są opowiadania zatytułowane Wilki wyszły w step (2016). Tylko, czy właściwie to są stricte literacko rozumiane opowiadania? Czy raczej jest to zabawa z nami taką konwencją, aby zaszczepić w nas ludzką życzliwość, przypomnieć parę rudymentarnych prawd, raz jeszcze odsłonić przerażający świat Holocaustu, jak np. w mistrzowskim opowiadaniu Bebka. Chłopak z sankami.
Niektóre teksty są opowiadaniami zbudowanymi z mniejszą czy większą dozą fikcji literackiej, inne z kolei mogą być fragmentami autobiografii, której jak twierdzi autor, nigdy nie napisze. Zwracam uwagę zwłaszcza na te, dziejące się w Trzecim Świecie, w Meksyku, Francji, Stanach Zjednoczonych. Są też opowiadania, chciałoby się rzec żartobliwe, twainowskie, ot strzepnięte z pióra, ale zawierające głębokie prawdy o nas samych (Pies, Nieoczekiwany gość, Małpy). Inne zawierają wspomnienia o bliskich autorowi osobach. To hołd złożony rodzinie, tej rozumianej, jako ostoja miłości, zgody i dobroci. Niewielu jej członków wyniosło cało głowy z lat wojny i okupacji. Stąd ich waga, waga świadectwa, które przypomina, że to ludzie ludziom zgotowali ten los. Tej bolesnej refleksji nie wolno nam zapomnieć.
Podsumowując, Zeew Baran to najzwyczajniej w świecie członek zamierającego i ginącego już dziś gatunku, do jakiego należą ostatni wielcy romantycy. Ze swej strony dodam, że życie w dwóch światach, czerpanie z nich oraz aktywne tych światów współtworzenie – skumulowało się w niesamowicie zarysowanej, barwnej osobowości, z której zarówno Izrael, jak i Polska – mogą być dumne.
Jak się dowiedzieliśmy, autor nie odłożył przysłowiowego pióra, choć dokładniej – posługuje się nie piórem lecz komputerem, korzysta też z wszelkich dobroci Internetu. Przygotowuje obecnie do druku powieść pt. Kanaan, a już tytuł zachęca do lektury, obiecuje wskrzeszenie nowych światów i nowych doznań.
Warto też dodać, że wydawcą wymienionych wyżej książek jest znana Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR. To ona doceniła pisarski talent Zeeva Barana, przygotowała też promocję jego książek, jak np. w październiku br. w warszawskim Domu Literatury, miejscu, które na literackiej mapie należy u nas do najbardziej prestiżowych.