wychodzisz cicho
w banalnie pustą noc
w banalnie pustą noc
kocie oczy gwiazd
śledzą cię z drzew
a zapach melancholii i bzu
wplata się w szal
wraz z chłodem
czeka cię gorycz
brzeg morski staje się granicą
słony wiatr zawraca
jakby chciał zmylić drogę
owiana z poświęcenia
wracasz z hałasem
twoja samotność
ma zdarte wniebowzięcie