Ja do pani będę szył
W błotach jako ostrożeń
Albo jak pani woli marek
Szerokolistny – ale zawsze
Wyniośle – –
A szyć to pani wie jak?
Czym się da – ale stale
I wszędzie i na wszystkich
Wysokościach – może być
Błędnych —
Będę szył i nici przeciągał
Od pięty po głowę – chyba gdzieś
Malowaną —
Tak aby panią wpajęczyć
W wyobraźnię smolną
Albo też w samego diabła —
Lubię gdy kobiecie
Wyrastają kopyta i rogi
W błotach jako ostrożeń
Albo jak pani woli marek
Szerokolistny – ale zawsze
Wyniośle – –
A szyć to pani wie jak?
Czym się da – ale stale
I wszędzie i na wszystkich
Wysokościach – może być
Błędnych —
Będę szył i nici przeciągał
Od pięty po głowę – chyba gdzieś
Malowaną —
Tak aby panią wpajęczyć
W wyobraźnię smolną
Albo też w samego diabła —
Lubię gdy kobiecie
Wyrastają kopyta i rogi