Andrzej Walter
Na Nowy Rok
Witam Was noworocznie. Kiedy wybiła północ, nic się nie zmieniło, wszystko było jak dawniej – świat stał na swoim miejscu i stwierdziłem ochoczo: „Świat jednak jest normalny”. To jednak tylko przekora. Próba wmówienia sobie, że taki właśnie jest. Bo nie jest. Jest zadziwiająco nienormalny, zachłannie pokręcony i chyba takiż był od zawsze. Świat jest przecież bardzo dziwny. Obraca się kołem historii i naszych losów – z reguły podobnych losów, lecz owo podobieństwo jest natury organicznej. Podobieństwo to jest o tyle złudne, o ile nasze dzieje toczą się w coraz to nowych okolicznościach zewnętrznych nakręcanych zmienianiem się. I my również ulegamy tym zmianom. Przekształcamy się, unowocześniamy, zmienia się nasza natura i elementarne podstawy spojrzenia na świat. I ponoć tylko prawda jest ciekawa. Chcemy zatem wierzyć, że „Świat jednak jest normalny”. Ewentualnie nienormalni jesteśmy zatem my …
„Świat jednak jest normalny” to tytuł książki, którą delektowałem się ostatnimi czasy autorstwa zmarłego we wrześniu minionego, 2014 roku – polskiego pisarza, historyka, dziennikarza i filmowca Grzegorza Eberhardta. To bardzo ciekawa postać. Wywodził się z rodziny o niemieckich korzeniach, wyznania ewangelicko-augsburskiego. Około 1975 roku (odkryty przez reżysera Bohdana Kosińskiego) rozpoczął pracę w Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych. Współpracował z Krzysztofem Kieślowskim (“Gadające Głowy”), Marcelem Łozińskim (“Ćwiczenia Warsztatowe”, “Próba Mikrofonu”) czy Andrzejem Titkowem. Współpracował też przy filmie dokumentalnym “Robotnicy ’80” (współpraca reżyserska). W Stanie Wojennym pracował jako drukarz, dziennikarz i dystrybutor Przeglądu Wiadomości Agencyjnych, i Tygodnika Wojennego. Po powrocie z wyjazdu emigracyjnego w Nowym Jorku zaczął publikować w Rzeczpospolitej. Przez wiele lat związany zawodowo z Tygodnikiem Solidarność. W ostatnich miesiącach życia pracował nad biografią artysty Stanisława Szukalskiego oraz Stefana Korbońskiego. W 2013 roku w księgarniach pojawiła się książka G. Eberhardta “Pisarz dla dorosłych. Opowieść o Józefie Mackiewiczu” (Wydawnictwa Prohibita) – monumentalna praca o największym polskim prozaiku XX wieku. To właśnie Grzegorz Eberhardt był strażnikiem pamięci o Józefie Mackiewiczu. A właśnie Mackiewicz podkreślał, że tylko prawda jest ciekawa.
Zbiór publicystyki i felietonów Grzegorza Eberhardta robi na czytelniku duże wrażenie. Nie jest lekturą łatwą, lekką i przyjemną. Autor ten przykładał ogromną wagę do precyzji badawczej tematu, którym się chciał zająć. Swoje tezy, sugestie i wnioski zawsze popierał cytatem, analizą kontekstu wydarzeń, ich stopnia zawiłości i nakładania się różnych okoliczności. Nie podsuwa czytelnikowi prostych rozwiązań. Często nie nazywa rzeczy wprost, a jedynie cytując – po prostu „daje do myślenia”. Jednak pod tym kątem to lektura arcyciekawa i wielce inspirująca. Chyba właśnie taka … na Nowy Rok. Na rok niby nowy, a jak zawsze, ze starymi sprawami, problemami i tak zwaną ciągłością dziejów.
Eberhardt nie jest dziennikarzem, który publikuje kilka tekstów na tydzień, a poza tym biega po mediach, wypowiadając się na bieżące tematy. Może dlatego stać go na „tracenie” czasu w bibliotekach, archiwach, by dotrzeć do źródeł i dowiedzieć się, jak było naprawdę, by zweryfikować to, co „powszechnie się mówi”.
Autor nie kryje swojej irytacji z powodu tego, że „publicystyka współczesna osiąga szczyty zakłamania, obłudy i zwykłej hucpy pozwalającej propagować – tj. wciskać – każde kłamstwo…”. Bardzo ciekawym tekstem jest „Drugie czytanie Arendt”, w którym autor analizuje refleksję filozofki na temat hitlerowskiego zbrodniarza Eichmanna. Arendt, formułując pojęcie „banalność zła”, dojrzała w Eichmannie po prostu skrupulatnego urzędnika. Eberhardt dochodzi do wniosku, że autorka zatrzymuje się w połowie drogi i nie mówi tego, do czego wszystkie jej wywody prowadzą. Nie mówi mianowicie, że „Eichmann mógł być tym, kim był, ponieważ odebrano mu Boga!”. Zbrodnia na tę skalę możliwa była jedynie tam, gdzie zniszczono wiarę w Boga, ośmieszono ją i zastąpiono nową wiarą, ideologią.
Ważnym nurtem w książce Eberhardta jest odkrywanie przemilczanych pisarzy. Autor ubolewa, że czytelnik pozbawiony dostępu do literatury ważkiej, otumaniony salonowymi modami, skłonny jest uznać za dobrą literaturę „np. wyroby pana Pilcha czy pana Twardocha”. Ale skąd tytuł i wiara, że świat jest jednak normalny? Tę wiarę dają ludzie, którzy nie dali się wciągnąć w tę ideologię nowowiary – pisze Eberhardt – nie zgadza się z tym, że świat zwariował, zatracił normy, logikę. (…) Jeśli coś jest złe, nie nazwie tego inaczej jak złem właśnie”. Świat jest jednak normalny, jeśli wciąż są na nim ludzie wierni normalności.
I tak oto nadszedł Nowy Rok. W kontekście tego wydarzenia zacytuję … cytat … który przywołał Autor w felietonie „Profesor Grzybowski, profesor Jabłońska” badając w roku 2011 archiwum Zofii i Stefana Korbońskich. Ten cytat nigdy nie został wcześniej opublikowany, jest jakby prywatną refleksją pani Zofii zapisaną „przy okazji” … to rękopis pisany odręcznie na początku lat 90tych i jakże dziś aktualny … (niestety)
„System komunistyczny wyprodukował ogromną ilość oportunistów najgorszego gatunku, ludzi bez czci i wiary. Trzeba dziś przypominać ludziom, czym był ten system, na czym dokładnie polegał, i temu przede wszystkim powinny służyć wszelkie zabiegi zmierzające do ujawnienia zbrodni popełnianych w tamtych czasach i osądzania postaw zajmowanych przez rodaków. Zakłamywanie, z jakim mamy do dziś do czynienia w kraju, świadczy jedynie o tym, że resztki tego systemu są jeszcze bardzo wyraźne i … „
No właśnie. I … . I co dalej? Co począć z tymi resztkami? Kto sprawił, że wciąż, po 25 latach żyjemy w tym zakłamaniu, i z tymi resztkami? … Kto spowodował, że tak wielu ludzi tego nie widzi, albo udaje, że nie widzi, czy też przekonuje innych, że tego wręcz nie ma; że ci, którzy pytają są li tylko … oszołomieni… ?
Nazwałem kiedyś takich ludzi – ludźmi bez kręgosłupa. Ich oportunizm, czy nawet serwilizm społeczny, polityczny czy wręcz ogólnoludzki już nie tylko razi, uwiera, doskwiera czy szkodzi zdrowiu tego narodu. On po prostu nas zwyczajnie niszczy. Nie pozwala na normalność. Na reformy, na zmiany, na stanięcie na nogach i na trzeźwiejsze spojrzenie w przyszłość. Nazwijmy rzeczy po imieniu. Zmarnowaliśmy ćwierć wieku, roztrwoniliśmy kawał czasu na zbudowanie czegoś, co śmiało można nazwać niesprawiedliwą karykaturą kapitalizmu w polskim wydaniu. To kapitalizm dla cwaniaków. Dla całej rzeszy Kowalskich i Nowaków pozostaje polizanie go sobie przez szybkę. Takie zwyczajne nowe niewolnictwo. Najlepiej przed telewizorem. Zostajemy dziś traktowani jako masa wyborcza. Plastyczna, łatwa do modelowania masa, która tańczy jak im media zagrają i w co ich wciągną. Prawdziwi krezusi obserwują nas z tylnych siedzeń swych lśniących limuzyn i zza szyb luksusowych restauracji dożywiając się w nich na nasz koszt. I zaraz powie ktoś, że to znów jest polityka. Jaka polityka? To jest po prostu życie. Życie bez perspektyw, bez emerytur, bez możliwych planów, bez wizji. Życie „na londyńskim zmywaku”, albo w skredytowanej klatce. To oczywiście efekt. Pokłosie mechanizmu, którego stworzenie dopuściliśmy zaraz na początku transformacji. Teraz brniemy dalej. W myśl zachodnioeuropejskich doradców nowych prawd, nowych zasad i nowych ideologii. Jest cudownie. Jest ładnie. Jest higienicznie. Ogon kręci psem.
A na Nowy Rok? Bawmy się …
Świat w swej zmienności – jest zatem jednak normalny … co było do udowodnienia.
Andrzej Walter
Grzegorz Eberhardt „Świat jednak jest normalny”.
Wydawnictwo Zysk i s-ka. Poznań 2014, stron 632.