Jan Stanisław Smalewski – Minął kwiecień

0
188

Jan Stanisław Smalewski


Minął kwiecień

 

Mieczysław Czychowski            Minął kwiecień, a wraz z nim wielka gala wiosennego świętowania i wielkiej, choć miałkiej, polityki. Święta Wielkanocne, głównie z uwagi na wymarzoną wiosenną pogodę, dobrze przysłużyły się narodowemu odrodzeniu nowych nadziei na pojednanie polskiego katolickiego ducha z brudną kapitalistyczną materią władczego posiadania. A kanonizacja „naszego” papieża Jana Pawła II raz jeszcze w dziejach polskiego katolicyzmu dała asumpt do popularyzacji świętości.

            Warto też zauważyć ważne wydarzenie, jakim była dziesiąta rocznica wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. O wartości takiego akcentu, jakim dla Polaków jest zapowiedź wizyty prezydenta USA Baracka Obamy na czerwcowe obchody 25-lecia obalenia komunistycznego reżimu, powiązanego z rozpadem ZSRR, też zapominać nie można.

            Media oswoiły już nas z postępującym zagrożeniem pokoju w Europie. Z grubsza przywykliśmy także do systematycznego wzrastania – przy udziale Stanów Zjednoczonych i NATO – mocy obronnych państw bałtyckich, w tym Polski. To symboliczne zdobywanie przyczółków obronnych staje się dla większości nas czymś normalnym, jakby nawet wcześniej oczekiwanym, bez względu na konsekwencje. – Miejmy nadzieję, że tylko w aspekcie odstraszania.

            Mechanizmy polityki światowej, unijnej, czy pojedynczych państw europejskich dyktujących warunki słabszym, nie są już dla nikogo zaskoczeniem: światem rządzą pieniądze, strefy wpływu, wielki biznes i powiązania kapitałowe. Wie dobrze o tym także Putin, który umiejętnie destabilizuje Ukrainę, dążąc do sytuacji, w której jej obecne władze nie poradziłyby sobie i planowane na maj wybory nie doszłyby do skutku.

Emocjonalne zaangażowanie naszych rodaków w konflikt ukraiński spada także na skutek zwykłego upływu czasu, w którym Ukraina – nie wykorzystując swoich szans – pokazuje światu, że wobec wielkiej Rosji jest nie tyle uległa, co bezsilna i bezradna.

Sprawdzają się opinie tych, którzy wcześniej twierdzili, że nie zdołamy pomóc Ukraińcom, jeśli oni sami sobie nie pomogą. Słusznie też ostatnio zauważył były doradca prezydentów USA Polak Brzeziński, że mentalności Ukraińców i Polaków są odmienne, Polacy w sytuacji Ukraińców podejmujących walkę z separatystami usiłującymi oddzielić wschodnią Ukrainę i przyłączyć do Rosji, nigdy by tak ślamazarnie się nie zachowywali, chwyciliby za broń i zrobili wreszcie porządek.

Póki co, Polacy mają wiele do zrobienia u siebie w kraju, i lepiej żeby moim zdaniem broni przeciwko nikomu nie używali, zaś w kraju, w trwającej wciąż walce na slogany wystarczą im głupie spoty reklamowe i propagandowe zagrywki przedwyborcze związane ze zbliżającymi się majowymi wyborami do parlamentu europejskiego.

Działo się zatem w kwietniu wiele, każdy temat mógłby stanowić oddzielny wątek do omówienia, ale bogactwu wiadomości w tej materii płynącemu z wszelakich mediów, swoich poglądów przeciwstawiać nie zamierzam z prostej przyczyny: każdy z nas wie swoje i każdy ma już na te tematy wyrobione zdanie.

Li tylko z potrzeby zapisu kalendarzowego (czytaj też – historycznego) przywołałem te zdarzenia z miesiąca kwietnia, ubolewając, że mimo tak wielu okazji, codzienność nadal pokazuje, że ani świętości, ani mądrości, ani nawet zwykłej intuicji naszym rodakom nie przybywa.

Miejmy nadzieję, że się mylę, a zbliżające się wybory do parlamentu europejskiego to pokażą.

Mój ojczulek mawiał kiedyś, że „cygan tylko raz przez wieś przejdzie”. – Myślał o wędrówkach Cyganów, którzy znani byli z tego, że po ich przejeździe przez wieś, zawsze coś komuś zginęło; a to kura, a to prosię, a czasami nawet koń. Często bywało tak, że złodziej wcześniej oficjalnie nachodził gospodarza i swoimi spektakularnymi zachowaniami usypiał jego czujność, by potem najzwyczajniej w świecie coś bezwartościowego mu sprzedać lub po prostu go okraść. A że chłop głupi nie był, drugi raz cyganowi omamić się nie dał.

Że nie ma teraz Cyganów? Mylicie się, są. Tylko w innej skórze, partyjnej, pseudo-owczej. Są nimi politycy, o których wiemy, że między innymi bądź to nie znają angielskiego, bądź nie są fachowcami w sprawach ekonomicznych, czy politycznych (i innych niezbędnych przedstawicielowi parlamentu europejskiego), a jednak pchają się na listy wyborcze, wymyślają przerozmaite propagandowe cudeńka, by na nich głosować.

Oglądam z konieczności ich spoty wyborcze i zastanawiam się nie raz: dlaczego ci, co ponownie ubiegają się o mandaty, nie reklamują tego, co wcześniej dla nas zrobili? Dlaczego znów coś obiecują, zwalając winę za niepowodzenia na innych, obiecując, że dzięki nim od teraz będzie już lepiej, zapominając iż wcześniej tego zrobić nie potrafili.

Tak, tak, na jedynki list wyborczych powstawiano starych cyganów przebranych w szaty innej (kolejnej czasami już) partii. Powstawiano cyganów z obcego terenu zapominając, że od dawna żyjemy już w globalnej wiosce i wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą. Na listach wyborczych znalazło się też wielu takich, którzy woleli zakłócać nasz spokój, występując w jazgocie politycznych sporów międzypartyjnych w mediach, zamiast w tym czasie uczestniczyć w obradach gremiów, do których ich wcześniej powołaliśmy.

To przez takich cyganów systematycznie ubywa w naszej ojczyźnie młodych wykształconych ludzi, pomnażających teraz dorobek państw, w których znaleźli nowy dom, systematycznie wyzbywając się patriotyzmu i polskości.

Wyborcy pamiętajmy o tym, że przez takich podstawianych nam pod nos „reprezentantów narodu” utrzymuje się nadal w Polsce wysoki poziom bezrobocia, a kraj nasz ma szansę za kilkadziesiąt lat stać się przyczółkiem USA w nowych wojnach na wschodzie.

Wybudowane zostaną szlaki komunikacyjne dla zachodniego kapitału, z którym bogaci kapitaliści wejdą ze swymi szturmówkami liberalizmu, a nowa kultura masowa hołdująca konsumpcyjnemu stylowi życia spowoduje, że człowiek stanie się li tylko podmiotem (i przedmiotem) realizacji celów rozmaitych manipulatorów.

To „dzięki” takim cyganom początki zostały już stworzone, z kraju wybyło tysiące lekarzy, i żaden minister choćby „łeb miał nie wiadomo jaki” kolejek pacjentów w szpitalach i poradniach zdrowia nie zlikwiduje. Kraj jest chory, politycy nadal wiodą ze sobą zajadłe spory o stołki i władzę, a lekarstwa na chorobę nowo-szlacheckiego liberum veto nie ma.

Pozostała ciężka, niewolnicza praca od wczesnej młodości do późnej starości, co też załatwili nam wędrowni cyganie naszej polityki, na których znów pójdziemy w maju głosować. – Oby mądrze, pamiętając również o tym, że „nie zawsze ta krowa, która głośno ryczy, dużo mleka daje”.

Na Ukraińców, że wypełnią lukę po naszych emigrantach do innych państw Unii póki co jednak liczyć nie możemy. Jeśli będą emigrować, to raczej do Rosji.

No, chyba że znajdzie się i u nas taki mąż opatrznościowy, że wzorem Putina ogłosi w Wielkiej Brytanii, Niemczech referenda dla Polaków pod hasłami: „Gdzie Polak, tam Polska”.

Tylko po co nam tyle ziemi, skoro z tą, którą mamy, poradzić sobie nie możemy?

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko