Andrzej Walter
Poezja nie jest dla mięczaków
„Poezja nie jest dla mięczaków ! / Wiersz ma być tak samo uczciwy jak indeks akcji / – mieszanka realiów z regularnym blefem (…)”
Tak napisał duński poeta Nils Hav w wierszu „Moje fantastyczne pióro”. Poznaliśmy się na 42 Warszawskiej Jesieni Poezji. Niels – z nieodłączną fajką, z lekkim , nieśmiałym uśmiechem, z właściwą człowiekowi Północy dozą melancholii. Z zamyśleniem poety… Opublikował w języku duńskim sześć zbiorów poetyckich i trzy zbiory nowel, a w języku angielskim – wiersze i prozę m.in. w „The Literary Review”, „Ecotone”, „Exile”, „The Los Angeles Review” i „PRISM International”. Jego twórczość, nagrodzona przez Duński Instytut Sztuki, była tłumaczona m.in. na angielski, arabski, turecki, hiszpański i chiński.
Nils jest do bólu uczciwy, esencjonalnie szczery. Obnaża nas w byciu … i obnaża nam siebie. Ukazuje świat współczesny – dynamiczną i poplątaną Wieżę Babel. Jest Niels też dojmująco zwyczajny. Wszystko dzieje się tutaj i teraz. We are here. I – czy chcemy czy nie – nigdzie indziej nie będziemy. Wyznacza nam nową definicję naszych poszukiwań słów:
Epigram
Możesz spędzić całe życie
w towarzystwie słów
i nigdy nie znaleźć
tego właściwego.
Zupełnie jak ta nieszczęsna ryba
zawinięta w węgierską gazetę:
po pierwsze jest martwa,
a po drugie nie rozumie
węgierskiego.
Zatem jesteśmy martwi i nie rozumiemy węgierskiego. Może nie rozumiemy też wszelkich innych „języków” współczesności. Zawinięci w gazetę pękniętego na pół świata, możemy na podobieństwo ryby – otwierać i zamykać usta. Łapać oddech, który zanika. Krzyczeć rybim milczeniem. Szukać świata, który przemija. Łaknąć szczęścia, które odchodzi. Możemy się łudzić, oszukiwać. Prowadzić grę – zwaną życiem i pisać słowa – zwane … poezją. Tak. Poezja nie jest dla mięczaków. Jeśli nie będziesz szczery, konstrukcja półprawd przygniecie twoje jestestwo sztucznością. Zagubisz się w udawaniu poety. Będziesz nim bywał nie będąc.
W fałszywie brzmiącej metaforze. W matni układów, układzików, snów o wielkości i wyobrażeń o potędze. Wyobrażeń w miejsce Prawdy. A świat podryfuje sobie w nieznane. Ty – na środku tego oceanu – zostaniesz sam. Ze swoim fałszem , z samo oszustwem, z ręką w nocniku. Z zakłamanymi regułami gry. Wtedy utoniesz. A tonąć będziesz długo i będziesz tam wtedy dojmująco sam. Katastroficzna to wizja.
Przywołaną szorstkość odnajdziemy też w wierszu „Wizyta mojego ojca”.
„Wpada do mnie mój zmarły ojciec / (…) / na ulicy hałasują śmieciarze (…) / Tak powinno być. / Weź się do roboty”.
Niels nie owija w bawełnę. Wali prosto między oczy. Weź się do roboty. Mów prawdę. Swoją ważną, uczciwą, szczerą prawdę. Miłość?
„ Z czasem większość rozmienia / wielką miłość na drobne”.
A jednocześnie te stutonowe, mocne Nielsowe słowa zawierają w sobie potężny arsenał poezji tkanej lirycznie pomiędzy słowami. Wiersz jest całością, pełnią – opowiedzianą prawie prozaicznie – historią, z której uderza nas coś zamglonego, niejasnego i ulotnego. Ten niedopowiedziany inny wymiar. Szmer tego co jest i jak jest. Wielkie Ukrycie. Miłość nazwana, przestaje być miłością, miłość spomiędzy słów powoduje, że świat … eksploduje. Miłość – łamigłówka trwania, jedyny cel, który przypływa i wymyka nam się z rąk. Jest sensem, światłem, potęgą i niknie wraz z naszym przemijaniem. Wraz z bytem ku śmierci. Innej metafizyki nie będzie …
Gra z nami w tę swoją grę słowami Niels Hav: wyraziście, dynamicznie, mocno. Staje w obronie poetów. Odziera nas z godności, z której odzieramy się też sami prostytuując się wielokrotnie rozszarpaną wrażliwością. Zatkniętą jak sztandar po bitwie. Tak, tak. Bitwie wielokrotnie przegranej. Nie inaczej. W większości przypadków była to bitwa przegrana. Nasze Waterloo … Dziś – nawet przypadki ewentualnych zwycięstw Noblistów gorzko blakną pod parasolem Postępu. Pod warstwami: niepoetycznego, twardego świata barbarzyńców.
„Co mamy robić z poetami?
Wzbudzają litość,
żałośni w czarnych szatach
przemarznięci od wewnętrznych lodowatych sztormów.”
Poezja jest jak straszna dżuma,
zarażeni nią chodzą w koło i jęczą,
ich skargi zatruwają atmosferę jak wyciek
z mentalnej elektrowni atomowej. To po prostu psychiczne.
Poezja jest tyranem;
nie daje spać w nocy i niszczy
związki małżeńskie,
wygania ludzi z domów zimą na pustkowie
i siedzą tam udręczeni w nausznikach i szalikach.
Czysta tortura.
Poezja jest jak plaga,
gorsza niż syfilis – okrutne utrapienie.
Ale pomyśl o poetach, im jest dopiero ciężko,
znoś to z nimi!
Są histeryczni jak podwójnie ciężarne,
zgrzytają w nocy zębami, jedzą ziemię
i trawę. Stoją godzinami na wietrze
cierpiący od nieuchwyconych metafor.
Zwykły dzień jest dla nich świętem. (…)
Ten wiersz nie może mieć puenty. Puenty w nim nie ma. Puentą tu – może być tylko groteska. A jednak zaczadzeni poezją nie potrafią „być” inaczej. Kolejny raz kuszeni, kolejny raz zgrzeszymy. To droga bez wyjścia i bez powrotu. Niels nie ma złudzeń, a ja wraz z Nim. I pozostaje tylko cisza. Tylko ona może – jakoś tam – nas uleczyć.
„Żyjemy i umieramy z zaciśniętymi zębami”.
Czytam poezję Nilsa i drżę. Boję się. Czy jest właśnie tak jak pisze? Czy to może projekcja na pokuszenie wyobraźni. Estetyczna prowokacja. Gra o duszę pośród naszych cyrografów… Wszyscy je podpisaliśmy. I dalej szukamy słów …
„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)”
„Musiałem więc napisać ten wiersz”
Oj Niels – chyba wszystko zrozumiałem, … nie rozumiejąc niczego. Jak jeż z wiersza „Muchy”:
„Jeż idzie spać, / kiedy nadchodzi zima. / Muchy są mądrzejsze, / Zdychają.”
Idę więc spać. Popadam w hibernację. Piszę jeszcze, ale po co? Nie wiem.
Ty Niels też piszesz. Może Ty wiesz … Piszę Twoją i moją Prawdę. Po co? …
„Szukać prawdy to tak jak złapać / jaszczurkę w ciemności”.
Poezja Niels … nie jest dla mięczaków. My jednak Niels jesteśmy piekielnie nieuleczalnymi przypadkami zatraconych mięczaków.
Co (nie) zostało udowodnione.
Andrzej Walter
suplement :
jakiś czas temu mieliśmy okazję poznać poezję Nilsa Hav na portalu pisarze.pl
opublikowano 17 wierszy przełożonych genialnie na język polski
sądzę, że należą się ogromne podziękowania :
pani Elżbiecie Wójcik-Leese , panu Jarkowi Augustyniakowi, pani Lenie Preis, panu Pawłowi Kaźmierczakowi oraz pani Leonardzie Petersen – wymienionym w porządku układu i kolejności opublikowanych wierszy
przeczytanie i przeżycie tych wierszy było ogromną przygodą
finalnie – jak ważne było zaproszenie takiego poety na Warszawską Jesień Poezji …
oby wkrótce nie zabrakło środków na organizację i funkcjonowanie takich imprez …
A.W.