Grzegorz Walczak – NOWA OSIECKA, WCIĄŻ MŁODA GARTNER

0
275

Grzegorz Walczak

 

NOWA OSIECKA, WCIĄŻ MŁODA GARTNER

(O spektaklu – „Agnieszka – Katarzyna” na Forum Humanum Mazurkas)

 

 

Ewa Jędryk-Czarnota    W ramach kolejnego, już siódmego Forum Humanum w Hotelu Mazurkas w Ożarowie oprócz tradycyjnego wernisażu malarskiego pod wodzą kurator wystawy (Janina Tuora) i krótkich filmów (Jan Sumikowski), dotyczących prezentowanego malarstwa Joanny Gałeckiej i Alberto Texiera, mogliśmy obejrzeć nowy specjalny program „Agnieszka – Katarzyna”, przez organizatora anonsowany jako wieczór autorski Agnieszki Osieckiej i Katarzyny Gartner, a przez autorów jako próba nowopowstającego spektaklu. 

         Agnieszka Osiecka tym razem powraca do nas w zupełnie nowym wydaniu muzycznym, powiedziałbym – dość nieoczekiwanym            ze względu na nasze przyzwyczajenia i ukształtowane w naszych umysłach asocjacje muzyczne. Większość z tych utworów zapadła nam w pamięć i wytworzył się pewien stylistyczny schemat w naszej percepcji.

                           Katarzyna Gartner z pomysłem dużego spektaklu poświęconego Osieckiej nosiła się już od lat. Teksty tej słynnej autorki przykroił scenariuszowo i opracował scenicznie mąż Katarzyny – Kazimierz Mazur i sam też wystąpił z młodym zdolnym zespołem wokalnym. W postać samej Agnieszki wcieliła się całkiem udatnie Ewa Lorska, wielce uzdolniona piosenkarka i aktorka, którą pamiętam sprzed 12 lat z Teatru Rampa, kiedy występowała w jednej z głównych ról w muzycznym, baśniowo-groteskowym spektaklu o Popielu ( „mysia opera”), z moim tekstem i muzyką Katarzyny Gartner. Już wtedy zetknąłem się z bardzo wyrazistą, charakterystyczną dla Kasi stylistyką muzyczną wywodzącą się z ostrego popu czy rocka, miejscami okraszonego zgrzytliwym heavy metalem, przyswajalnym głównie przez część młodej widowni i smakoszy tego gatunku w różnym wieku. Wydaje mi się, że styl ten jest bliższy specyficznym tekstowo-dramaturgicznym rozwiązaniom, jakie zaproponowaliśmy w swoim czasie w nieco przewrotnym, niedokończonym realizacyjnie, perwersyjnie żartobliwym „Big Popielu”, niż klasycznym już tekstom Osieckiej. Ale czy z tego wynika, że Osiecka ma być konsumowana zawsze jednakowo, zawsze „po bożemu”, tak jak dotąd? 

                           Siłą i atrakcyjnością poczynań Katarzyny jest odwaga i młodość.

Od wielu lat kompozytorka ta „hoduje” nie tylko kozy, ale i co pewien czas nowy, młody zespół wokalno-muzyczny – piękne, dynamiczne dziewczyny (na chłopakach się nie znam) interesujące głosy. Szczególnie wyróżnia się dojrzałością, umiejętnością modulacji i barwą Anna Ozner. Wykonuje też między innymi dwie niezwykłej urody pieśni o szerokiej frazie muzycznej, w których ma możliwości, by się rozwinąć w swym pewnym i atrakcyjnym brzmieniu.

                           Ale młodość zespołu sama w sobie nie byłaby dostateczną zaletą, gdyby nie to, że Kasia Gartner – ta niepohamowana bestia muzyczna – jest sama wciąż młoda bez względu na złośliwe psikusy kalendarza. Jest przede wszystkim bezkompromisowa, naznaczona niesfornym talentem. Zawsze żyje intensywnie, dynamicznie, bez względu na życiowe wpadki i dramaty, jak na przykład ten nieszczęsny pożar. Pod tym względem, wprawdzie w nieco innym stylu, przypomina Agnieszkę Osiecką.

 

 

                           Ja, który przed wielu laty byłem inspiratorem pierwszej polskiej rock-opery „Naga” i napisałem libretto do niej, nie chciałbym być klasycyzującym marudą, zawieszam więc obawy o adekwatność stylu muzycznego ( który sam w sobie jest bardzo spójny) względem tekstów „skanonizowanych”, to jest tych, co się znalazły w kanonie uświęconej określoną tradycją i patentem realizacyjnym piosenki polskiej dwudziestego wieku i początku dwudziestego pierwszego.

Sądzę, że warto być otwartym na różne bardziej lub mniej nowatorskie próby interpretacyjne, również w muzyce. Gdybym nie hołdował tej zasadzie, nie mógłbym współtworzyć z Marią Pomianowską, która do mojej sztuki teatralnej ”Obłoczni czyli Sen Chopina” (w głównych rolach: Olgierd Łukaszewicz, Henryk Talar), „napisała” muzykę Chopina. A przecież, mówiąc już mniej żartobliwie ta słynna multiinstrumentalistką etnicznie, niezwykle twórczo przetworzyła Mistrza, nie obawiając się, że się ów przewróci w grobie.

                           Ostra, dynamiczna, niekonwencjonalna muzyka Katarzyny Gartner jest zresztą wciąż intrygująca i pociągająca różne pokolenia. Szkoda tylko, że kompozytorka „Małgośki” – największego (obok  „Naprawdę jaka jesteś” Włodzimierza Nahornego) hitu w Polsce powojennej – wciąż krąży gdzieś po rubieżach muzycznych wykonań. Tym bardziej należą się duże podziękowania animatorom i mecenasom kultury, takim jak Andrzej Bartkowski, który dał szansę spotkania się szerszej, ale wysublimowanej publiczności z nowopowstającym dziełem w miejscu, które ma już swoją tradycję i swój kulturowy ciężar gatunkowy.

 

Grzegorz Walczak

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko