Janusz Termer – Książki i piraci na Stadionie, czyli parę pytań bez odpowiedz…i

0
246

Janusz Termer

 

                                   

Książki i piraci na Stadionie, czyli parę pytań bez odpowiedz…i

 

 

     Sam  nasz pierwszy Wieszcz Narodowy, marzący by jego Księgi trafiły pod strzechy, nie mógł chyba wyobrazić sobie lepszej lokalizacji… na IV Warszawskie Targi Książki oraz towarzyszące im VII Targi Książki Akademickiej i Naukowej ACADEMIA. Trafiły one w tym roku bowiem (Księgi i Targi) po raz pierwszy pod “strzechy” Stadionu Narodowego, ściślej mówiąc pod jego obszerne brzuszysko – niczym wnętrza rzymskiego Koloseum – pełne rozmaitych tajemniczych przestrzeni i zakamarków, zupełnie  niewidoczne dla oglądających na co dzień mecze piłkarskie, zwłaszcza w TV…

 

        Na pozór wszystko jest tutaj jak to zawsze drzewiej bywało w ciasnawych salach i kuluarach warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki i paru innych miejscach, gdzie próbowano ulokować Targi Książki (np. na Torwarze). Bo i teraz panuje tutaj wielki ruch, ba, jest nawet dość tłoczno (co może tylko cieszyć i napawać nawet pewnym optymizmem). Oto kilkaset stoisk firm edytorskich z kraju i zza granicy, tyluż autorów, codziennie wielkie tłumy oglądających i kupujących  książki (czasami po okazyjnych cenach). Mnóstwo ludzi podążających na spotkania autorskie, promocje i wykłady specjalistów od problemów wydawniczych oraz dyskusje i inne wydarzenia czy imprezy zwyczajowo towarzyszące Targom, jak ogłoszenia wyników czytelniczych plebiscytów, nagród literackich (mnie np. ucieszyła Nagroda Warszawskich Targów dla 90-letniego nestora Józefa Hena) i wyróżnień branżowych (dla bibliotekarzy i księgarzy – niech nam żyją długo i szczęśliwie) oraz innych działań, mniej lub bardziej użytecznej, choćby i komercyjnej natury.

 

      Ale teraz jest – mówiąc eufemistycznie – nieco inaczej. Nie tylko dlatego, że na Stadionie przestronniej i sympatycznej, co podkreślali niemal wszyscy, bo z widokiem na trybuny, gdzie można odetchnąć, a nawet poczytać wybrane dzieła i dziełka. I szkoda tylko, że bez zielonej murawy – niestety – jest wnętrze sportowej areny. I nie tylko dlatego, że każdemu ze spotkanych tutaj znajomych nasuwają się od razu skojarzenia typu “sojusz świata kultury ze sportem”, “a pamiętasz ile to olimpijskich medali zdobywali niegdyś nasi pisarze”. Istotnie Parandowskich czy Wierzyńskich dziś  może i nie mamy na składzie, acz obecność książki na Stadionie Narodowym może i tutaj coś zmieni?

   Teraz jest “nieco” inaczej – i to niezależnie od miejsca książkowych targów. Teraz jest “inaczej”, bo od pewnego czasu, czyli postępującej (galopującej) elektronicznej rewolucji, pojawiają się, tak na wystawowych półkach, jak podczas owych towarzyszących Targom imprez, rzeczy i problemy o jakich nie śniło się do niedawna potomkom Gutenberga. Mam na myśli oczywiście różne odmiany i przemiany tradycyjnej papierowej Księgi (e-booki i inne im podobne cudeńka, czyli gry i komiksy “książkopodobne” (cudzysłów dla co starszej czytającej publiczności). A myślę przede wszystkim o wyłaniających się stąd całkiem poważnych problemach i pytaniach natury cywilizacyjno-kulturowej, socjologicznej, edytorsko-rynkowej…Wszystkio to jest przecież mocno, nie da się ukryć, związane z przyszłością literatury i czytelnictwa…

    Spójrzmy choćby na swoiste signum temporis, jakim jest już sam program wybranych wydarzeń i dyskusji Targowych. Gdy obok tych stałych i żelaznych (wydawałoby się) pozycji, jak “poczciwe” promocje, “dyskusje panelowe” i zwyczajne spotkania autorskie, pojawiają się takie nowe i pasjonujące pozycje i tematy, jak: “Gdy piraci czytają większość książek, co mają robić księgarnie? Kto jest piratem, dlaczego piraci, i jak się z nimi dogadać dla wzajemnej korzyści? Co nowego w prawie autorskim – dzieła osierocone, ochrona wizerunku, najnowsze orzecznictwo”. Albo: “Chcę czytać e-booki, Czym są aplikacje do czytania. Czym są czytniki, tablety, smartfony?” (nawet korekta komputerowa podkreśla to słowo jako jej nieznane!). Prawda, że to pasjonujące tematy. No, może nie dla każdego! Bo dla nas wapniaków pamiętających doskonale erę przed komputerową na pewno tak, ale dla nieletniej nawet młodzi, to kaszka z mleczkiem!

 

       Ale tematy, problemy i pytania, jakie wyłaniają się spod  powierzchni obecnych Targów Książki, to i – podejrzewam – dla tych najmłodszych także wielka zagadka, potężna kulturowa niewiadoma. Nie podzielam wprawdzie w pełni kassandryczych prognoz i przepowiedni mówiących o grożącej nam w najbliższym czasie kulturowej klęsce i zapaści. Sądzę, że to tylko – jak powiadają uczeni socjologowie – wielka korekta, zmiana “cywilizacyjnego paradygmatu”, dotycząca głównie samych środków przekazu, a nie jego zasadniczych humanistycznych “treści”. Ale co się z tego wszystkiego wykluje, jak to będzie naprawdę – nie wie jeszcze nikt. Nawet ci pamiętający ubiegłowieczne teorie i przepowiednia McLuhana, że “forma przekazu też jest treścią”.

 

    PS.

    Dla czytających ten felietonik na łamach strony pisarze.pl a pragnących dowiedzieć się więcej na temat efektów IV Warszawskich Targów Książki (oraz  VII Targów Książki Akademickiej i Naukowej ACADEMIA), nagród i wyróżnień licznych gremiów dla twórców czy dystrybutorów i popularyzatorów czytelnictwa – odesłać muszę do sprawozdań zamieszczanych w prasie codziennej, bo przyznać trzeba iż media zamieszczały wyjątkowo chyba w tym roku obszerne relacje i sprawozdania.

                                                                                                                       J.T.


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko