Andrzej Walter – Per aspera ad astra

0
216

Andrzej Walter


Per aspera ad astra


  Czy poezją można zmienić świat?

Nie. A … może jednak. Może „jakoś tam”?

 

Janusz Hankowski   Świat dzisiejszy jest hermetyczny, szybki. Jest, można powiedzieć, taki złożony i chaotyczny, że cichy głos intymności w nim ginie i zamiera. Ten głos nie dociera. Nie potrafi się przebić przez pancerz technokratycznej rzeczywistości oraz merkantylnych relacji uczestników gry. A gra idzie o wysoką stawkę. To gra o nieskończoność. O inny wymiar rzeczywistości i Jego pielęgnację. Gra o subtelność, o ochronę tego co małe, słabe i wrażliwe. Gra z góry dziś przegrana, ale jakimś dziwnym trafem wciąż istnieje spora grupa ludzi, która tę grę podejmuje. Wbrew sobie, wbrew dzisiejszej logice człowieka praktycznego i ustanowionego trybikiem w maszynie. Odpowiedź na pytanie jaka to maszyna coraz bardziej się skrywa pod powierzchnią alienacji, zagubienia oraz coraz większej samotności człowieka w coraz łatwiej komunikowalnym świecie. Ponoć Polska jest mekką poetów. Ponoć … i tak możemy poddawać pod osąd różne retoryczne figury koncepcji poezji i świata. Tego świata. Właśnie tego, który nam się przydarza. Nie mamy na niego wpływu.Kształtuje go historia, determinuje postęp i ciągła chęć jego poprawy, umniejsza ludzka słabość i zło, którym częstujemy się nawzajem nie wiedząc nawet czasami dlaczego … A może jednak mamy ten wpływ? Pochylmy się nad tymi kwestiami. Zajrzyjmy za zasłonę pytań tak otwartych jak poezja, na które nie znajdziemy odpowiedzi, lecz na które – samo pochylenie się nad nimi jest odpowiedzią ukrytą pod pytaniem o sens pytania.

 

   W połowie listopada mekką poetów staje się Ziemia Kłodzka, a konkretniej Polanica Zdrój. Międzynarodowy Festiwal Poezji – „Poeci bez granic” wyrasta po swojej dziewiątej (zakończonej już) edycji na jedną z najważniejszych merytorycznie i organizacyjnie imprez artystyczno-literackich w naszym kraju, a nawet poza jego granicami. Jego dobrym duchem i jego siłą sprawczą są moi przyjaciele: Krzysia i Andrzej Bartyńscy oraz Kazimierz Burnat. Andrzej Bartyński – Prezes Dolnośląskiego Oddziału Związku Literatów Polskich oraz Kazimierz Burnat – Wiceprezes tegoż Oddziału Związku. Andrzej Bartyński jest też aktywnym działaczem Związku Niewidomych. Obaj panowie to wybitni polscy poeci i nie bójmy się tego powiedzieć – wyjątkowi i wspaniali ludzie, którzy są przykładem, uosobieniem wręcz człowieka chcącego zmieniać ten świat. Ulepili ten Festiwal na miarę nowego wieku, tchnęli w niego życiodajne soki słowa i nad tym słowem refleksji, które wstrzyknięte w krwioobieg ludzkości sprawiają, że serca biją mocniej.

 

   Tam właśnie, w owym czasie emanacji jądra poezji, zaproszeni goście swymi spotkaniami i rozmowami mogą dzielić się słowem ze wszystkimi, którzy go łakną i potrzebują. Bardzo ważnym elementem tej układanki są spotkania z młodzieżą w szkołach Ziemi Kłodzkiej. Te spotkania są pewną esencją sensu bycia poetą. Wstąpienie bowiem na ścieżkę poezji w dzisiejszej rzeczywistości jest rzeczą trudną i często bolesną. Poezja jest spychana na margines, umiejscawiana w niszy, zagłuszana. I choć wielu twierdzi, że zawsze tak było, wielu też uważa, że jakoś tak dziś bardziej to doskwiera. Zatem niełatwa to droga, a że w życiu najbardziej liczy się relacja z drugim człowiekiem, spotkania te tworzą nową rzeczywistość. W przypadku młodzieży spotkania te rozsiewają – choćby niewidocznie, napęczniałe ziarna miłości do słowa w tym przedziwnym świecie obrazu. W świecie „natychmiast” i w pejzażu „enter”. Ten zaczyn może być szansą na wzrost, szansą na pokazanie młodzieży innego wymiaru świata oraz zaczerpnięciu od tej młodzieży ducha czasów w których przyszło nam, poetom – to Słowo pielęgnować i krzewić. To sprzężenie relacji dwustronnej. Każdy może się czegoś nauczyć. W tej edycji Festiwalu spotkało nas wyjątkowe wydarzenie. Wspomniany już wcześniej Kazimierz Burnat, Andrzej Dębkowski – poeta i Redaktor Naczelny Zelowskiej „Gazety Kulturalnej” oraz piszący te słowa – wszyscy trzej, spotkaliśmy się z młodzieżą szkoły wyjątkowej. Szkoły jakby z innej planety, biorąc pod uwagę całokształt dzisiejszych szkół, całego systemu edukacji i palącego problemu szkolnictwa w Polsce. Szkołą tą jest I Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Chrobrego w Kłodzku założone w 1945 roku, mieszczące się w barokowym kolegium jezuickim zbudowanym w siedemnastym wieku. Była tam młodzież świadoma, młodzież przygotowana do rozmowy o poezji i z poetami, młodzież ciekawa świata, chętna do otwarcia się na argument i tegoż argumentu używająca. Młodzież, która poszukuje, stawia pytania i nie zamyka się na odpowiedzi. Mająca w sobie te odwieczne elementy właściwego wiekowi buntu, który może stać się ożywczym składnikiem jej świata, a zarazem płynnie wpisać się w wymianę pokoleń z szacunkiem dla pokoleń odchodzących z bagażem gigantycznych i ważnych doświadczeń. To w dzisiejszym świecie rzadkość. Powołam się na wrażenia Andrzeja Dębkowskiego, które opublikował na swoim blogu w tekście zatytułowanym „Polanica jak ze snów”, a będącym dobrym i rzetelnym opisem tego co spotkało nas w trakcie Festiwalu. Dębkowski zauważa:     (…) Byłem na wielu festiwalach literackich, ale ten, polanicki, przebił w tym roku wszystko. (…) Z Kaziem Burnatem i Andrzejem Walterem uczestniczyliśmy w wyjątkowym spotkaniu autorskim w I Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Chrobrego w Kłodzku To jedno z tych spotkań, które zapamiętuje się na długo. Młodzież wyjątkowa, jakby nie z tego, współczesnego świata, doskonale przygotowana dzięki swojej wyjątkowej nauczycielce, Magdalenie Sobczyńskiej, i zorganizowana dzięki dyrekcji szkoły. Żałowaliśmy, że takich szkół jest tak mało, za mało…”

 

   W tym miejscu muszę postawić dłuższą pauzę. Wpisać namysł, który zbliży nas do sedna rozważań. Otóż obiecałem. Obiecałem tej Szkole, że wejdziemy, wnikniemy w postawione przez uczniów pytania, które są pytaniami na tyle ważnymi, że nie można wobec nich przejść obojętnie. Wiele kwestii rozstrzygnęliśmy (bądź pozostawiliśmy w wymownym, nie wymagającym kontynuacji zawieszeniu) na spotkaniu. Jednak kilku uczniów z uwagi na brak czasu, czy też może brak śmiałości obdarzyło nas pytaniami zapisanymi na kartkach. Wspomniana przez Andrzeja Dębkowskiego Pani Magdalena Sobczyńska zebrała te pytania i przesłała mailowo. Pozwolę sobie je przytoczyć wraz z listem.

 

   „Witam serdecznie. Mając w pamięci spotkanie, które odbyło się w
naszej szkole, przesyłam komentarze uczniów. Widziałam,
że zależało Panom na opiniach młodzieży, a ponieważ niewiele osób
odważyło się powiedzieć coś lub napisać “na gorąco”, poprosiłam o to
na lekcji języka polskiego. Wybrałam kilka, także te mniej pozytywne
(choć nie było ich wiele). Jeszcze raz dziękuję za obecność i ciepłe słowa na temat naszej szkoły. Mam nadzieję, że kontakt zostanie podtrzymany. Pozdrawiam
gorąco. Magdalena Sobczyńska

 

Uczniowie tak m.in. komentowali spotkanie:

Nie zgodzę się z twierdzeniem naszych gości odnośnie tego, że przez poezję można zmienić świat. Wydaje mi się, że nie jest to możliwe ogólnie, a w szczególności przez poezję… Poezja nie zmieni świata, bo źli ludzie nie czytają poezji.

 

Mimo że zaproszeni goście nie we wszystkich kwestiach się zgadzali, każdy przekazał nam jakieś ważne treści. Dyskusja, jaka wywiązała się miedzy poetami, pokazała, że nie we wszystkim musimy się zgadzać i każdy może mieć inne poglądy.

 

Dyskusja dotycząca sensu życia była bardzo inspirująca… Panowie mieli bardzo różne zdania. Wniosek jest prosty: poeci kochają właśnie w taki sposób „zmieniać świat”, kreować swoją rzeczywistość, wyrażać siebie i zostawić coś po sobie!

 

Zaciekawiły mnie refleksje gości na temat poezji, np.: „Tworzenie jest jak ubieranie choinki.”, „Nie uczymy technicznego pisania, uczymy wrażliwości.”, „Poezja musi tkwić w człowieku.”. Najbardziej interesująca była dyskusja poetów.

 

Najbardziej zaintrygowała mnie osoba pana Andrzeja Waltera. Wiersze tego poety najtrafniej do mnie docierały, poza tym podobały mi się prace fotograficzne pana Waltera, który fotografował moje ulubione miasto, jakim jest Paryż.

 

Najbardziej spodobał mi się wiersz pt. „Sterylność”.

 

Dzięki temu spotkaniu objęłam inne widzenie poezji. Wiersze autorów zainspirowały mnie, a szczególnie wiersze i wypowiedzi pana Andrzeja Waltera. Jego pogląd na życie i poezję pozwolił mi spojrzeć na te pojęcia w inny sposób. Jestem wdzięczna za to, że mogłam brać udział w spotkaniu.

 

Uważam spotkanie za interesujące, głównie dzięki temu, że panowie okazali się być bardzo ciekawymi ludźmi, którzy mają swoje poglądy i potrafią je wyrażać… Czuć osobowość artysty…Szczególną uwagę zwróciłem na pana Andrzeja Dębkowskiego, który opowiadał o tym, że pisze tylko w nocy. Byłem ciekaw, czy noc jest dla niego inspiracją, czy też robi to dlatego, że nie ma czasu w dzień.

 

Ale też skomentowali tak:

 

Spotkanie nie wywarło na mnie takiego wrażenia, jakiego oczekiwałam, ponieważ sądziłam, iż poeci opowiedzą więcej o swoim życiu, swoich doświadczeniach i poezji. Jedynie pan Dębkowski skupił się na przedstawieniu roli poezji w jego życiu.

 

Spotkanie, jak dla mnie, żadna rewelacja… Oczywiście miło było posłuchać dyskusji poetów, nawet tej między sobą, ale nie było to ważne doświadczenie w moim życiu.

 

     Czy poezją można zmienić świat? Jaki jest sens życia? Czym jest i jak przebiega proces twórczy? Co stanowi inspirację? Oto pytania.

 

   Wiem, że nie da się udzielić odpowiedzi na te pytania. Człowiek, jako istota myśląca i poszukująca stawia je od zawsze, i od zawsze też niezliczone ilości ludzi próbowało znaleźć na nie odpowiedzi. Funkcjonujemy jednak w określonym kontekście rzeczywistości. Młodym ludziom należy odpowiedzieć. Tak jak potrafimy. Może najistotniejszym jawi się tu pytanie zasadnicze – czy przez poezję można zmienić świat. Niestety, dzisiejsza młodzież w większości uważa, że nie. Nie tylko zresztą młodzież. Większość społeczeństwa tak sądzi. My, poeci, literaci – wierzymy (i podkreślę tu słowo wierzymy) że tak. Czy na pewno? Wiele jest przykładów negatywnych wpływów na tak zwaną „zmianę świata”. Jednym z takich przykładów tragicznych wydarzeń jest wojna w byłej Jugosławii, oblężenie Sarajewa czy masakra w Srebrenicy. Radovan Kardzić – poeta serbski swą poezją „zmienił świat”. Zmienił go w sposób przerażający i nie mieszczący się w żaden sposób w naszym współczesnym europejskim podejściu do człowieka, prawa i stosunków międzynarodowych. Wielu jeszcze będzie rozważać jak poeta mógł uczynić coś takiego. Na to pytanie nie uzyskamy odpowiedzi. Świat jednak zmienił. Piszę te słowa z podskórnym dreszczem niesmaku, ale i z nadzieją idealisty, że poezja może ten świat zmienić, niekoniecznie w sposób sugerowany przez Radovana Karadżica. Można przywołać tu książkę Slavenki Drakulić „Oni nie skrzywdziliby nawet muchy”, gdzie dość wnikliwie pokazała, gdzie zaczaiło się zło. Warto zapoznać się z tą pozycją, choćby ku przestrodze na przyszłość. Jak skrajność sądu może zamienić się w piekło. Mamy dziś i w Polsce kilku poetów, którzy wzniecają narodową nutę, skrajnie udającą nutę patriotyczną. Czy taki ma być ten patriotyzm? Po drugiej stronie sceny stoją ci, którzy samo słowo „patriotyzm” skreślili by z systemu edukacji, ze świata idei i w ogóle zewsząd. Czy tędy droga? Do wojny domowej. To najgorsza z wojen. Boli najbardziej. Ocienia wiele pokoleń do przodu i jak właściwie każda wojna niszczy wszystko i wszystkich. Obyśmy jej nie zaznali. Tak można postawić sprawę w skali makro. Lecz świat dziś toczy się bardziej w skali mikro, w sferze jednostki, w intymności kontaktu. Czy taki kontakt poety z czytelnikiem jest dziś możliwy? Jest. Maksymalnie utrudniony przez społeczno medialną niechęć rozpropagowywania poezji, ale jednak jest. „Śpieszmy się kochać ludzi, gdyż tak szybko odchodzą”… Kto tego odchodzenia doświadczył już wie, że poeta miał słuszność. Dojmująco prawdziwą przestrogę nam wyłożył. I ujął to w sposób najprostszy z możliwych. Czy ten poeta jednak nie zmienił świata, pisząc te słowa i wbijając nam je w świadomość. Może jednak popatrzę na bliźniego inaczej i pomimo urazy rozniecę wyobraźnię, że jednak – w chwili, której nie znam i nie poznam – ten bliźni ze swymi nie tylko zaletami, lecz i wadami, może nagle odejść. I wtedy już nie starczy nam czasu na dyskusję, na polemikę czy nawet na pogodzenie się. Ludzie wbrew pozorom szybko odchodzą. Śmierć nie patrzy w metryki, nie bierze pod uwagę specyfik sytuacji, relacji … spraw. Rządzi się swoimi prawami. „Śpieszmy się …”…

 

   Kochać? Czy poezja w różnych odsłonach nie szuka zawsze miłości oraz wszelkich jej odcieni i barw? I czy szukając miłości nie jest nawet zbyt blisko życia, w zasadzie w samym jego jądrze i jego konsekwencji, a poprzez to „bycie” nie zmienia przypadkiem Kowalskiego, a poprzez (ową) zmianę – jakiegoś nawet najdrobniejszego składnika myśli Kowalskiego – nie zmienia też i świata? Chyba jednak tak. Zmienia ten świat jeśli tak na to spojrzymy. Istnieje teoria, że każda rzecz, myśl, czynność lub tej czynności zaniechanie powoduje, że świat nie jest już taki jak przedtem. Może jednak to tylko teoria. Tylko tyle. Gdzie wtedy są wiara, nadzieja i miłość, a zwłaszcza miłość, której chcą jednak wszyscy. Chcą, gdyż człowiek tak już jest skonstruowany. Skąd? Dlaczego? Tego nikt nie dowiedzie. Tak po prostu jest.

 

   Jako poeta miałem często doświadczenie kontaktu (prawdziwego, realnego) z odbiorcą. Chodzi o kontakt żywy, precyzyjny – polegający na posłaniu w eter myśli, problemu czy tezy i w efekcie na podjęciu tego przez odbiorcę. Rodziła się dyskusja, rodził się dialog – wymiana myśli z uszanowaniem sposobu widzenia świata przez obie strony. To zmienia świat. Zmienia raz na zawsze. Tylko ten kontakt i ten dialog musi się wytworzy. Musi zaistnieć. Dialog jest cechą ludzi otwartych. Ludzi ukierunkowanych na wartości. Niestety współczesny świat, dla swej wygody, i złudnie dla naszej wygody woli rozpowszechniać konsumeryzm. To realność trybiku w maszynie, człowieka, który nic nie może, gdyż mechanizmy, z którymi przyszłoby mu się zetrzeć są zbyt mega- zbyt Total- zbyt ogromne, by tak słaba jednostka mogła to uczynić. I nie chodzi tu o jakąś teorię spiskową. To dzieje się „samo”. Nie wszyscy jednak bezwiednie i bezrefleksyjnie chcą przykładać do takiego unowocześniania świata rękę. I tu pojawia się rola poety. Być może w tej optyce rola niewielka. Rola czwartego planu, rola tła, na którym poeta gdzieś tam w kącie stoi i słowem się dzielić zamierza. Wyciąga z tym słowem rękę. Nieliczni chcą się tym słowem poczęstować. Poezja zniknęła z „Gazety Wyborczej” czy „Tygodnika Powszechnego”, a kiedyś ją tam drukowano. Jest więcej miejsca dla potencjalnych reklamodawców? Tylko czy tędy droga?

 

   W Polsce obecnie poprzez mechanizmy rynkowe wytworzył się realny i żywy „drugi obieg” książki. Dotyczy to zwłaszcza tomików poezji. Młodzież musi jednak wiedzieć, ze taki obieg jest, że istnieje, żyje i funkcjonuje. Że można się dostać do takiego „obiegu” na spotkaniach autorskich, na festiwalach … są takie miejsca. Musi też wiedzieć, że nie dowie się tego z telewizji, z prasy głównej i modnej takiej jak Nesweek, Wprost czy Polityka. Dowie się, jak zechce, z Internetu – który, co by o nim nie mówić jako o śmietniku rzeczywistości – zawiera nie tylko treści porno newsa, lecz i treści ważne, pozwalające na rozwój duchowości, a nie tylko rozwój ciał, jak to dziś emanuje z każdego wpychanego w jaźń obrazka. Zawiera – tylko trzeba chcieć do tych treści dotrzeć. Taki nam się właśnie świat ukazał i najprawdopodobniej się nie zmieni. Mamy jednak alternatywę. Tylko tyle i aż tyle. To ważna konotacja.

 

   Można by te rozważania ciągnąć w nieskończoność. Tematy podjęte przez młodych są bardzo otwarte, są ważne, są właściwe do sięgnięcia za pióra i przelanie na papier myśli o objętości niejednej książki. Chciałem, by te rozważania były ułomną próbą odpowiedzi młodym na te pytania. Odpowiedzi w formie refleksji, gdyż na inną odpowiedź mnie chyba nie stać. Zbyt mało wiem. Chciałby jednak uświadomić, że namacalną możliwość tych przemyśleń dziś, tu i teraz wytworzył właśnie Festiwal w Polanicy. Dzięki niemu mogliśmy się spotkać, podzielić myślą, książką i namysłem. Wrócę do tekstu na blogu Andrzeja Dębkowskiego. Masz słuszność Andrzeju – Polanica była jak ze snów … Było w niej wszystko to, o czym piszesz. Wybacz, że powołam się znów na cytat z Twego tekstu:

 

   „W listopadzie, o tej porze, jeżdżę do Polanicy Zdrój na Międzynarodowy Festiwal Poezji — POECI BEZ GRANIC. Andrzej Bartyński, poeta i mój przyjaciel, razem ze swoją cudowną Krzysią, robią najbardziej rodzinną imprezę literacką w Polsce. Powiem szczerze, ale na tę imprezę czekam cały rok. (…)

następne dni to liczne spotkania, panele, warsztaty, dyskusje literackie, a wieczorem czeremchówka … Było tego naprawdę dużo… Okazuje się, nie po raz pierwszy, że ludzie potrzebują rozmów o literaturze, o historii, o społeczeństwie, by nie powiedzieć, o życiu…

     W świecie zdominowanym przez elektroniczne środki masowego przekazu, rozmowa z drugim człowiekiem staje się jedną z najbardziej pożądanych potrzeb. Gonitwa za nowoczesnością i pieniędzmi okazuje się mało ważna dla coraz większego grona odbiorów kultury. Pewnie, że bez pieniędzy trudno żyć, ale nie mogą być one wartością samą w sobie…

     Wracałem do domu w niedzielny ranek i przedpołudnie pełen emocjonalnego napięcia i z nadzieją, że nasze wspólne, z Michałem Bukowskim, rozmowy, nie są chyba takie bezsensowne…

 

   Właśnie dzięki takim imprezom literatura żyje i żyć będzie. Sądzę też, że takie Festiwale są ważne i potrzebne również ze społecznego punktu widzenia. Mądrość, hojność, zaangażowanie i pasja wręcz wielu ludzi pozwala, by taka impreza się odbyła. Nie da się w tej sytuacji nie wspomnieć kilku ludzi, którzy decydują o tym by były środki na tak wyjątkowe wydarzenie. Władze Polanicy – Burmistrz Jerzy Terlecki oraz Przewodniczący Rady Miejskiej Zbigniew Puchniak, jak również Dyrektor Miejskiego Centrum Kultury Pan Marek Mazurkiewicz oraz Dyrektor Hotelu „Bukowy Park” Pan Marek Kochanowski – z jakże „właściwym” do okoliczności nazwiskiem…

 

   To dzięki Wam drodzy Panowie mogło nastąpić to spotkanie. Tak właśnie również można zmieniać świat. Mentalne i materialne wsparcie pozwala i umożliwia dzianie się sztuki na całym świecie. Sztuka sama w sobie jest pozawartościowa. Nie da się jej na etapie tworzenia – zmierzyć ani wycenić. Jest tak różna w swojej materii od współczesnego przeliczalnego materialnie świata, że bez wsparcia mecenatu przestanie realizować swoje podstawowe funkcje. A człowiek w swej naturze – jak zawsze – będzie stawiał pytania, będzie chciał kochać i będzie łaknął piękna i namysłu czyli koło się domyka i nasza myśl znów wróci do Sztuki. Czymże byśmy bez Niej byli? Na to pytanie chyba już nie muszę udzielać odpowiedzi. Sądzę jednak, że w tym zwariowanym – przyznacie Państwo – świecie coraz więcej ludzi rozumie znaczenie mecenatu i jego niezbędności. Młodzi też powinni to wiedzieć i tym nasiąkać. Będą przecież tworzyć nasze Jutro. To być może proza życia i kulisy dziania się wielu wydarzeń artystycznych w naszym kraju, ale dziś już tylko tak się to właśnie odbywa. Nie ma żadnej imprezy bez wsparcia.

 

   Kończąc wywołanie do tablicy, rozważania o życiu i śmierci, o roli poezji i naszym wyjątkowym Polanickim Spotkaniu chciałbym podkreślić, że solą tego wszystkiego jest spotkanie z młodzieżą oraz merytoryczny dyskurs o literaturze. Wtedy właśnie poeta czuje, że jest potrzebny temu światu, że może „zmieniać ten świat” poprzez słowo i swoje życie. Wtedy właśnie następuje coś, czego temu światu dziś tak brakuje – nawiązuje się Dialog człowieka z człowiekiem. Efektem prawdziwego dialogu jest zawsze – głęboka przemiana jego uczestników. Chyba właśnie o to nam wszystkim chodzi. Dopełniając do tego prawdziwe, zwykłe, czasem szare, czasem barwne – codzienne życie – poeta siada tam gdzie lubi, tam gdzie zwija się w kłębek swojej egzystencji i tam właśnie zaczyna pisać. Wyrzucać z siebie słowa, które po prostu musi napisać. Musi je z siebie wyrzucić, ponieważ jakiś nieznany Bóg petów każe mu to uczynić. Tak było od wieków i będzie przez wieki. My przeminiemy – słowa pozostaną.

 

Sądzę Pani Magdaleno, że uczniowie przyjmą ode mnie (póki co…) taką formę odpowiedzi na postawione kwestie i komentarze. Wierzę też, że będziemy mogli wrócić „do tematu”, gdyż jest on ponad: czasem, nami i poezją, a dotyka tego, po co się – tu i teraz – znaleźliśmy.

   Kiedy wszedłem do Waszej Szkoły powitało mnie motto: „per aspera ad astra” (przez ciernie do gwiazd)… To motto towarzyszy memu życiu, czy też przykładowo mojej pamięci wyjątkowej polonistki, której współdedykowałem swój ostatni tomik wierszy . Kłaniam się nisko podwojom „szkoły nie z tej planety” czyli I Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Chrobrego w Kłodzku – Jego Dyrekcji – Panu Mirosławowi Gil oraz Pani Danucie Mołdysz – wyjątkowym Pedagogom oraz mądrym Uczniom. Jesteście i bądźcie naszą Nadzieją. Dziękujemy.

    

Andrzej Walter

30 – XI – 2012 , Gliwice

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko