Leszek Żuliński – Żniwa

0
115
Siedzę na wsi. Już sierpień. Dobiegają żniwa.
Dom, żona, dzieci – z dala. Słońce opowiadam.
I pojawia się w blasku ta litewska grzywa…
Zaraz potem Różewicz. I Ziemianin Adam…
Styczeń zakuty w dyby. Kawiński z Śliwiakiem,
Bursa, Wojaczek, Ratoń, Jerzyna, Żernicki,
Stachura pląsa z Brunem dziwnym kujawiakiem…
Górec z Nikosem… Herbert… chochoł i… Krynicki.
A za żniwnym kombajnem w sukmanę odziany
kroczy Urgacz. O!, jemu kłaniają się nieba!
Potem Norwid i Leśmian. I polskie bociany,
które liczą na okruch ojczystego chleba.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko