Z. Marek Piechocki – Po stypie

0
122
(z cyklu zauważenia)

Wychodzili z ciemnego korytarza
siedem stopni w dół na chodnik
mrużyli oczy bo słońce

W czarnych garniturach panie w garsonkach
jakieś lamusowe suknie woalki

Fastrygowane żałobą twarze pogodniały
na płytach chodnika przy samochodach
wyciąganych paczkach papierosów

-Tak, tak ? latem jedziemy do Kołobrzegu
– Ja jeżdżę tylko dislami
– Jurek zrobił magisterkę

Nad nimi napis Restauracja ?Zacisze?
i łagodne niebo kwietnia

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko