Krzysztof Lubczyński
Andrzej Strug na nowo odczytany
Był jednym ze „świętych” polskiego, ideowego socjalizmu, jednym z wybitnych „pepesiaków”, ideologów tej partii. Pogrzeb Andrzeja Struga w grudniu 1937 roku na wojskowych Powązkach był szumny i tłumny. Kondukt przez Warszawę, płonące pochodnie, biało-czerwone i czerwone sztandary. I „Czerwony sztandar” i „Pierwsza Brygada” w wykonaniu orkiestry kolejarzy z PPS.W gruncie rzeczy żegnano wtedy uroczyście przede wszystkim raczej szlachetnego socjała, legionistę byłego ułana z oddziału Beliny, masona wysokiej rangi i opozycjonistę w stosunku do sanacji. W mniejszym stopniu żegnano pisarza, choć był autorem za życia cenionym, rangi wybitnie wartościowej. Miał na swoim koncie kilka pozycji wybitnych, jak choćby n.p. „ Dzieje pocisku”, „Chimerę” czy „Oznakę za wierną służbę”, ale nie był, także za życia pisarzem rangi najwybitniejszej, sięgającym wyżyn artyzmu Prusa czy Żeromskiego. Nie jest dziś tym bardziej pisarzem, który w pełni przetrwałby przemiany języka literackiego. Dziś poza specjalistami i nielicznymi amatorami literackich staroci mało kto chyba czyta jeszcze prozę Struga, chyba że wspomniane „Dzieje jednego pocisku”, jedyną chyba jego rzecz bezsprzecznie wybitną. Większość jego utworów naznaczona jest młodopolską grandilokwencją, wybujałą, retoryczną stylistyką, która przeważa nad tworzywem realistycznym. Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak podkreślić, że nawet w słabszych utworach Struga można znaleźć pasma ciekawe, realistyczne, choć poprzetykane retorycznymi inwokacjami. Twórczość Andrzeja Struga to nie są kompletne starocia. Wnikliwy czytelnik, umiejący przebrnąć przez mielizny i gęstwiny retoryczne, może znaleźć w niej wiele interesującego materiału. Ciekawego literacko, psychologicznie, realistycznie.
Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Skłodowskiej Curie w Lublinie postanowiło serią publikacji przypomnieć grono wybitnych postaci urodzonych w Lublinie i z miastem tym mniej czy bardziej związanych. Tam właśnie Tadeusz Gałecki („Andrzej Strug” to był jego pseudonim) urodził się, 28 listopada 1871 roku. I właśnie lubelskie lata dziecięce i młodzieńcze przypomina Paweł Matyaszewski w szkicu „Lublin w życiu i twórczości Andrzeja Struga” otwierającym pracę zbiorową „Andrzej Strug” w ramach serii „Obrazy Kultury Polskiej”, pod redakcją Krzysztofa Stępnika i Moniki Gabryś. Tematyce biograficznej poświęcone są także dwa kolejne szkice zbioru: „Rodzina Grzędzińskich w życiu i twórczości Andrzeja Struga” Agnieszki Cieślikowej i „W gabinecie Andrzeja Struga” Katarzyny Pytel z Muzeum Andrzeja Struga w Warszawie. Kolejne szkice poświęcone są już prozie Struga. Krzysztof Stępnik napisał analizę „Chimery”, jednej z jego lepszych powieści, bogatej w znaczenia i będącej swoistą summa kluczowej , strugowej problematyki. Ewa Pogonowska zajęła się legionową powieścią „Odznaką za wierną służbę” jako utworem, w którym pisarz wykorzystał style, konwencje pisania o wojnie. Grażyna Legutko przeanalizowała „rewolucyjny lot mu śmierci” w „Dziejach jednego pocisku”, a Magdalena Sadlik zajęła się recepcją prac Struga w oczach krytyki literackiej lat 1902-1939. W zbiorze są też szkice poświęcone psychologicznym aspektom prozy Struga. Psychologii masochizmu jako tematowi „Portretu” przyjrzał się Cezary Zalewski, a histerii i mizoginii w „Pieniądzu”, Ewa Skorupa. Są też szkice poświęcone obrazowi powstania styczniowego u Struga, tematyce kobiecej utworom, w których pisarz daleko odbiegał od tematyki rewolucyjnej i niepodległościowej, czyli „Fortunie kasjera Śpiewankiewicza” oraz „Miliardom”, a także jego zainteresowaniom i pracom filmowym. Zbiór uzupełnia omówienie zachowanej dokumentacji dotyczącej Struga, a także po raz pierwszy opublikowane fragmenty jego paryskiego dziennika z roku 1909.
Wspomniana zbiorowa praca jest – może nieco paradoksalnie – tym bardziej cenna, że waga literacka Struga nie dotrwała w pełni do naszych czasów. Należy on przecież do pisarzy poniekąd zapomnianych, choć nie w tym stopniu co jego pisarski pobratymca Gustaw Daniłowski. Jednak jego twórczość, dziś trudna do czytania przez przeciętnego, nieprzygotowanego czytelnika i do zaakceptowania en bloc, zawiera w sobie jednak liczne jakości, warte przypomnienia, reinterpretacji, a także odkrycia. Autorom i redaktorom pracy zbiorowej udało się to w wysokim stopniu, za co należy im się gorące podziękowanie. Piszącemu te słowa – który przez 13 lat był mieszkańcem Dworku Struga w lubelskim Konstantynowie – zabrakło tylko (być może z powodu ograniczeń objętościowych) szkiców analitycznych poświęconych dwom jeszcze powieściom Struga: „Pokoleniu Marka Świdy” i „Żółtemu Krzyżowi”. Pierwszej m.in. z tego powodu, że jest chyba jedyną prawdziwie lubelską jego powieścią. Co do „Żółtego Krzyża”, to powieść ta czyni na piszącym te słowa ciągle – od czasu pierwszej, młodzieńczej lektury przed czterdziestu laty – silne wrażenie. Co jakiś czas z przyjemnością wracam do tej powieści i swoim prywatnym rankingu wartości prozy Andrzeja Struga niezmiennie przeznaczam jej miejsce obok „Dziejów jednego pocisku”.
„Andrzej Strug” (pod redakcją Krzysztofa Stępnika i Moniki Gabryś), Wydawnictwo UMCS, Lublin 2011