Janusz Termer Igor Newerly – ważne ogniwo polskiej lewicowej tradycji literackiej

0
561

Janusz Termer

Igor Newerly – ważne ogniwo polskiej lewicowej tradycji literackiej

 

W żadnym ze spisów wybitnych pisarzy polskich XX wieku, także tych nawiązujących mniej lub bardziej wyraziście do tradycji lewicowej myśli społecznej, nie może zabraknąć osoby i dorobku literackiego zmarłego przed dwudziestu laty Igora Newerlego*.

Dziś taka opinia może, jak się wydaje, nieco dziwić mniej zorientowanego, zwłaszcza młodego odbiorcę literatury, czytelnika, dla którego pisarz ten kojarzyć się może w najlepszym przypadku ze zbeletryzowanymi wspomnieniami z młodości spędzonej na Wschodzie, w objętej ruchami rewolucyjnymi i wojną domową Rosji dekady lat 1914-1924, opublikowanymi pt. Zostało z uczty bogów, najpierw w miesięczniku „Meritum” (redagowanym niegdyś przez Andrzeja Mencwela) w 1981 roku, a więc w czasie znacznego poluzowania obowiązujących w PRL rygorów cenzuralnych, a następnie wydawanymi osobno poza cenzurą, a w 1988 już w oficjalnym obiegu (i parokrotnie potem wznawianymi w latach 90.) przez wydawnictwo Czytelnik w masowym 60-tys. nakładzie, z posłowiem wielkiego admiratora tego utworu, wspomnianego wyżej krytyka: „Wraz z tym utworem – zauważa on trafnie – odnalezione zostało bowiem nie tylko biograficzne >>brakujące ogniowo<< w rysopisie twórczym Igora Newerlego, jednego z najwybitniejszych pisarzy polskich i niewątpliwie pisarza socjalistycznego (jeśli w tym zestawieniu przymiotnik ów ma jeszcze intuicyjnie uchwytne znaczenie). Dzięki integralnej edycji książkowej tego utworu „brakujące ogniwo” odzyskać może również nasza literatura współczesna i świadomość kulturalna. Jak powietrze potrzebna jest nam ta umiejętność wnikania w międzyludzką tkankę historii, przyswojenie jej doświadczeń, mężne z nią zżycie. Dzieło Igora Newerlego jest ucieleśnieniem tego typu pisarstwa, który zdobywać musi sobie miejsce w literaturze polskiej, gdyż nie umościły mu drogi tradycja literacka i dominujące konwencje współczesne. Ale jest to pisarstwo konieczne – naszej samowiedzy historycznej, teraźniejszości i przyszłości”.

 

Prawda to niewątpliwa, ale zauważyć zarazem trzeba, że te wspomnienia – ze względu na swój niecenzuralny przedtem dla ówczesnych decydentów temat – zdominowały perspektywę widzenia utworów wcześniejszych tego pisarza, a także i niektórych późniejszych z lat 80., jak znakomite pod każdym względem Wzgórze Błękitnego Snu, które również z rozpędu i ignorancji nowych decydentów trafiły do wydawniczej zamrażarki i poszły „w odstawkę”. Wspomnienia Igora Newerlego odczytywano wówczas, jak i często teraz, przede wszystkim jako sztandarowy przykład rzekomo ukrytego dotąd głęboko antykomunizmu pisarza, który z konieczności tylko kolaborował z peerelowskim reżimem, a z którym tak naprawdę to nigdy nie chciał mieć nic wspólnego, a tylko bywał – podobnie jak wielu jego kolegów po piórze, pisarzy powojennego okresu – do tego, czyli pisania i wydawania książek (takich jak Pamiątka z Celulozy), niejako przymuszany przez zaistniałe okoliczności historyczno-politycznej i życiowej sytuacji!

To i tak łagodna wersja krytyki i zarazem swoistej „obrony” dorobku literackiego Igora Newerlego (i innych wybitnych lewicowych pisarzy tego czasu), tak jakby dorobek ten – mówiąc nawiasem – rzeczywiście domagał się obrony, i to na dodatek tak karkołomnej!

 

Wspomnienia Zostało z uczty bogów pokazywały ponoć – jak się wtedy wielu prostodusznie prawicowym krytykom literackim wydawało i nadal wydaje – zupełnie innego człowieka i pisarza, odmiennego od tego znanego z lat 50., a nawet lat późniejszych. A mianowicie zaklasyfikowanego pospiesznie najpierw jako, no, może trochę nietypowego, ale jednak jako jednego z głównych przedstawicieli „socrealistów”, który potem wraz z wielu innymi pisarzami znalazł sobie, po październikowym przełomie, pisarski azyl w odległych czasowo i geograficznie opisach barwnych i wzruszających patriotycznych przygód młodych Polaków rzuconych przez wydarzenia rewolucyjne gdzieś na odludne tereny Dalekiego Wschodu (Leśne morze) lub też szukał ucieczki od bieżącej rzeczywistości w nie mniej barwnych opisach swych przedwojennych i okupacyjnych kajakowych wycieczek po polskich rzekach (Za Opiwardą, za siódmą rzeką). Niewiele w tym z prawdy, a już nic zgoła z tzw. rzetelności historycznoliterackiej.

Pisarz ten, ukształtowany w kręgu szeroko rozumianej dwudziestowiecznej myśli lewicowej (głównie tej wywodzącej się z kręgów bliskich Polskiej Partii Socjalistycznej, ruchu spółdzielczego i samopomocowego – patrz wspomnienia Newerlego z tomu Żywe wiązania), nigdy w swym pisarstwie (także tym niby „socrealistycznym”) nie był literackim koniunkturalistą. Owszem, wraz z większością wywodzących się z międzywojennej tradycji myśli lewicowej pisarzy polskich, poparł rodzącą się nową rzeczywistość polityczną i społeczną, wierzył w sens i program wszechstronnej przebudowy kraju, łącznie z powszechną oświatą mas, ale nigdy nie był biernym i posłusznym wykonawcą literackiego propagandowego zamówienia, na które wtedy było faktycznie wielkie zapotrzebowanie.

Wystarczy dziś poczytać – bez wstępnych uprzedzeń – pierwsze jego powojenne utwory, by się o tym przekonać. Igor Newerly pozostawał w nich zawsze sobą. Pisarzem wiernym przede wszystkim swym ideałom i ogromnym doświadczeniom życiowym. Widać w nich także i to, jak bywał nieufny i krytyczny wobec kolejnych wcieleń aktualnej polityki i etapów dominacji rządów przedstawicieli „jedynie słusznej” doktryny, nawet wówczas, gdy pisał te swoje quasi sztandarowe socrealistyczne utwory: Chłopca z salskich stepów, Archipelag ludzi odzyskanych czy Pamiątkę z Celulozy. Bo mimo daniny składanej tamtej epoce, zawsze – w istotnej tkance swoich dzieł – pozostawał oddany i wierny, i to wcale nie pod presją okoliczności, swym przyjętym i wyznawanym, socjalistyczno-lewicowym ideałom wyniesionym z obserwacji świata własnej młodości, w obrębie których mieściło się także okrutne i gorzkie doświadczenie zarówno z okresu przeżyć opisanych w Zostało z uczty bogów, jak i z okresu międzywojnia (Żywe wiązania). Czasu zamkniętego między rewolucją lutową w Rosji, wojną domową, NEP-em, a wystąpieniem przyszłego pisarza z organizacji komsomolskiej, związaniem się z młodzieżówką mieńszewicką, aresztowaniem przez Czeka i powrotem do polskości owego wówczas dwudziestoparolatka, który z trudem wówczas używał języka polskiego, w którym po trudnych latach życia w międzywojennej Polsce (bezrobocie, potem współpraca z doktorem Januszem Korczakiem) i okrutnych doświadczeniach drugiej wojny światowej powstaną wszystkie jego znakomite utwory! Ba, rzec można nawet, że to właśnie mimo wszystkie dostrzeżone wówczas i przeżyte empirycznie tak mocno na własnej skórze rewolucyjne konwulsje i rozliczne wynaturzenia, powstałe i popełniane rzekomo tylko w imię rewolucji, praktycznej realizacji przebudowy „starego świata” (którego wady też zdążył przecież poznać doskonale), pozostawał on cale życie – w najszerszym tego słowa znaczeniu – człowiekiem lewicy. Bowiem nigdy nie zatracił tego, co było najcenniejszym kapitałem całego jego życiorysu i twórczości literackiej, czyli wrażliwości na istotne problemy życia społecznego: krzywdę ludzką, biedę, niedolę plebejskich mas, niesprawiedliwość społeczną, nierówność szans życiowego startu, zwłaszcza młodzieży. Czym „zaraził się” także, i to na zawsze, od swego wielkiego mistrza i przyjaciela Janusza Korczaka. I czemu też zawsze dawał wyraz w swych książkach, niezależnie od tego, kiedy powstawały. Bo też i zawsze był w nich sobą: pisarzem polskim, który wyrósł w warunkach puszczańsko-białowieskiego pogranicza, w czesko-rosyjskiej rodzinie, w nieuchronnym spotkaniu i starciu wielu „zachodzących” na siebie epok historycznych, na styku wielu kultur, wielu narodów, wielu idei…

 

Rozróżnić tu trzeba dwie sprawy: próby odczytywania pozaliterackich poglądów autora, narzucania wręcz ich interpretacji w duchu doktryny socrealistycznej, od niezależnej od nich, tak wówczas, jak i teraz, obiektywnej wymowy jego dzieła. Poglądy społeczne pisarza (nie można ich rzecz jasna mylić z poglądami politycznymi), autora Pamiątki z Celulozy i autora Zostało z uczy bogów pozostały – mimo odmienności czasu ich powstawania i użytych środków pisarskich – właściwie tożsame. I z takim właśnie procederem dopisywanie ex post interpretacji do wymowy jego dzieł mamy właśnie do czynienia w przypadku twórczości prozatorskiej Igora Newerlego. Całej jego twórczości – dodajmy – a nie tylko w przypadku tego czy innego z utworów.

Bowiem tak naprawdę pisał przez całe życie jedną właściwie książkę. Wieloimienną formalnie, znaczeniowo wielotematyczną, zawze jednak całkowicie własną, wiarygodną, opartą niemal w całości na osobistym doświadczeniu i doznaniu…

Utwory Igora Newerlego zawsze nasycone materiałem czerpanym z autentycznych wydarzeń historycznych, niemal wyłącznie związane są z empirią, bezpośrednio osobistym przeżyciem i stosunkiem do rzeczywistości, z pełną otwartością, ciekawością świata i złożoności ludzkich losów. Niejednokrotnie poświęcone są opisom egzotycznych środowisk i ludzi, a także świata przyrody i natury, na który był szczególnie mocno, jak mało który z polskich pisarzy współczesnych mocno sensualnie uwrażliwiony. Ale i wówczas, gdy odwoływał się do rzeczywistości bezpośrednio sobie nie znanej z autopsji, również nie tworzył całkiem czystej beletrystycznej fikcji, bo zawsze wówczas czerpał z wiarygodnych przekazów dokumentalnych, pamiętnikarskich i innych relacji świadków opisywanych historii, a częstokroć ludzi znanych mu osobiście. Bohaterami prozy Newerlego, której podstawowym fundamentem jest owo empiryczne przeżywanie i doświadczenia własne autora, są zawsze ludzie o powikłanych drogach życiowych, mający rozlicznie skomplikowane kłopoty z swą identyfikacją narodową i językiem ojczystym, a z bezdomnych włóczęgów czy awanturników mimo woli (bo tak pokierowały ich osobistym losem wydarzenia historyczne, jak rewolucja rosyjska czy obie wojny światowe), wyrastają w jego utworach, także tych niby „socrealistycznych” (jak Chłopiec z salskich stepów, Archipelag odzyskanego dzieciństwa czy Pamiątka z Celulozy) – niczym w klasycznej powieści wychowawczo-edukacyjnej (niem. Bildungsroman) – na ludzi życiowo dzielnych, zaangażowanych społecznie i wartościowych.

Chłopiec z salskich stepów to powieść dla młodzieży, której tytułowy bohater, biedny chłopak z głuchej stepowej wsi rosyjskiej, przeżywający wiele trudnych, smutnych i dramatycznych chwil, po długich staraniach i walce z przeciwnościami losu, zdobywa zawód lekarza, a w czasie wojny dokonuje bohaterskich czynów. Opowieść o jego dzieciństwie, młodości i wieku dojrzałym jest, jak w większości książek tego pisarza, inspirowana wyraźną i mocną intencją pedagogiczną, bliską myśli Starego Doktora – Janusza Korczaka (czemu bezpośredni wyraz dał w Żywych wiązaniach, Rozmowie w sadzie piątego sierpnia i O chłopcu z bardzo starej fotografii). Wyraża się w niej autorski optymizm życiowy, pochwała aktywności i osobistej dzielności: wiara w naturalną dobroć człowieka, którego wypadki historyczne lub zdegenerowane środowisko społeczne mogą zepchnąć z obranej drogi, ale ma on zawsze możliwość powrotu, dzięki pomocy innych, ale i z wielkim udziałem własnej aktywności. Podobnie jak w Pamiątce z Celulozy, uznawanej za jedno z najlepszych, bo odległych od politycznego koniunkturalizmu, dzieł polskiego „socrealizmu” (patronują jej tradycje polskiej literatury społecznej od Bolesława Prusa do Stefana Żeromskiego). Pokazuje tu pisarz drogę życiową bezprizornego watażki wracającego znad Wołgi do Polski na początku międzywojnia, który przekształca się w świadomego klasowo robotnika (fabryka celulozy we Włocławku), ale który wcale przecież nie osiąga – w przeciwieństwie do propagandowych agitek „literackich” tamtego czasu – stanu bezkonfliktowej „ostatecznej szczęśliwości”. Utwór zekranizowany przez Jerzego Kawalerowicza (1953) w podobnym duchu.

Leśne morze to powieść o wątkach przygodowych  i zarazem patriotycznych, integralnie wpisanych w ten utwór, którego akcja, inspirowana prozatorską twórczością Wacława Sieroszewskiego czy Stanisława Marii Salińskiego, toczy się w scenerii egzotycznej przyrody dalekowschodniej Mandżurii na początku XX w., a jej jednym z głównych bohaterów – obok rzuconego tu przez los osieroconego młodego polskiego patrioty Janusza Domaniewskiego – jest także puszczański …tygrys. “Całe ciepło Newerlego i jego sny o doskonałości i pięknie, odejście od codziennych przetargów czynią z tej książki coś zupełnie wyjątkowego” (Piotr Kuncewicz w: Agonia i nadzieja. Proza polska po 1956, t. 4, 1994). Wiele z tego „ciepła” odnaleźć można w jego pozornie tylko „turystycznych” opisach z tomu opowiadań, jakże nadal czytelniczo i poznawczo atrakcyjnych, pisanych w latach osiemdziesiątych – Za Opiwardą, za siódmą rzeką. „Tym tomem opowieści – pisał autor – z czterdziestu lat moich wędrówek kajakowych chciałem godnie pożegnać czytelnika, bo tam dużo przygody i dużo przyrody, poza tym w tych wszystkich zasłyszanych, widzianych, przeżytych historiach przeglądają się jak w lustrze mijanej wody krajobrazy różnej Polski”. Bo istotnie, choć wiele tu nostalgii za bezpowrotnie minioną przeszłością międzywojennej polskiej rzeczywistości czy wspaniałych opisów kajakarskich „przygód” oraz zachwytów nad rodzimą przyrodą, to i tutaj naprawdę daleko od idylli i sielanki. W tych powstałych z wędrowniczej autopsji obrazkach, w większości mówiących o życiu ówczesnej polskiej prowincji, na wpół jeszcze feudalnej (np. podupadające poleskie dwory szlacheckie), biednej, zakompleksionej, cywilizacyjnie zapyziałej, podzielonej narodowościowo, społecznie rozwarstwionej wsi…, jest bowiem przecież cały ten sam co zawsze Igor Newerly, pisarz humanista, człowiek czuły i po ludzku „ciepły”, ale i jakże przy tym, niby tylko tak mimochodem, realistyczny i jak zawsze trzeźwy – do bólu (nawet w znakomitym, już jako okupacyjna próba „rozmowy z Niemcem”, i zamykającym ten zbiór nowelistyczny opowiadaniu Auf wieder shen, Mensch)!

 

Najbardziej znany utwór Newerlego z ostatniego okresu to powieść Wzgórze Błękitnego Snu. Powstała z inspiracji jego wizyty na warszawskim cmentarzu Powązkowskim jesienią 1981 i widoku kwater polskich zesłańców na Syberię, którzy doczekali się niepodległości w 1918 i po powrocie zostali pochowani już na rodzinnej ziemi. Losy jednego z nich są osnową fabularną tego utworu, gdzie elementy powagi, cierpienia i grozy przeplatają się z pełnymi humoru, często sensacyjnymi i przygodowymi wątkami. Bohater, Bronisław Najdarowski, członek organizacji bojowej PPS, schwytany po nieudanym zamachu na premiera carskiego rządu Stołypina (pierwsze lata XX w.), zostaje skazany na cztery lata katorgi a następnie na “wieczne osiedlenie” na Syberii (zesłaniec jest wtedy wolny, ale bez prawa opuszczania miejsca pobytu). Ważny dla jego losów jest moment niesłusznego oskarżenia go o zdradę przez współtowarzyszy-bojowców. Powieść napisana jest wbrew tradycji romantyczno-szlacheckiej literatury, wzorca martyrologicznego, cierpiętniczego schematu. Bohater, patriotyczny warszawiak proletariackiego pochodzenia, radzi sobie całkiem dobrze na Syberii, dorabia się nawet sporej fortuny, jako znakomity myśliwy i poszukiwacz złota, co wcale nie stoi, wbrew tradycji, w sprzeczności z jego patriotyzmem. Przeżywa też na Syberii wielką miłość: żeni się z Rosjanką (co uchodziło wtedy za czyn niepatriotyczny), buduje dom, zakłada rodzinę, zdobywa poważanie miejscowej ludności – Buriatów (tytuł powieści pochodzi od nazwy miejsca ich kultu religijnego), obalając przy okazji mit o niezaradności życiowej Polaków. Pisarz tworzy wielostronny obraz życia polskich zesłańców, którzy nie tylko cierpieli, lecz także i żyli pełnią życia. Pokazuje, też niby mimochodem, a co jest ważnym elementem wymowy całego utworu, oddziaływanie na syberyjskich zesłańców idei socjalizmu polskiego, spod znaku myśli takich ludzi, jak Edward Abramowski, Stefan Okrzeja czy Stefania Sempołowska (np. zakładanie przez Polaków na Syberii autentycznych spółdzielni). Daje też liczne przykłady zgodnego współżycia zesłańców i ludzi różnych narodowości (Polaków, Rosjan, Żydów, Buriatów…). Najdarowski jest przedstawicielem nowej już, plebejskiej generacji zesłańców, którzy wolni są od tych pańsko-izolacjonistycznych gestów i zachowań, tak charakterystycznych dla znacznej części zesłańców popowstaniowych szlacheckiego pochodzenia (za co tak bardzo ponoć „nie lubił” ich w swych utworach i publicystyce Fiodor Dostojewski, sam przecież również syberyjski zesłaniec!). Utwór, jak zawsze u Newerlego, mocno naznaczony silnym piętnem osobowości i bogatego doświadczenia życiowego pisarza, stanowi interesującą próbę dotarcia do rozlicznych pokładów złożoności prawdy ludzkiego losu, ukazania jej przez konfrontację indywidualnych dziejów postaci i ogólnych procesów historyczno-społecznych, niepowtarzalnych realiów określonego czasu i miejsca.

 

Dopiero czytane w całości i z odpowiednio długim już dystansem historycznym dzieło prozatorskie Igora Newerlego ukazuje w pełni nie tylko wszystkie swe autentyczne i trwałe walory czytelnicze oraz rozległość perspektyw poznawczych w widzeniu wszystkich barw tego „nieludzkiego” wieku dwudziestego, jak też i całą tę swoją jedność oraz tożsamość literacko-stylistyczną i znaczeniowo-programową. Ale też i to, że w tej swojej integralności artystycznej i poznawczej jest jednak również i dla naszej teraźniejszości, mimo iż nieco już zapominanym (mniej lub bardziej świadomie wypychanym przez nowe okoliczności obecnych preferencji wydawniczych decyzji na margines lektur współczesnych, młodych zwłaszcza pokoleń Polaków), nadal aktualnym i ważnym niezmiernie ogniwem humanistyczno-lewicowej polskiej tradycji literackiej.

 

 

 

Wstawić jako przypis do strony 1:

Igor Newerly (pseud. Jerzy Abramow), ur. 24 III 1903 w Białowieży, zm. 19 X 1987 w Warszawie; ojciec Jarosława Abramowa-Newerlego; prozaik i społecznik. Studiował prawo na Uniwersytecie Kijowskim, a po powrocie do kraju (1924) pedagogikę na Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie. Lata spędzone w Rosji, w okresie rewolucji i wojny domowej, opisał we wspomnieniach Zostało z uczty bogów. W kraju był wychowawcą młodzieży, sekretarzem i współpracownikiem Janusza Korczaka (od 1926), a także redaktorem pism dziecięcych “Mały Przegląd” i “Wolna Trybuna Młodych” (1931-1939), przywódcą grupy literackiej Wo Tu M. oraz współredaktorem jej organu „Wolnej Trybuny Młodych” (1937). Debiutował w 1932 opowiadaniami w prasie. W czasie okupacji działał w podziemiu, od 1943 więzień obozów koncentracyjnych. Po wojnie pracował w Robotniczym Towarzystwie Przyjaciół Dzieci (RTPD). Laureat nagrody państwowej (1952) i nagrody Prezesa Rady Ministrów I st. (1979) za całokształt twórczości. Autor powieści: Archipelag ludzi odzyskanych, 1950, Chłopiec z salskich stepów, 1948, Archipelag ludzi odzyskanych. Opowieść historyczna z roku 1948, 1950, Pamiątka z Celulozy, 1952, Leśne morze, 1960, Żywe wiązanie, 1966) i Rozmowa w sadzie piątego sierpnia, 1978 (wraz z O chłopcu z bardzo starej fotografii, 1984), Wzgórze Błękitnego Snu, 1986, Zostało z uczty bogów, 1981 i 1986; opowiadania z tomu Za Opiwardą, za siódmą rzeką, 1985 (Nagroda Warszawskiej Premiery Literackiej) napisane na kanwie własnych wypraw kajakarskich po Polsce.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko