Wiersze Emanuele Martinuzzi w przekładzie Izabelli Teresy Kostki

0
139

Non assomigli a nessuna

Non assomigli a nessuna parola,
sei dettata in caratteri che amano
tacere, corretta dall’assurdo
nella grafia amara dei miei notturni.

Qualcosa di te si è intinto e dissolto
in ciò che ho di più fragile e antico.

Pensavo il tuo amore precedesse
ogni meraviglia o fosse un poema,
di là da venire, un’infanzia eterna,
ed invece è lo stesso inchiostro che mi scrive.

Da „L’oltre quotidiano – liriche d’amore”, Carmignani editrice


Nie przypominasz żadnych

 Nie przypominasz żadnych słów,
 podyktowana jesteś literami uwielbiającymi 
 milczeć, korygowana absurdem
 w gorzkim piśmie moich nokturnów.

 Coś z Ciebie zagłębiło się i rozpłynęło
 w tym, co we mnie najwrażliwsze i pradawne.

 Myślałem, że twa miłość uprzedziła
 każdy cud lub poemat,
 dawno przed nami, w wiecznym dzieciństwie,
 a jednak pisze do mnie ten sam atrament.

 Z tomu „Poza codzienność – wiersze miłosne”, wyd.Carmignani


Questo mare

Questo mare non tace, nonostante le sue frasi di scogli sepolti,
né si denuda, nell’andirivieni continuo di lembi fuggiti all’abisso.

Questo mare, tramortito e schivo di pace, sgranchisce le sue rovine
nell’oro di un cielo che, diroccandosi, costringe onde in cicatrici.

Non sembra che un cimitero infedele alle sue fatue maree, questo
battesimo di corpi in fuga, rapito da amanti in adorazione di sé.

Forse è proprio là, dove la nausea del ricordo s’infrange nella scia
dei miei pallidi sorrisi, che la solitudine scroscia, si serra smarrita.

Da „Grazia cronica – elegie sul tempo”, Carmignani editrice


To morze

To morze nie jest nieme, pomimo skalistych pogrzebanych fraz,
ani nie obnaża się w ciągłym zjawianiu się i znikaniu krawędzi uciekających w otchłań.

To morze, oszołomione i płochliwe, rozciąga swe zgliszcza
na złotym niebie, które rozpadając się, przemienia fale w blizny.

To nic innego jak cmentarz niewierny swym głupim przypływom
chrzest uciekających ciał, porwanych przez adorujących siebie kochanków.

Może właśnie tam, gdzie mdlące wspomnienia załamują się na śladzie
mych wyblakłych uśmiechów, samotność dudni, izoluje się speszona.

 Z tomu „Chroniczna łaska – elegie o czasie”, wydawnictwo Carmignani


Perla

Se non fosse per l’architettura assente
di queste stelle, giunte al buio come questue
di nubi, non ci saremmo eclissati, nuda
preghiera che brucia, l’uno nell’altro.

Se non fosse per i nomi di queste pietre,
martiri che brancolano nei nostri sguardi
come aridi gorghi, non saremmo
letto di fiume, l’uno per l’altro.

Radici di vuote mani il tetto che ci custodisce,
polvere il simulacro del nostro viaggiare,
calice rotto il ventre, l’ebbrezza del nostro riposo
insonne e morente.

Quello che cerchiamo è il calore di perdersi,
una parola in rovina che annaspi nel sentimento,
ira e fuga, mosaico di labbra, aurora
dipinta con ciò che scolora.

Da „Notturna gloria”, Robin edizioni


Perła

Gdyby nie brakująca architektura
tych gwiazd, zjawiających się w mroku jak kwesta
chmur, nie zaćmilibyśmy się nawzajem
płonąc w szczerej modlitwie.

Gdyby nie nazwy tych kamieni,
męczenników błądzących w naszych spojrzeniach
jak w jałowych wirach, nie bylibyśmy
dla siebie korytem rzeki.

Korzenie z pustych rąk, dach co nas strzeże,
pył z naszej podróży,
rozbity kielich trzewia, odurzenie bezsennym
konającym wypoczynkiem.

To czego szukamy to żar zatracenia,
zrujnowane słowo zabłąkane w uczuciach,
gniew i ucieczka, mozaika warg, świt
pomalowany tym, co odbarwia.

 Z tomu  „Nocna chwała”, wyd. Robin


Da una parte all’altra

Da una parte all’altra
dell’amnesia, gli alberi
in pellegrinaggio traducono
le proprie ombre incomprese
nel disgelo di un nome,
fatto adesso foglia.

Intimo ai crepacci
il ricordo, volto di tutti,
sfuma in geroglifici di attese.

Da „L’idioma del sale”, Nulla Die edizioni


Z jednej na drugą stronę

 Z jednej na drugą stronę
 amnezji, drzewa
 w pielgrzymce tłumaczą
 ich własne niezrozumiane cienie
 w roztapiającym się imieniu,
 które stało się liściem.

 Intymne aż po szczeliny
 wspomnienie, oblicze wszystkich,
 rozpływa się w hieroglifach oczekiwania.

 Z tomu „Idiom soli”, wyd. Nulla Die


Emanuele Martinuzzi, urodził się w 1981 r. w Pratese.  Ukończył filozofię we Florencji.  Od kilku lat pisze recenzje teatralne dla „Teatrionline – Włoskiego Portalu Teatralnego”.  Do jego publikacji poetyckich należą: „Poza codzienność – wiersze miłosne” ( wyd. Carmignani Editrice, 2015), „O chronicznej łasce – elegie o czasie” ( wyd. Carmignani editrice, 2016), „Spirale” ( wyd. Ensemble, 2018), „Niedokończone historie” ( wyd. Porto Seguro Editore, 2019), „Nocna chwała” (wyd. Robin, 2021), „Idiom soli” ( wyd. Nulla Die, 2022).  Jest laureatem wielu nagród krajowych i międzynarodowych, w tym tytułu Ambasadora Literackiego Towarzystwa Dantego Alighieri.  Brał udział w projekcie „Kamienne słowa”, w ramach którego jeden z jego wierszy wyryty jest na kamiennej płycie i wystawiony na stałej wystawie w okolicach Sambuca Pistoiese wraz z wierszami wielu innych artystów i osobistości kultury.  Redaktor bloga „Emanuele Martinuzzi i poezja” http://andthepoetry.blogspot.it/.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko