Wiersze tygodnia – Jerzy Jankowski

1
144
Bogumiła Wrocławska
Bogumiła Wrocławska


Gdzie jesteście

Mamo gdzie jesteś
czy jedziesz w tym wagonie obok
czy zostałaś w naszej suterenie
mamo tu są same dzieci
mam pięć lat i nie jestem najmłodsza
ten Niemiec uderzył mnie
i kopnął na stacji
mamo nie rozumiem dlaczego
nie wiem też z czego się śmiali
jak robili sobie zdjęcie
przy naszym wagonie
mamo teraz dojechaliśmy
do jakiejś stacji
i właśnie wysiadamy
chłopcom kazali iść na drugą stronę
a nam rozebrać się
i stanąć w rzędzie
mamo nie rozumiem o co im chodzi
jest przecież zimno


Getta

Dotykam tego muru
cegła po cegle
i drżę
to chyba trzęsienie ziemi
ale ta dzielnica
staje się coraz bardziej nasza

Nie mogę przyzwyczaić się
że tych trupów z ulic
nawet nikt nie sprząta
to nawet nie to, że się boję
ja po prostu nie chcę być nimi
jutro, pojutrze, za miesiąc
czuję się jak zwierzę
nie chodzę, a przemykam
nie rozmawiam, a warczę
nie planuję, a drepczę
nawet nie potrafię zwariować
to nie dzieje się chyba naprawdę

A poza tym jeść powinno się
codziennie


Powstanie w naszej dzielnicy za murem

Możecie do nas strzelać
nas i tak już nie ma
mamy wszystko oprócz strachu
nie mamy jeszcze broni
ale to nie szkodzi
zabijemy was kamieniami
kijem, pięścią, czymkolwiek
albo i zwykłym wiadrem jak będzie trzeba
nic nie mamy do stracenia
do stracenia nie mamy nic
nie mamy do stracenia nic
umarli nasi bliscy
ten mur ceglany
jest nie do zniesienia
zabijemy tylu ilu się da
oko za oko ząb za ząb
wreszcie


Birkenau

Wielkie pole i wiele baraków
już nie ceglane jak tam
równo stoją w szeregach
a na końcu coś się dymi

Dymi codziennie
tutaj nie jest źle
tutaj jest nijak
mnie już nie ma
a jedyne pytanie to jak długo
mnie nie będzie

Ciekawe nawet pytanie
bo jak już wylecę przez ten komin
to co wtedy będzie
skoro już teraz mnie nie ma
czy mnie nie będzie podwójnie
a może właśnie znowu będę

Tak, to może być to
wtedy będę dopiero naprawdę
bo teraz mnie nie ma
oj, jak bardzo mnie nie ma


Majdanek

Wysyłam ten gryps z przedmieść miasta Lublin
chcę żebyście wiedzieli, że Lublin jest większy
niż wam się wydaje

Zawiadomcie wszystkich
że na Majdanku jest życie

Ilu tu ludzi z całej Polski i zakątków Europy

Pierwszy miesiąc płakałem
teraz już nie płaczę

Zawsze już pamiętajcie
że miasta mają czasem przedmieścia
i nie są to wille

Musicie o nas pamiętać
powinniście
tu się dzieją takie rzeczy
że nawet nie ma co mówić

Jesteśmy niczym, bo nawet nie nikim
w pewnym sensie, jesteśmy mniej niż niczym

Dopiero tutaj zrozumiałem
liczby ujemne
zrozumiałem też, co znaczy słowo Bóg
ale z małej litery

Żyjemy wśród tych bogów
co ciekawe chodzą z psami

W piekle przynajmniej się nie marznie


Powrót

Jedziemy do Palestyny
tyle lat minęło
i wreszcie jedziemy do Palestyny

Tylu naszych odeszło
przez kominy
ale musiało tak być
my w tej Ameryce wiedzieliśmy
że nie możemy ratować
popiół użyźnia ziemię
ten popiół był potrzebny
żeby teraz
jechać do Palestyny

Pytacie się między sobą
gdzie nasze miłosierdzie
a przecież miłosierdzie, to broń słabych
my wiemy, że to działa inaczej
i dlatego wracamy do Palestyny

Jest nas jeszcze mało
połowa mówi po polsku
więc się dogadujemy
mamy kawałek ziemi
wreszcie mamy
tylko sporo tu jakichś Palestyńczyków

Skąd się wzięli na naszej ziemi
bezczelnie mówią
że są tu u siebie od zawsze
a przecież nasze zawsze
jest starsze od ich zawsze


Jesteśmy medialni

Ja mam gazetę
ty masz gazetę
on ma radio

Ja mam telewizję
ty masz kino
on robi film

Ja mam wytwórnię
ty masz portal
on ma agencję

Razem możemy wszystko


Zuckerberg

Każdy ma swój czas
nie każdy ma swój Time
zrobiłem coś co zmieni świat
jeszcze nie wiem w co
ale zmieni

Nie musicie chodzić do spowiedzi
wiem o was wszystko
od was
co jadłeś, co lubisz, co czytasz
gdzie byłeś, gdzie chcesz być
kogo lubisz, a kogo kochasz
kogo nienawidzisz
wiem od ciebie

I pomyśleć, że to wszystko
składa się z zer i jedynek
na moim koncie


Zamenhof

Poskładam te wyrazy
dobiorę je po swojemu
jestem Eliezer Lewi Samenhof
napisałem Wieżę Babel
bo nie umiemy się dogadywać
jestem okulistą to i lepiej widzę

Napiszę język
będę trochę jak Bóg
i stworzę coś z niczego czyli wszystkiego

Kiedyś okaże się
że urodziłem się przy ulicy Zamenhofa
i mieszkałem w Warszawie przy Zamenhofa

Jedna ludzkość i jedna religia
wiem, że to będzie szło wolno
ale poplątałem różne języki
by rozplątać różne problemy
i nikomu nie będzie to się podobało

Przywykliśmy


Korczak

Jestem starym doktorem
nazywam się Henryk Goldszmit
trzymam za ręce te dzieci
bo to ma sens

Nie jestem nikim szczególnym
zwykły człowiek, który lubi czytać

Jestem starym doktorem
leczę dzieci
zwłaszcza te bez ojca i matki
i proszę mi tu bez metafor
nie życzę sobie wielkich liter

Idę przez ten plac do tych wagonów
i trzymam te dzieci za te ręce
przecież to normalne

Jestem starym doktorem
to leczę
i trzymam te dzieci za ręce
albo one mnie


Feynman

Mój kolega Neumann
powiedział, że nie jest odpowiedzialny
za świat w którym żyje

Zaakceptowałem to

Nie ma teorii wszystkiego
i nie będzie
są za to bongosy
nogi pięknych dziewcząt
i ciekawe olejne obrazy

Zobaczyłem swego czasu jak biała kula
robi się żółta, a potem pomarańczowa
to wystarczyło
bo to była moja kula

Potem już były tylko ciekawostki
a pieprzenie o elektrodynamice kwantowej
zostawcie
to nie ma większego znaczenia
to MIT


Albert Einstein

Mój ojciec handlował pierzynami
dlatego miałem ciepło
w cieple lepiej się myśli

Zawsze twierdziłem
że wszystko jest względne
wystarczyło to spisać

W cudownym roku
tyle mamy czasu
a nie mamy nigdy czasu
tyle przestrzeni wokół
a tak ciasno

Tyle piszę i nikt tego nie rozumie
może trochę Max i Robert

Widzę niewidzialne

Skoro jeden człowiek, to jeden wszechświat
to mój jest mocno zakrzywiony

I jeszcze na koniec wyjęli mi mózg
jak się kiedyś dowiedzą
co w nim jest
to mnie znielubią

Bezwzględnie


Lem

Chałwa i marcepan
to było to
fantastyka naukowa
to oksymoron
po prostu siedziałem i pisałem
o sobie, sąsiadach
władzy, wydawcach, wojskowych
tyle że na Plutonie

Nie wiem co bym dał
do pięcioksięgu
tyle tego mam

Piszę ten wiersz o sobie
i wychodzi mi
że całkiem proste było
to moje życie
takie niewierszowe

Dałem instrukcję ludzkości
co najmniej jakbym był
z narodu wybranego
śmieszne


Hirszfeld

Historia jednego życia
może zwalać z nóg

Mój alfabet
zaczynał się
jak należy – od zera
potem było A, B i AB

Krewny zmienił znaczenie
w tym getcie też było życie
w oceanie śmierci
nie mam wątpliwości
że zrobiłem, co mogłem
a mogłem niewiele

Córka odeszła przede mną
to nie jest normalne

Wiersze tygodnia redaguje Stefan Jurkowski
stefan.jurkowski@pisarze.pl

Reklama

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko