Jerzy Stasiewicz – Dotykanie deszczu przemijania w poezji Anny Czachorowskiej

2
152

           Przeglądam tom poezji Posłaniec nadziei księdza Jana Twardowskiego i wspomina mi się Anna Czachorowska. Gdzież to ja ją poznałem? Gdzie?… Muszę sięgnąć do Dziennika. No tak, Bielawa (10 listopada 2016 r.) XI Noc Poetów, organizowana przez pieśniarkę Barbarę Pachurę i jej klub; „Pozytywka”. Siedzieliśmy w ogromnym holu galerii handlowej, ze schodami pełnymi ściśniętej na stopniach publiczności. I otwartym przejściem do nastrojowej kawiarenki. Zajmowała stolik naprzeciwko nas z Opolszczyzny. Miła, skromna, nie przenosząca na siebie uwagi otoczenia.  Przedstawiła nas Basia. To już trzecia wizyta Anny Czachorowskiej w „powojennym Izraelu”.
6 grudnia 2009 r. gościła ją Miejska Biblioteka Publiczna wraz z Krystyną Czubówną czytającą jej wiersze i piosenkarką Grażyną Matkowską. 2011 r. kolejny pobyt barwiony melodią Matkowskiej. Na Nocy Poetów była gościem honorowym (gwiazdą wieczoru) co dobitnie potwierdziły prezentowane – w dłuższym wymiarze czasowym –  teksty. Po głośnej owacji przeczytała jeszcze dwa. Pozwalając słowu osiąść w naszej pamięci! Dla mnie po dziś dzień.
      Sięgnijmy do biografii: absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego (Wydział Historyczny) i studiów podyplomowych na UKSW (Zarządzanie Kulturą). Mieszkanka Legionowa (ponoć już jedną nogą w stolicy). Członek Związku Literatów Polskich, Stowarzyszenia Promocji Polskiej Twórczości i Movimieto Poetas del Mundo. Opublikowała tomy wierszy: Byłam różą Twojej zimy   (Warszawa,1993), Dotykanie szczęścia (Legionowo,1995), To miłość do drzwi zapukała
(Warszawa,2001), Zanim słońce zejdzie zboczem (Waraszawa,2004), 17 Ljóð (w języku islandzkim,2006),W poczekalni snów (wraz z płytą CD; wiersze w wykonaniu aktorki Anny Dymnej, Warszawa, 2011, w 2017 doczekał się wydania polsko-angielskiego), Z rozpostartym skrzydłem
(wydanie polsko-angielsko-hiszpańskie, NightinGale,2019).
     Wiersze Anny Czachorowskiej prezentowane były w prasie literackiej (m.in. Akant, Poezja dzisiaj, LiryDram – jest twarzą 9. Numeru), na antenach Radia (polskiego, kanadyjskiego, australijskiego) i TVP. W licznych antologiach (Rozmowa pokoleń, Metafora Współczesności, Krople z parasola, Matka, Ojciec, a nawet Poezji Mrocznej – poeci XX wieku w wyborze Andrieja Bazylewskiego). Współpracowała z hiszpańskim magazynem literackim AZAHAR (w 25 numerach).
Tłumaczone na języki: rosyjski, angielski, hiszpański, bułgarski, rumuński, białoruski, słowacki, serbski, włoski, grecki, telugu (południowo-wschodnie Indie, ponad 90 mln obywateli, objęty statusem języka urzędowego) oraz cały tomik w języku islandzkim (17 Ljóð). W 2016 i 17 jej wiersze i biogram znalazły się w Antologii poetów świata, w edycji Una Antologia Anual de Poetas del Mundo. A w latach 2018-21 w Antologiach, pokłosiu Festiwali Poetyckich w Rosji, Bułgarii, Rumunii, Serbii, Słowacji, Indiach.
      W roku 2009 na Wydziale Polonistyki Akademii Humanistycznej im. A. Geysztora została obroniona praca magisterska napisana przez Magdalenę Suwińską pt. „Życie, twórczość i działalność kulturalna Anny Czachorowskiej”. Wielokrotnie nagradzana i odznaczana m.in. Odznaką Honorową Zasłużony dla Kultury Polskiej, Brązowym Medalem Gloria Artis, Srebrnym Pierścieniem z Orłem, Medalem im. Barbary Jurkowskiej-Nawrockiej oGródek PoEzji, Medalem Zasłużony dla Gminy Jabłonna, Odznaką Honorową Związku Literatów Polskich.
      Edytorka poezji ks. Jana Twardowskiego. W jej wyborze i z jej słowem wstępnym ukazały się dwa tomiki wierszy tego przyjaciela; biedronek, mrówek, spraw codziennych, zdającego relacje często Matce Bożej: Poeta wiary, nadziei i miłości oraz 33 wiersze. Oba tomy zakupiłem przypadkiem pod nyskimi arkadami za przysłowiową złotówkę. Ile warte są słowa wybitnego poety w sutannie, wie tylko wytrawny czytelnik.
    Niedługo potem będąc w Warszawie zaszedłem specjalnie do Świątyni Opatrzności Bożej. Wiedziałem, że w katakumbach jako pierwszego pochowano zmarłego w 2006 roku księdza Jana – zgodnie z decyzją prymasa Józefa Glempa – wbrew ostatniej woli poety, który chciał spocząć na warszawskich Powązkach. Stojąc przed kryptą –  niemal na baczność – stłumionym głosem powiedziałem/może wyrecytowałem, znając jego przeżycia wojenne swój wiersz „Niewielu poetów / urodziło się w pociągu // A ci urodzeni przedwcześnie / w straszliwym ścisku / zadeptani / nie zdążyli zapisać kilku słów / na pakowym papierze // Jeszcze inni / urodzeni w bydlęcym wagonie / wyrzuceni w biegu w śnieg Kołymy  / kreślą liryki sopelkami lodu // Zawodzące matki / ogłuszone kolbami / po ocknięciu szukały śmierci // Poeci podróżujący w łonie matki / spopieleni w krematorium / Oświęcimia / Ich wiersze – – białe obłoki chmur / przesuwające się wzdłuż torów”. Chyba w tej pozycji zamarłem na dłuższą chwilę. Wydawało mi się…że serce z czerwonych paciorków zbliża się w moją stronę. A świadomość wypełniła strachem: „Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna”.
      Zrozumiałem wtedy wielkie szczęście (łaska) jakiego doznała Anna Czachorowska obcując ze „świętym lirnikiem” – z  kościoła Sióstr Wizytek – odkrywającego w swym słowie na nowo tajemnicę miłości. Jej siłę i moc trwania mimo przeciwności/ułomności: ciała, ducha?, woli. Stąd w podziękowaniu może bardziej w hołdzie wiersz:


Księdzu Janowi Twardowskiemu

Nie proszę
o więcej
niż mogę
O jedno słowo
lub trzy

I ten kawałek
Nieba
ukryty w Hostii
gdy drży

Pragnę Go ogrzać
swym sercem
wśród ciszy
Jedynej Nocy

Bez obaw
wypłynę na głębię

Będę z Chrystusem
Kroczyć

Ale i wielki poeta jest pod wrażeniem tomów: Byłam różą Twojej zimy, Dotykanie szczęścia i „o wierszach Anny Czachorowskiej” pisze tak: „Jest w nich żar uczucia, zwątpienie, / nadzieja, radość i smutek – cierpienie i / szczęście zakochanych. //(…)// Żeby jednak przyłapać choć na chwilę / to szczęście, trzeba chodzić po niebie / i po piekle. //(…)// przypominają znane piosenki, które / się umie na pamięć, ale stale ich brak”.

Autor tekstu przy grobie J.Twardowskiego

      Dla mnie poezja Anny Czachorowskiej głęboko osadzona jest w człowieku. Poprzez człowieka przemawia człowieczeństwem – co rzadkie u ludzi?! I z człowieka emanuje trwaniem. Tym spoiwem pokoleniowym łączącym ludzkie wczoraj i ludzkie dziś. Człowiek jako słowo – topos prawdy – jest pierwszą i najważniejszą z cząstek kosmosu, posiadającą fundament bytu w konkretnej semantycznej przestrzeni. Ukorzenienie sięgające źródła (mimo holokaustu, rzezi Ormian, palenia książek, zsyłania poetów do kolonii karnych, ideologii). Jest powiewem wiosny, oczekiwaniem na życiodajność w przestworzu filozoficznym niosącym słowo natchnione, nasycone chwilą „Dotykam deszcz, co rodzi grzech / proszę o deszcz, co gładzi grzech / Gdy bierzesz mnie na trzeci brzeg / Milknie wtedy śpiew”. ….. Dookolna cisza…, słychać tylko bicie własnego serca „Ja wiem / idzie na deszcz…” Woda – najszlachetniejsza z żywiołów. Według teorii filozofa jońskiego Talesa z Miletu wszystko powstało z wody i składa się z wody – uzasadnił obserwacją – co żywe, żyje wilgocią, martwe schnie, woda zatem jest życiodajna. Miała dla starożytnych, podobnie jak ogień zasadnicze znaczenie we wszystkich ceremoniach oczyszczania. Zmywała brud i grzech (tu dla wielu przydałaby się woda gregoriańska  z domieszką wina, soli i popiołu), oczyszczała stykających się ze śmiercią, ze zmarłymi. Najczystszą była źródlana i morska. Ale przecież w kreacji mitycznej poetka odnosi się także do: wody letejskiej (Lete rzeka Zapomnienia w Hadesie; wystarczył łyk z jej nurtu, dusza zmarłego traciła pamięć o swoim życiu na Ziemi). Wody anielskiej (destylat liści i jagód mirtu). Tu wspomnieć trzeba – z legend i baśni – o wodzie cudownej (odmładzającej, żywiącej, żywej, gojącej), przywracała zdrowie, młodość, urodę, życie. Skosztował bym łyk, nawet dwa i na zapas wziął do domu antałek. Poczęstował… jednak nie. Wody Tafony (trucizna bez barwy i zapachu, sprzedawana przez notoryczną trucicielkę włoską w XVI wieku, Tafonę. Przyznała się do otrucia przeszło sześciuset osób. Ciekawe ilu w tym gronie było mężczyzn (kochanków)?  Wody ucisku (chleb utrapienia, sięgnij czytelniku: Biblia). Wody zazdrości – jakie to aktualne zawsze – (tu sąd boży, ordalia, odwołanie się do instancji wyższej niż ziemska, do bogów, Boga, sił nadprzyrodzonych, oparty na mniemaniu, że bóstwo chroni niewinnego i przyczyni się do wykrycia sprawcy). Skóra mi cierpnie na próby zimnej i gorącej wody?! A niejeden mąż poddał by żonę próbie czystości (jedyny sąd boży, o którym wspomina Pismo Święte, Numeri, 5, 11-31). Przypomnę niewiernym paniom. „Bóg nakazuje, aby żonę podejrzaną o cudzołóstwo przyprowadzić do kapłana, który po odpowiednich ceremoniach da pić niewieście  wodę zazdrości, wodę bardzo gorzką zmieszaną z pyłem posadzki tabernakulum. Jeśli jest winna, łono jej wygnije, jeśli niewinna zostanie zdrowa i dziatki mieć będzie”.Dodam jeszcze wodę życia, tak ładnie brzmiącą z francuska eau de vie. To woda ognista, którą pijał Sienkiewicz z Indianami, mnie jak wielu rodakom bliższe wódka, winiak, samogon niekoniecznie w małych ilościach.
      Jednolita wartość literacka poezji Anny Czachorowskiej, gruntownie przemyślanej, zaprawionej solą doświadczenia wyrasta z percepcji wiary w człowieka o czym pisałem. Do tego dochodzi watek duchowości – tu czuję/widzę skrzydło anielskie (Anioł Stróż) ks. Jana Twardowskiego. I strach przed Demeter – porwanie Kory (Persefony) przez Hadesa, tak popularne porwania wybranek (dziewic?) wśród Słowian w czas nocy świętojańskiej, literacko utrwalone w Starej baśni Józefa Kraszewskiego – boginią płodności, rolnictwa, zwłaszcza zboża. Zagniewaną opuszczającą Olimp. Ziemia staje się jałowa i bezpłodna. Poetce nie chodzi tylko o chleb, ale i jałowość mentalną i intelektualną, którą widzi w szerokich kręgach społeczeństwa „zagubieni na pustyni wielkich miast”. Jako wieloletnia dyrektor biblioteki w Jabłonnej przeżyła na własnej (bibliotecznej) skórze lawinowy spadek czytelnictwa. O zgrozo trend światowy „poszukują na ziemi swojego miejsca”. Stara się temu przeciwstawić, – „z przyłożonym uchem do ściany” – wyselekcjonowanymi utworami   arkusza  płyty jubileuszowej Dotykam deszcz. Do której muzykę skomponowali: Andrzej Rybiński, Remi Juśkiewicz, Zenon Durka, Izabella Konar. Wysłuchałem ją wielokrotnie stąd synteza: jasny i niczym nie zmącony obraz człowieka pełnego wartości kultury śródziemnomorskiej przesiąkniętej mitologiami: grecką i słowiańską, ale osadzonej twardo w polskiej tradycji narodowej. Niech potwierdzeniem będą słowa Simone Weil „Niewola to praca bez światła wiecznego, bez poezji, bez religii”.2

 Jerzy Stasiewicz

1 Słownik mitów i tradycji kultury Władysław Kopaliński, PIW 1985
2 Myśli, s. 64.

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. Stasiewicz jest studnią fachowości, widzenia człowieczeństwa na przestrzeni wieków. Szacunku do współczesności. Strażnikiem wrażliwości. Wynicuje dla wszystkich to co nie wszyscy zauważają. Spaja prowincję literacką ( dowartościowuje teren) z wielkimi ośrodkami i piórami literackimi.
    Niech to robi jak najdłużej i w gęsto utkanym obszarze literackim. Stoi po stronie szlachetnych i skromnych ludzi. Zauważa ich. Są to jakże potrzebne promienie słońca ocieplające coraz bardziej zziębnięty świat wokół współczesnego, zanikającego homo sapiens.

  2. Jak zawsze z przyjemnością Jureczku przeczytałam… Anię znam z tego co robi.. robiła bo już. na emeryturze. Podziwiam postać i jej poetycką duszę. Widać jak kocha człowieka… i przebija się jej skromność… a zarazem wszechstronność… pozdrawiam

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko