Laudacja na cześć Andrzeja Barańskiego, Laureata Nagrody AICT im. Stefana Treugutta’2021

0
65

Laudacja wygłoszona przez Grzegorza Mrówczyńskiego podczas uroczystości wręczenia Nagród AICT im. Stefana Treugutta’ 2021 w dniu 3 września 2022 w Instytucie Teatralnym:

Kapituła Nagrody im Stefana Treugutta przyznała nagrodę za dzieło telewizyjne w sezonie 2020/2021 Panu Andrzejowi Barańskiemu za scenariusz i reżyserię przedstawienia Teatru Telewizji pt. „Badyle”. Premiera 23 listopada 2020 r.

Spektakl zrealizowano na podstawie adaptacji prozy Tadeusza Różewicza „Ta stara cholera” i „Na placówce dyplomatycznej” oraz Marka Gajdzińskiego „Matka jest jedna?”

Andrzej Barański, mistrz kina i scenarzysta należy do najważniejszych twórców filmu polskiego i to w bardzo wielu jego dziedzinach. Stworzył etiudy filmowe, filmy dokumentalne, impresje o przesłaniu filozoficznym czy egzystencjalnym, krótkie filmy oświatowe, filmy autobiograficzne, spektakle teatru telewizji i oczywiście obrazy fabularne, że wymienię przykładowo jednym tchem: „Kobieta z prowincji”, „Dwa księżyce”, „Nad rzeką, której nie ma”. W każdej z tych dziedzin osiągnął mistrzostwo.

Charakterystyczną dla twórczości Andrzeja Barańskiego jest prowincja, w której panuje specyficzny nastrój, spowolniony rytm życia i gdzie lepiej widać człowieka. Typowa dla Barańskiego jest też postawa jego bohaterów. To zgoda na własny los, brak jakichkolwiek pretensji do świata. Można zatem przeżyć własne, jednostkowe życie, które dla innych nic nie znaczy i wpisać się w odwieczny porządek życia i śmierci.

Bogactwo różnorodności twórczej Andrzeja Barańskiego „zdyscyplinowane” zostało poglądami estetycznymi reżysera; to one nadają wspólny mianownik poszczególnym dziełom. Reżyser uważany za oryginalnego i odrębnego twórcę, laureat bardzo wielu nagród krajowych i zagranicznych został wyróżniony w 2020 roku nagrodą Platynowe Lwy na 45. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni za całokształt twórczości.

„Badyle” – to drugi po „Mojej córeczce” spektakl telewizyjny Andrzeja Barańskiego zrealizowany na podstawie prozy Tadeusza Różewicza. „Wyrzucam sobie, że mało sfilmowałem jego utworów. Może dlatego, że stawiałem sobie wysoko poprzeczkę i obawiałem się, że nie doskoczę” – powiedział w jednym z wywiadów.[i]

Z twórcą „Kartoteki” droga artystyczna Andrzeja Barańskiego związana jest w szczególny sposób. Sięga ona bowiem początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy późniejszy reżyser i scenarzysta był studentem Politechniki Śląskiej w Gliwicach i współpracował ze Studenckim Teatrem Poezji „Step” – najpierw jako autor plakatów, następnie scenograf, a później główny dramaturg Teatru, dla którego napisał ok. dwudziestu sztuk.

Opiekunem artystycznym „Stepu” był wtedy Tadeusz Różewicz. Po latach w wywiadzie – rzece (z Piotrem Mareckim) Andrzej Barański wspominał: „Znajomość z panem Tadeuszem to mój najważniejszy uniwersytet (…) dała mi coś ważnego – zaakceptowałem siebie”.

Adaptacji dwóch opowiadań Różewicza: „Ta stara cholera” i „Na placówce dyplomatycznej” Andrzej Barański dokonał prawie dwadzieścia lat temu, a Różewicz sam wymyślił tytuł „Badyle”. Niestety mimo sukcesu „Mojej córeczki” jako spektaklu Teatru Telewizji, realizacja „Badyli” napotkała na niezrozumiały opór ze strony decydentów i nastąpiła dopiero w 2020 roku. Różewicz zmarł w 2014 roku.

Na scenariusz spektaklu „Badyle” złożyły się oba wspomniane już opowiadania Tadeusza Różewicza i w formie pewnej znaczeniowej i emocjonalnej kody opowiadanie Marka Gajdzińskiego „Matka jest jedna?”[ii]  Wszystkie trzy historie łączy ten sam temat – bolesny stosunek dorosłych dzieci do starych matek. Widzimy dwa różne środowiska – rolnika i dyplomaty. W obu sytuacja starych matek jest tragiczna; zostały odrzucone przez własne dzieci na margines życia społecznego, zagubione i samotne. Okazuje się, że nie ma tu znaczenia ani status, ani wykształcenie ich dzieci.

Reżyser zastosował wzmacniająca formę narracji – montaż równoległy. Wątki przeplatają się ze sobą. W pierwszej historii Matka to stara chłopka, która pasie krowy na łące. Znajduje przypadkowego słuchacza i może się zwierzyć ze swojego, pełnego poniżenia życia. Syn bije ją, gdy zmęczona robotą chce coś zjeść, bo jeszcze jest coś do zrobienia, a nienawidząca ją synowa wyzywa: „Ty stara cholero”. Mimo tego Matka godzi się na życie przy dzieciach, bo jej potrzebują… Nie lamentuje, nie płacze. Dziwi się takiemu światu.

W drugiej historii Matka to elegancka starsza kobieta, towarzysząca synowi i jego żonie na placówce dyplomatycznej we Włoszech. Jest do bólu osamotniona i nieszczęśliwa. Nie może porozumieć się z młodymi, niepewnymi swojej zawodowej kariery. Nie zna też włoskiego. Synowa kategorycznie zabrania wychodzić na bazarek. Matka ma okazję zwierzyć się ze swej udręki przypadkowemu turyście z aparatem fotograficznym w ręku, który chce coś załatwić w ambasadzie. Matka wydaje się pogodzona ze światem. Często się uśmiecha.

Trzecia matka – to wiejska babina na drodze, w czarnych łachmanach, podpierająca się kijem. Kobieta w demencji. Starowinka wyrusza codziennie na szosę prowadzącą z jej wsi do domu syna, który wypędził ją dziesięć lat temu. Odwożona zapomina o tym i znów uparcie powraca.

W przeplatających się ze sobą wątkach słyszymy nie tylko odgłosy wsi; porykiwania krów i śpiew ptaków, ale także przejeżdżający samochód. To elegancki kabriolet z piękną, młodą kobietą za kierownicą i jej amerykańskim narzeczonym, wszystko filmującym maleńką kamerą. Zatrzymują się na szosie, aby zabrać w ramach dobrego uczynku wspomnianą Babinę o kiju. Jest okazja do rozmowy. Młoda kobieta chce przed ślubem odwiedzić swoją matkę mieszkająca niedaleko. Po dotarciu na miejsce dowiaduje się od brata, że właśnie przywiozła ich własną Matkę. Młoda kobieta popada w rozpacz i przerażenie: „Jak mogłam jej nie poznać, co się ze mną dzieje?!”

Mistrzowsko zastosowany przez Andrzeja Barańskiego montaż równoległy w istocie wzmacnia absurdalność sytuacji, obnaża brak empatii i miłości. Ukazuje zło.

W rolach trzech Matek występuje Ewa Dałkowska, role żonatych Synów i Synowe grają te same osoby. W związku z rozpoznawalnością aktorów stworzone przez nich postacie jakby mnożą się. Stare Matki stają się jedną, symboliczną, archetypową Matką. Natomiast Synowie i Synowe – to gromada niewdzięcznych i wyrodnych dzieci.

Skuteczny zabieg reżysera z jednej strony – dał aktorom szanse zagrania kilku ról i na mistrzowski popis, z drugiej – spowodował wzmocnienie ludzkiej krzywdy i unaocznił metaforę zła.

Andrzej Barański w którymś z wywiadów podał swoją ogólną definicję gatunku Teatru Telewizji: „Teatr Telewizji – to trochę teatru, trochę filmu. Daje mi to pełne wykorzystanie możliwości.”[iii]

„Badyle” zostały sfilmowane w plenerze. Widzimy różne przestrzenie, ale reżyser zadbał o ich sąsiedztwo i sprawne przemieszczanie się ekipy. Teren z pierwszej historii – to łąka zalewowa; w tle obory, a na pierwszym planie stare drzewa ze zrogowaciałą korą. Prawdziwość zdjęć pozwala nam dostrzec niezwykłość zalewanych woda drzew. Niektóre są już przewrócone i wyglądają jak pomniki starości, a może rozpaczy? Słyszymy śpiew ptaków i muczenie pilnowanej przez starą Matkę krowy.

W drugiej historii podziwiamy wspaniałą elewację i bryłę zabytkowego pałacu, w którym mieści się polska ambasada w Rzymie. „Gra” go warszawska Królikarnia. Wyobraźnia reżysera przypomniała publiczności, jak powinny wyglądać nasze placówki dyplomatyczne.

Te trzy historie łączy, spaja szosa, jaką od czasu do czasu przejeżdża elegancki kabriolet.

Obraz w „Badylach” wypełnia dyskretna lecz jakże ważna we wspieraniu dramaturgii muzyka. To oryginalna kompozycja Henryka Kuźniaka, od lat współpracującego z Andrzejem Barańskim. Reżyser mówi o nim, że: „Nie ma lepszego specjalisty w kwestii muzyki filmowej. To nie tylko napisane nutki. Ważne są też pozostałe komponenty dźwięku naturalnego. Henryk pilnował żeby w „Badylach” nie było muzyki tam, gdzie nie potrzeba, np. żeby ptaszków nie było zbyt dużo…”[iv]

Osobną wartością spektaklu „Badyle” są aktorzy. Cała obsada!

– Ewa Dałkowska (Matka Pierwsza, Matka Druga, Babina)

– Radosław Pazura (Obcy pierwszy, Syn Drugi, Przemek)

– Edyta Olszówka (Synowa Pierwsza, Synowa Druga, Ona – Córka)

– Andrzej Mastalerz (Obcy Drugi, Syn Pierwszy, Amerykanin) i inni.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że na planie filmowym i telewizyjnym po 35 latach doszło do spotkania Ewy Dałkowskiej (Andzi z „Kobiety z prowincji”) z Andrzejem Barańskim. Dałkowska zagrała wszystkie trzy Matki. Ranga jej aktorstwa wymaga osobnego opracowania. Niezwykłe jest to, że aktorka – dzięki prostocie środków wyrazu i prawdzie – staje się bliska ideałowi „prowincjonalności”, kategorii estetycznej Andrzeja Barańskiego. Chodzi o upodobanie „cichości” i „szarości” z daleka od wielkich wydarzeń, co paradoksalnie stanowi o sile człowieczeństwa Matek – Ewy Dałkowskiej. Za tę rolę przyznano Dałkowskiej nagrodę na Festiwalu „Dwa Teatry”, Zamość 2021.

Wyróżniającą się rolę drugoplanową córki stworzyła Edyta Olszówka. Brawurowo zagrana scena nierozpoznania własnej Matki, a potem, przy powtórnym zatrzymaniu się na szosie przy Babinie, szokujące stwierdzenie wcześniejszej pomyłki – pozostaje w pamięci. Rola ta potwierdza ogromne możliwości tragiczne Edyty Olszówki.

Oryginalność spektaklu telewizyjnego „Badyle” polega także na tym, że pod zwykłymi ludzkimi sprawami, które reżyser już w młodości przyjął jako ograniczenie twórcze – kryje się ogromna warstwa znaczeniowa. „Takie ograniczenie jest rozszerzeniem” – powiedział w jednym z wywiadów.[v]

Powróćmy jeszcze raz do kontaktów Andrzeja Barańskiego z Tadeuszem Różewiczem. To obcowanie studenta, a potem młodego i wreszcie dojrzałego twórcy z wielkim poetą reżyser nazwał „promieniowaniem”.[vi] Dla mnie owo symboliczne promieniowanie może prowadzić do innej wielkości – do Cypriana Kamila Norwida. Tadeusz Różewicz przyznał pod koniec życia, że przez sześćdziesiąt lat fascynował go Norwid. Poświęcił mu nawet znakomity szkic „To co zostało z nienapisanej książki o Norwidzie”.[vii]

Różewicz zgłębiał myśli autora „Promethidiona” z kilku powodów; że ten potrafił „dać odpowiednie rzeczy słowo” i że dostrzegając w ludziach dziedzictwo myśli samego Boga, postulował rekonstrukcję człowieka.[viii]

Wątpiący Tadeusz Różewicz, mający za sobą przeżycie wojennej apokalipsy, musiał patrzeć na różne sprawy inaczej, choćby na problem zła. Norwid wiązał wszechogarniające zło z brakiem dobra. Różewicz widział to tak:


„Skąd się bierze zło?
jak to skąd
z człowieka
zawsze z człowieka
i tylko z człowieka
(…)
zło nie bierze się z braku
ani z nicości”
[Unde malum]

Jednak norwidowską potrzebę rekonstrukcji człowieka, mającego przecież w sobie zalążek boskości Różewicz włączył do swoich poszukiwań. Obaj poeci bez względu na dzielącą ich przestrzeń czasową potrafili pochylić się nad człowiekiem cichym, słabym, wykluczonym.
Oto Norwid „na śliskim bruku w Londynie”:
„Czoło ma w cierniu? czy w brudzie?
Rozeznać tego nie można;
Poszepty z Niebem o cudzie
W wargach… czy? piana bezbożna!…

Rzekłbyś, że to Biblii księga
Zataczająca się w błocie –
Po którą nikt już nie sięga,
Iż nie czas myśleć o cnocie! …
[Larwa]

I Różewicz w parku we Wrocławiu:
„… pochyliłem się nad nim
i poczułem zepsuty oddech
z jamy ustnej

a jednak coś mi mówiło
że to jest Syn Człowieczy

otworzył oczy
i spojrzał na mnie

zrozumiałem że wie wszystko

odchodziłem pomieszany
oddalałem się
uciekałem

w domu umyłem ręce”
[Widziałem Go]

Zatem postaci trzech Matek w „Badylach” to też próba rekonstrukcji człowieka? Hipotetycznie rzecz ujmując – według kryteriów Norwida i Różewicza, a może i samego reżysera – Matka w spektaklu telewizyjnym jest blisko myśli Boskiej. Jeżeli tak, to co znaczy jej nierozpoznanie na drodze? Czy pozwolimy sobie na porównanie tej sytuacji z drogą do Emaus? Ależ skąd! W „Badylach” narzeczony Córki ma przecież w ręku kamerę i filmuje wszystko do znudzenia. Przewija film i zdarzenia na szosie wyglądają zgoła inaczej. Andrzej Barański autoironizuje! Można całą historię opowiedzieć „od tyłu”, jak kiedyś zrobiła to ze swoim życiem Andzia w „Kobiecie z prowincji”. Reżyser nie naśladuje Różewicza. Jest osobnym Sztukmistrzem, który potrafi dostrzec Człowieka.

Grzegorz Mrówczyński

PRZYPISY:


[1] Tomasz Rozwadowski, Gazeta Festiwalowa KLAPS, 45 FPFF  Gdynia 2020

[2] Miało ono swoją osobną publikację jako słuchowisko pt. „Matka jest jedna?” – Teatr Polskiego Radia, premiera 12 grudnia 2006, reż. Andrzej Piszczatowski

[3] Andrzej Barański w Bibliotece na Koszykowej, wywiad grudzień 2020

[4] 45 FPFF Gdynia 2020, Studio Festiwalowe, rozmowa z Łukaszem Maciejewskim

[5] Tadeusz Sobolewski, FILM 42/1978

[6] Tomasz Rozwadowski j. w.

[7] „Kwartalnik Artystyczny” 2022 nr 3, str 9-35

[8] Temat inspiracji Tadeusza Różewicza twórczością Cypriana Kamila Norwida podjęła w swojej książce pt. „Znalazłem ciszę… Tadeusz Różewicz w szkole Norwida” Grażyna Halkiewicz – Sojak

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko