Rok temu „Wypiór” Grzegorza Uzdańskiego został uznany za sensację literacką. Ten „literacki brzuchomówca”, jak go nazywa Justyna Jaworska, autorka posłowia do książkowego wydania tego nowoczesnego poematu dygresyjnego, już wcześniej dał się poznać jako zręczny imitator sposobu wierszowania wielu poetów dawnych epok, w tym Adama Mickiewicza, który jako wampir (czyli rzeczony wypiór) stanął w centrum rozwiniętej opowieści. Pomysł, aby ukąszonego przez demonkę Poetę uczynić nieśmiertelnym wampirem, a przy tym twórcą o przetrąconym kręgosłupie, który stracił talent do pisania, a nawet ochotę do czytania, i został skazany na wieczne męki nocnego łowcy krwi, sam w sobie zabawny, obarczony jest może niezbyt wyszukaną, ale trafną metaforą. Mickiewicz wszak jawi się nam jako wiecznie żywy, niezatapialny, niezniszczalny, a jedyne, co go może umniejszyć, to wszechogarniająca nuda, do jakiej doprowadza uczniów szkolna edukacja mickiewiczowska. Wcześniej malowniczo opisywał to Gombrowicz w „Ferdydurke” za bohatera nudziarstw obierając Słowackiego. Uzdański wybrał Mickiewicza, czyli poetę z samego centrum polszczyzny-ojczyzny.
Wyznam ze wstydem, że nigdy nie miałem i nie mam problemów poznawczych z Mickiewiczem. Nigdy mnie nie drażnił, nie odstręczał, żaden nauczyciel nie zdołal mi go obrzydzić, przeciwnie, raczej przybliżał. Słowem, nie porywa mnie idea mająca jakoby przyświecać Uzdańskiemu, że Mickiewicza ratować trzeba przed Mickiewiczem szkolnym, czyli ukazać jego ludzkie, w dodatku skrywane oblicze, to jedyna droga ratunku przez zmurszeniem. Może tak i jest, nie przesądzam. Jak by nie było, Uzdanski napisał utwór pociągający, nawet uwodzicielski.
Jego opowieść o młodym małżeństwie, u którego w szafie odziedziczonej po stryju pomieszkuje wypiór Mickiewicza tchnie czymś więcej niz zabawą. Upiór bowiem nie tyle łączy, ile dzieli, doprowadza do rozpadu stadła. Z jednej strony budzi fascynację Marty, która bada naukowo wieszcza, a na boku próbuje sklecić powieść „Towianka”, z drugiej strony żółta zazdrość zżera Łukasza, ambitnego poetę, który nie ma odwagi, aby z Mickiewiczem się mierzyć. A do tego roje innych postaci wplątują się w tę historię mieszkańców okolic Placu Zbawiciela. Marta i po trosze Łukasz chcą przywrócić Mickiewiwcza lewicowego, psotep;owego, bliksiego hispterom z placu Zbawiciela, otwartego na świat i odkłamać jego rzekomy przechył zabonny, ale idzie im jak po grudzie. Nie szczęści się też wypiorowi, któremu coraz trudniej „bezkrwawo” upolować krew – ampułki z krwią po badaniach szpitalnych są coraz lepiej strzeżone, a samorzutni dawcy słabną w oczach.
Czyta się ten poemat z prawdziwą rozkoszą, zwłaszcza że nie brakuje autorowi pomysłów pobocznych – np. Ignacy Domeyko okazuje się stalym korespondentem Mickiewicza, bo i jemu przyszło uzyskać status skazanego na wieczne życie jako człowiek-puma. Zresztą takich kabaretowych bez mala tricków w tej książce więcej, jak choćby utrzymana w klimacie horroru relacja kapitana z transportu morskiego doczesnych szczątków wieszcza z Turcji do Europy. Nie wszystkie przecisnęły się przez ucho igielne scenicznego scenariusza, ale i tak spektakl dobrze trzyma strukturę dramatyczną opowieści.
Rzecz grana jest na scenie Bistro Syrena, czyli przy teatralnym bufecie w foyer, a więc klimat z założenia jest kabaretowy, aktorzy atakują widzów z rozmaitych stron, przeciskają się po bokach holu, do tyłu i przodu, a reżyser zachęca widzów do wiercenia się, chodzenia, zmiany amiejsc. Nie jest to jednak łatwe, sala jest nabita po brzegi, krzesło przy krześle, obracać się trudno – tak więc trochę wbrew intencjom, ale w zgodzie z prawami fizyki obejrzeć się wszystkiego nie da. Mimo tej niedogodności publiczność chłonie tę opowieść z zaciekawieniem, zwłaszcza że mimo upiroowej tematyki tempo ma żywe, muzykę Mariusza Obijańskiego wpadajacą w ucho, a aktorzy tworzą przekonujące postacie. Króluje tytułowy melancholijny Wypiór Przemysława Glapińskidgo i znerwicowana para z okolic Zbawciciela, Natalia Kujawa jako Marta i Marek Grabiniok jako Łukasz, którym towarzyszą w wielu wcieleniach Agnieszka Rose i Jacek Pluta, m.in. jako psotny Kot Eks, oraz zespół muzyczny Syreny. Tym spektaklem Syrena wpisuje się wyraziście w swoją lokalną przestrzeń, opowiadając o wydarzeniach, które toczą się niemal w zasięgu oka, tuż za drzwiami teatru.
Tomasz Miłkowski
WYPIÓR wg Grzegorza Uzdańskiego, adpatacja i reż. Jacek Jabrzyk, muz. Mariusz Obijalski, kier. muz. Tomasz Filipczak, scenografia Anna Maria Karczmarska, Bistro Syrena, premiera 3 lutego 2024.