Wacław Holewiński – Mebluję głowę książkami

0
147

Kryminał, miłość, samotność i… dożyczka.

Od razu muszę się przyznać: nie jestem miłośnikiem kryminałów, niewiele ich w życiu przeczytałem. Co więcej, nie znam wcześniejszych książek Dziurawca opisujących przygody/dokonania komisarza Szuberta. Tyle, że tę książkę, zupełnie spokojnie można czytać bez tej wiedzy.

Przeczytałem, zadzwoniłem do autora, usłyszałem, że to nie do końca kryminał. Że to książka trochę o miłości, trochę o samotności, trochę o nim samym. Oczywiście, z wątkiem kryminalnym. Na moja uwagę, że to bardzo chandlerowskie: emerytowany glina, wulgarny język, alkohol, dużo kobiet wokół bohatera, usłyszałem: „oczywiście… Po co zmieniać coś, co dobrze działa?”

U Dziurawca są też przyjaźnie, takie, które po latach wciąż trwają, są policyjne koneksje i współczesny, polski, anturaż.

Szubert, emerytowany policjant CBŚ-u, przenosi się na wieś, do domu odziedziczonego po babce. A w zasadzie do ruiny, którą zamieszkiwała tamta. Remontuje – choć, gdyby nie pomoc przyjaciela, też emerytowanego gliny, pewnie by sobie nie poradził.

W tle protest ekologów, którzy sprzeciwiają się powstaniu zalewu. I gniew miejscowych, którzy widzą w inwestycji szansę rozwoju (i pieniędzy z turystyki). Sprzeczność interesów oczywista.

W dalszym planie zabójstwo sprzed lat kilkunastoletniej dziewczynki w szybie kopalni wapnia.

W innym płonące ambony grupy myśliwych, głównie prokuratorów.

I jeszcze Maks, chłopak autystyczny, nieprzystający do otoczenia, bez zahamowań (także erotycznych), który „przykleja się” do Szuberta.

A gdzie miłość?

Jest i ona. Którejś nocy do chałupy Szuberta dobija się młoda dziewczyna. Piękna i półnaga. Ponoć była wśród ekologów, których napadli miejscowi.

A potem scena więzienna. Dwójkowa. Grają w szachy. Ten starszy, długoletni „garus” (zaraz ma wyjść na wolność) wygrywa. Ten młodszy stokroć inteligentniejszy łapie się za głowę. Kolejna porażka! Jak zawsze! To on, Rosiński, ma spędzić w więzieniu resztę życia. Domyślacie się? Tak, za zabójstwo tamtej dziewczynki.

Następnego dnia popełnia samobójstwo. W tej zgadywance jest oczywistym, że to nie on popełnił zbrodnię.

I to jest punkt wyjścia. Bo zaraz potem zaczynają ginąć ci, którzy doprowadzili do uwięzienia chłopaka, a potem do skazania.

Tak, od połowy książki nie ma wątpliwości ani kto jest organizatorem tych zabójstw, ani kto wykonawcą. Kwestią jest jak policja, ale i Szubert, rozwiążą zagadkę. Zwłaszcza, że za „sprawą” kryją się cienie. Cienie przeszłości. I wojewódzka wierchuszka wymiaru sprawiedliwości.

Chce czy nie, emerytowany komisarz, staje się podejrzanym. To u niego w łóżku zatrzymują młodą kobietę. Zaczęło się od tamtej nocy, whisky, potem rewanż, potem już erotyczna przygoda i… I Szubert wsiąkł. Pokochał. Choć jeszcze chwilę wcześniej chciał wracać do wcześniejszej miłości.

Nie będę opowiadał szczegółów, w przypadku kryminału byłaby to „śmierć” książki. Warto jednak wrócić do słów Dziurawca, że to powieść o samotności. Pewnie w określonym wieku każdy czuje pustkę wokół. Ale, tak sadzę, ludzie którzy przez lata ocierali się o zbrodnie, czują ją wielokroć mocniej. Także z powodu adrenaliny. Nie wystarczy bieg z dożką po  lesie, nie wystarczą litry whisky, pływanie w lodowatej wodzie stawu. Tak, to klimat, w którym ma szansę rozkwitnąć wielkie uczucie. Nawet, gdy mężczyzna jest o tyle lat starszy od partnerki.

Andrzej Dziurawiec, napisał powieść, której się nie czyta, ją się pożera (ja w 2,5 dnia). Nie, to nie tylko zasługa dobrze skonstruowanej akcji. Także z powodu języka (ach ten Chandler). Autor „Płonących ambon”, to widać natychmiast, jest scenarzystą, widzi obrazami. Powieść może istnieć bez dialogów (albo z przeciętnymi dialogami), dobry film bez nich nie wypali.

– Mam pana skuć?!
– A ma pani takie fikuśne pluszowe kajdanki?
– Uspokój się, kurwa! – włączył się Helmut. – Szubert, przestań się stawiać i posłuchaj.
– Kiedy ona tak ładnie się denerwuje.”

Odgraża się Dziurawiec, ze to jego ostatnie powieść. Po prawdzie, nie wierzę.


Andrzej Dziurawiec – Płonące ambony – Wydawnictwo Lira, Warszawa 2022, str. 429

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko