znajomy widok drewnianego okna
upewnia mnie że oczy dzikich
zwierząt i zimna woda z rzeki
które usiłowały zamieszkać we mnie
to nawracający sen – za dnia światło
pojawia się i gaśnie na przemian
ciemność ze snu i jasność za oknem
mają tak pozazmysłową intensywność
że opowiadanie się po którejkolwiek
stronie przestaje mieć znaczenie