Nakładem Muzeum Władysława Syrokomli w Borejkowszczyźnie koło Wilna ukazał się właśnie debiutancki zbiór poezji młodego wilnianina Daniela Dowejki, zatytułowany Przed wichrem z meteorytów. Inicjatorem i kuratorem wydania jest kustosz muzeum Józef Szostakowski, człowiek-instytucja w polskiej społeczności intelektualnej Litwy. Wieloletni wykładowca polonistyki, przewodnik turystyczny, autor wielu monografii historyczno-literackich i kulturoznawczych, pośród swych licznych i cennych zasług liczy także odkrywanie i szlifowanie młodych talentów literackich. W ciągu minionych dziesięcioleci dr Szostakowski przygotował debiuty literackie wielu uzdolnionych młodych Polaków z Litwy. Zbiór ilustrował znany wileński malarz i konserwator sztuki Czesław Połoński.
Dwudziestojednoletni obecnie Daniel już w szkolnych latach dał się poznać jako obiecujący poeta. Kilkakrotnie został wyróżniony w młodzieżowych konkursach literackich. W 2019 roku był najmłodszym autorem przyjętym do antologii Polska Pogoń Poetycka, obszernego przeglądu polskiej poezji Litwy ostatnich dziesięcioleci. Jego utwory znalazły się wśród wierszy wybranych przez Bożenę Sosnowską i Romualda Ławrynowicza do awangardowego spektaklu POP-EZJA, przedstawionego przed rokiem podczas wileńskiej Nocy Kultury. W ubiegłym roku Dowejko wstąpił do Stowarzyszenia Literatów Polskich na Litwie i obecnie jest jednym z redaktorów polsko-litewskiej strony literackiej prowadzonej przez nie na Facebooku.
Debiut literacki Dowejki jest obiecujący. W zbiorze Przed wichrem z meteorytów znalazło się niespełna pół setki wierszy napisanych w dość spójnej i starannie wypracowanej poetyce. Dojrzewanie literackie w polskiej społeczności Litwy, konserwatywnej i w znacznym stopniu odizolowanej od kultury ogólnokrajowej i globalnej, nie jest łatwe. Zmagające się od wielu lat z licznymi trudnościami polskie szkolnictwo, z którego wychodzi większość polskich pisarzy z Litwy, nie zapewnia wszechstronnej i nowoczesnej formacji intelektualnej i językowej. Większość litewskich Polaków, chwytających za pióro w różnych gatunkach literackich i publicystycznych, stoi na rozdrożu pomiędzy trudną do opanowania w tutejszych warunkach ogólnopolską, tzw. standardową polszczyzną, a lokalnymi wariantami dialektalnymi, używanymi w mowie i w piśmie.
W tym kontekście wypracowanie przez młodego poetę dość oryginalnego tworzywa lirycznego zasługuje na uznanie oraz wskazuje na nietuzinkową inteligencję i wrażliwość. Poezja Dowejki jest lekka, swobodna i utrzymuje równowagę między dominującą w polskiej poezji Litwy tradycyjną ekspresją typu młodopolsko-skamandryckiego, a skrótowym i ascetycznym językiem poezji młodego pokolenia, rozpowszechnionym w Polsce. Daniel posiadł zdolność tworzenia zwięzłych obrazów poetyckich, złożonych z ulotnych impresji zmysłowych i prostych konstrukcji myślowych. Przy pomocy tej metody powstaje poezja wdzięczna w lekturze, niebanalna i umiejąca zaskoczyć czytelnika.
Interesujący jest też intymny świat przedstawiony w zbiorze. To dość misternie utkany z wrażeń zmysłowych oraz uczuć wobec bliskich osób i miejsc mikrokosmos. Podmiot liryczny nie narzuca się, lecz przemawia głównie obrazami i refleksjami wypowiedzianymi w tonach niskich o łagodnej i zrównoważonej ekspresji. Dowejko jest świadomym i zdecydowanym naturalistą, odwołującym się do najprostszych i najbardziej elementarnych pojęć dotyczących natury człowieka i jego otoczenia. Poeta przyjmuje w sobie, w ludziach i w otaczającym świecie wszystko to, co zgodnie z jego odczuciem jest zgodne z naturalnym porządkiem rzeczy, odrzuca natomiast to, co jest z nim sprzeczne. Dotyczy to zarówno procesów biologicznych, jak psychologicznych i społecznych. W ten sposób powstaje prosta, naturalistyczna etyka, daleka od wszelkiej ideologii oraz sztuczności procesów globalizacyjnych, postrzeganych z punktu widzenia podmiotu lirycznego jako nienaturalne.
Wyżej opisany klucz interpretacyjny odnosi się do bliskiej codzienności człowieka, stanowiącej świat przedstawiony w zbiorze. Do rodziny, osób bliskich i kochanych, domu i rodzinnej ziemi, a także zjawisk ogólnych, wszakże przez swą powszechność obecnych w mikrokosmosie poety. W ten sam sposób i według tego samego kryterium są przedstawione postacie historyczne, archetypy kulturowe i zjawiska współczesne, jak emigracja i kwestie etniczne, bardzo istotne i wrażliwe na Litwie. Próbkę tej bogatej i ciekawej tematyki zawartej w wierszach Daniela Dowejki przedstawiam w poniższym niewielkim wyborze utworów. To z pewnością jeden z najciekawszych polskich debiutów literackich na Litwie i pozostaje tylko życzyć autorowi pomyślnego rozwoju niewątpliwego talentu literackiego i dobrego odbioru społecznego jego twórczości.
Paweł Krupka
Barwy życia
Proszę, namaluj mi życie.
Być może jednej kredki za mało?
Namaluj świat słowem,
Co niczym motyl złowiony piórem
Spocznie na kartce papieru.
W szklance chłodnej wody
Rozcieńcz dobroć.
Ułóż mi drogę
Miękkim pędzlem z barw wschodzącego słońca.
Proszę, uwolnij mnie z kamienicy.
Cień ciszy
W samotności
Spocznę bez ciebie tutaj
Na uboczu pod krzyżem,
Na rozstaju dróg
Wiodących donikąd.
Wracaj,
Jedynie śladem martwych łez,
Boso po wargach
Tocząc niemy kamień Syzyfa.
Pamiętasz,
Bo stałaś obok
W cieniu ciszy.
Zapewne
Strzały źrenic się miną
Nocą przy karuzeli znad Wisły.
Moc słowa
Słowa, czyli dźwięki,
Wichrem rozproszą ciszę,
Choć tylko na chwilę.
Przygodne słowa nie łączą.
Płynąc do uszu czynią z nas niemych robotów,
Dzielą,
Bo niby bloki poukładane w szeregi
Budują wieżowce bez okien.
Tylko rodzime słowa mówią szelestem baśni,
Budują mosty do dziadów,
Nie niszczą.
Nie-emigranci
Emigracja boli.
Zatacza kręgi na mapie, podcina korzenie,
Przeszłość płonie przez odległość. Ginie.
– Nie wyjeżdżaj – prosi matka.
Emigracja zaciera drogi powrotu.
Domostwo nieme bez ciebie,
Jak emigrant w betonowym wieżowcu
Bez okien.
Noc zapłacze pod drzwiami,
Uchyli klamkę ku Wilnu:
Dlatego niepewny wciąż błądzę w lesie.
Ojcowizna
Błądząc uśpionymi ulicami miasta,
Siadam w Domu Ojca.
Dom ciepły, w szacie złotych kwiatów.
Otwieram Pismo. Otulony spokojem piszę:
,,Dziękuję, że jestem bezpieczny”.
Słychać modlitwę o barwną kredkę,
Która usunie szare zakątki Ziemi.
Ktoś prosi o kluczowe słowo do serca,
Które otworzy nam usta i narysuje ścieżki prawdy.
Wychodzę na Starówkę.
Widzę Wilię,
Która szepcze: ,,Już wiosna’’.
Ech, te figlarne dzieci Ziemi –
Do Wilna wjeżdża patron Kazimierz.
Pies z plasteliny
Wiesz, wieczorem pod drzewem
Ulepię ci psa z plasteliny,
Bez skrzydeł,
By sypiał przy tobie,
Chował twe łzy pod poduszką,
By milczał
I był kufrem twoich tajemnic.
Ty, ja i pies –
Trójkąt grawitacji
Niczym mistyczny stempel pamięci,
Maleńki jak i my,
Zagubieni w tłumie,
Szukamy siebie nawzajem.
Lecz już urosłaś.
Zimą utkałaś psu futro z pyłku.
Zapewne jutro zostawisz na dworcu,
By wrócił koleją do domu.
Sanatorium
Siadam na ławce na plaży.
Zamykam oczy,
By słuchać tajemnych historii wód:
O zostawionych na lądzie tęsknotach żeglarzy,
O tajemnicach tkwiących głęboko na dnie,
O rafie koralowej i podwodnym królestwie.
Woda przemawia, koi swojskim głosem,
Wsiąka głęboko.
Donosi pieśni syrenek,
Rozmowę muszli,
Odblaski dalekich latarni morskich
I głosy pogubione za horyzontem.
– Hej, ludzie, wracajcie do domu.
Podnoszę głowę. Widzę życie
I słońce skaczące z nieba do wody.
Raz po raz wracam na brzeg, aby odejść
Z koszem wrażeń i bukietem marzeń.
Morze nie zazdrości. Zachowa tajemnicę,
Wyleczy, pomoże, wysłucha.
Daniel Dowejko, Przed wichrem z meteorytów, Muzeum Władysława Syrokomli, Wilno 2021, s. 64, ISBN978-609-95456-7-7