Zły Żyd – dotkniecie ludzkiej natury
Pisanie o polskich Żydach zawsze jest ryzykowne, zwsze wywołuje emocje, a pisanie o Żydach komunistach jeszcze bardziej – jedni zgrzytają zębami, inni natychmiast gotowi są narzucić stereotyp Polaka-antysemity. Ale przecież są oni częścią naszej najnowszej historii. To raptem trzy, cztery pokolenia wstecz, czyli… na wyciągnięcie ręki. A co, jeśli będąc polskim Żydem nie czujesz żadnego związku z kulturą, z tradycją, obyczajem żydowskim? Jeśli czujesz się Polakiem albo Francuzem? Albo nie czujesz się żadnym z nich? Ale przecież każdy z nas, prędzej czy później chce wiedzieć, znać przeszłość, dokopać się korzeni…
Trzy pokolenia: dziadek, ojciec, wnuk. Dwa pierwsze naznaczone traumą, przedwojennej Polski, getta ławkowego, antysemickich wybryków, potem wojny, zamknięcia w rzeczywistym getcie, jeszcze później komunistycznej kampanii ’68 roku, więzienia, emigracji. A najmłodszy?
Piotr Smolar miał szczęście, jego rodzina przetrwała holocaust. Dziadek, Grzegorz, urodzony w 1905 roku, przedwojenny komunista, człowiek twardych zasad i twardego tyłka, w kategoriach polskiej państwowości – bez wątpienia zdrajca, członek Komitetu Rewolucyjnego w Zambrowie w czasie wojny ’20 roku, sporo lat spędził w przedwojennych więzieniach. W czasie wojny w mińskim getcie, wydostał się z niego, był politrukiem w sowieckich oddziałach partyzanckich. Po wojnie, do 1968 roku redaktor naczelny „Fołks Sztyme”, organu prasowego PZPR w języku jidysz. Z Polski wyjechał do Izraela w 1970 roku
Syn Grzegorza, Aleksander, rocznik 1940: „Ojca po raz pierwszy zobaczyłem późno, było to chyba w 1945 roku, w Mińsku. Miałem pięć lat. Widzę go, jak wyjeżdża z lasu na białym koniu, bardzo malownicza wizja.” Wrócili do Polski. A potem… Aleksander Smolar to znana postać. Jedna z ważniejszych figur Marca ’68. Więzień polityczny, potem emigrant (w 1971 roku), współtwórca „Aneksu”, ważnego pisma emigracyjnego, w wolnej Polsce doradca Tadeusza Mazowieckiego, prezes zarządu Fundacji imienia Batorego.
Wnuk, Piotr Smolar, urodzony we Francji, dziennikarz „Le Monde”, wieloletni korespondent pisma w Izraelu.
Dwaj pierwsi byli emigrantami, trzeci, autor „Złego Żyda” szuka własnej tożsamości. Szuka poprzez życiorysy przodków, rozmowy z nimi, ale też próbuje odnaleźć ją w Izraelu. Filtruje ją, ogląda z różnych perspektyw. Nie, nie czuje związku ani z tym państwem, ani z Polską. Jest uważnym, zdystansowanym obserwatorem. Izrael, z cała swoją przemocą wobec Palestyńczyków, brakiem wrażliwości na sąsiadów, współobywateli, nie imponuje. Najmłodszy ze Smolarów rozmawia, notuje: „W lipcu 2018 roku Kneset uchwalił kontrowersyjną Ustawę Zasadniczą, określająca Izrael jako narodowe państwo żydowskie. Język arabski utracił status języka państwowego”. Cztery dni po uchwaleniu Ustawy spotyka się z Efraimem Snehe, lewicowym politykiem, który mówi: „Ta ustawa wzmocni faszystowski charakter ideologii prawicy.” I dalej: „Faszystowski. Brak szacunku dla państwa prawa, dla demokracji… Ignorowanie mniejszości…”
Z drugiej strony przecież przeszłość, historia Żydów – jej się nie da wymazać. Tego, że bezwzględnie ich mordowano i że dziadek był dla wielu, także tych kilku spotykanych przez Piotra w Izraelu, którzy go jeszcze pamiętali, bohaterem. Przede wszystkim czasu wojny, ale także… także dlatego, że umiał postawić się komunistom. Wyjechał z Polski… Wyjechał mając nadzieję, że dzięki temu uda mu się uratować życie własnych synów.
Ta opowieść nie jest historią martyrologii, nie jest opowieścią o zgładzonym narodzie. Jest opowieścią o tym, jak można być złym z racji pochodzenia – to jedna strona medalu, ale także własnych uczynków – to jego druga strona. Bo przecież „złym Żydem” można było być dla Niemców, ale i dla komunistów. Można też być „złym Żydem” dla Palestyńczyków czy szerzej Arabów. Ktoś powie: nie ma w tym równowagi. Nie będzie miał racji, zło jest sprawą i narodów i jednostki. Zawsze!
Czytałem tę książkę z zainteresowaniem, bo szukanie własnej tożsamości zawsze jest ciekawe – a gdy jej bohaterowie zapisali się w historii (lepiej lub gorzej) – tym bardziej. Są w niej rytualne zaklęcia o „ultraprawicowym”, „nacjonalistycznym” rządzie PiS, jakby Smolar nie do końca rozumiał procesy zachodzące w Polsce, ale nie warto na nich skupiać uwagi. Ważniejsze jest dotknięcie ludzkiej natury, zrozumienie tego, że każdy jest skądś, że wyrwany, wykarczowany z własnych korzeni, znów je zapuści. I wróci do tych wcześniejszych. Na chwilę, na mgnienie, w jakimś przebłysku. Ale wróci.
Piotr Smolar – Zły Żyd, Znak, Kraków 2021, str. 237