Anna Maria Kreft – Częstochowskiego poesis honestas

0
1502

      Bydgoszcz, rok 2019, na rynku wydawniczym ukazuje się najnowszy, piętnasty już tom poezji Ryszarda Częstochowskiego, zatytułowany „Ulica Herberta”. Od momentu poetyckiego debiutu w roku 1987, w ogólnopolskim miesięczniku „Poezja”, bydgoski literat opublikował 14 książek, a także napisał 10 dramatów. Twórczość Częstochowskiego prezentowały czytelnikom najważniejsze periodyki kulturalne, m.in.: „Tygodnik Powszechny”, „Więzi”, „Literatura”, „Res Publica”, „Odra”, „Kresy”. „Akcent”, „Topos”, „Kartki”, „Nowa Okolica Poetów”, „Nowy Nurt”, „Fraza”, „Tytuł”, „Migotania”, „Pogranicza”, „Nowe Książki”, „Kwartalnik Artystyczny” tudzież „Kultura” paryska. W roku 1993, działalność literacką bydgoskiego poety dopełniło współtworzenie oraz pełnienie obowiązku zastępcy redaktor naczelnej „Kwartalnika Artystycznego”. Czteroletni okres organizacji systemu funkcjonowania czasopisma, kooperacji w zakresie jakości, ilości zamieszczanych publikacji zakończył się odejściem Częstochowskiego-indywidualisty. Brak poety, współtwórcy osłabił znacząco jakość „Kwartalnika Artystycznego”, który de facto, stał się wyłącznie literacki, ponadto, pozbawiający możliwości zaistnienia debiutantów. Poza działalnością literacką, autora „Ulicy Herberta” zajmuje praca zawodowa. Jest certyfikowanym przez Ministerstwo Zdrowia terapeutą uzależnień. Psychoterapię osób uzależnionych od narkotyków przeprowadza, w założonej przez siebie, w 1985 roku, Poradni Monar. O Poradnię w Bydgoszczy, poprosił Częstochowskiego śp. Marek Kotański, przyjaciel i mentor.

      Ryszard Częstochowski nie należy do grona młodych, pracujących nad warsztatem, zabiegających o akceptację literatów. Poeta ma już swoje miejsce wśród zasłużonych, dojrzałych twórczo pisarzy. Znaczący dorobek owego współtworzy współczesną Historię Literatury Polskiej. O wartości bydgoskiego pisarza, przekonany był już w momencie jego przyjmowania do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Wiktor Woroszylski. W rekomendacji do SPP, autor „Okrutnej gwiazdy” napisał o poezji Częstochowskiego, iż „…jest to twórczość serio, nie wdzięcząca się do czytelnika, lecz prowadząca uczciwy (i niewesoły, niestety) dialog ze światem, borykająca się z jego zniewoleniami i zakłamaniami.” A także, że zgadza się z Andrzejem Szmidtem, „który w „Więzi” określił Częstochowskiego jako „poetę gorącego”, podsumowując, „że jest to walor nie do pogardzenia w wychłodzonym krajobrazie współczesnego życia literackiego”. Kolejny ważny głos za poezją Częstochowskiego, zamieszczony w posłowiu deskrybowanego tomu, pochodzi od redaktora naczelnego „Tematu”, dr. Dariusza Tomasza Lebiody. „Prezentowany tutaj zbiór wierszy jest kolejnym potwierdzeniem, że Częstochowski jest ważną postacią we współczesnej poezji polskiej, daleko wykraczającą poza regionalne opłotki, intrygującą i mającą swój wewnętrzny świat oraz prywatną mitologię.”

      Piętnasty, najnowszy, najbardziej dojrzały, najbardziej atrakcyjny wizualnie tom poezji Ryszarda Częstochowskiego, złożyło 41 wierszy. Lekturę owych uprzyjemnia materiał fotograficzny z prywatnego zbioru poety. Widok atrakcyjnego fizycznie tudzież intelektualnie autora „Ulicy Herberta” wywołał niejedno tęskne westchnienie. Wiersze uzupełnione odpowiednimi zdjęciami stanowią całość doskonałą, potęgują wrażenie obcowania z twórcą. Poezji bydgoskiego literata, na co wskazuje, m.in. tytuł tomu oraz motto w postaci fragmentu „Małego serca”,  patronuje pochodzący z „panteonu wieszczów” Zbigniew Herbert. Poza i ponad samym Herbertem, który zawłaszczył niejedną myśl poety i niejeden jego wers, który stał się przewodnikiem duchowym, Częstochowski przywołuje innych wielkich tworzących. Jest Czesław Miłosz, który docenił talent bydgoskiego poety, którego ów poznał i ceni, jest Gustaw Herling-Grudziński, od którego pozdrowienia wypisane na widokówce z Neapolu Częstochowski otrzymał, jest Tadeusz Różewicz, którego poezję autor „Ulicy Herberta” publikował w „Kwartalniku Artystycznym”. Przywołani zostali także wielcy twórcy literatury rosyjskiej. Dzieła tudzież światopoglądy Isaaka Babla, Tołstoja, Dostojewskiego, Mandelsztama wpłynęły na niepodważalną jakość warsztatu bydgoskiego pisarza. Jak pisze dr Dariusz Tomasz Lebioda, „Poeta ma ogromną wiedzę o ludziach i zdarzeniach, potrafi też umieścić własne losy w ciągu nieustannych przemian dziejowych i to tacy jak on bywali zagrożeniem dla systemów. Stawali się – niczym Herbert, Mandelsztam, Babel – kontestatorami narzucanych ładów, odkrywcami wewnętrznej mocy, obezwładniającej nawet największe mocarstwa.” Nie dziwę się więc Kazimierzowi Hoffmanowi nieszczędzenia pod adresem Częstochowskiego złośliwości. Mając świadomość wielkości tudzież znaczenia osoby i twórczości owego, poeta „na odwyrtkę” miał prawo przejawić strach przed detronizacją w tak niezwykle ludzki sposób.

      Tematyka wierszy tworzących „Ulicę Herberta” koncentruje się wokół kwestii odejścia z tego świata. Rozważania nad śmiercią podejmują pisarze, malarze, lekarze, etycy, teolodzy, filozofowie. Częstochowski nie rozważa samego faktu. Częstochowski konstatuje, człowiek skazany jest na śmierć od momentu narodzin. Mimo iż „odejście w niebyt” jest zjawiskiem ponadczasowym, pozbawionym najmniejszych ograniczeń, różnorodnym, pozostaje niezmienne; po prostu pozostaje. Fenomen śmierci polega na paradoksie; każdy człowiek ma świadomość nieuchronnego nadejścia własnego końca, wielokrotnie ma z nią do czynienia, jako że umierają osoby z bliższego i dalszego otoczenia, a mimo to zjawisko śmierci okryte jest wielką tajemnicą. Niemożność owej zbadania, dogłębnego poznania przypuszczalnego momentu przejścia, przyprawia o strach. Mimo iż odwołań do śmierci u Częstochowskiego jest mnóstwo, nie da się przy owych wyczytać niepokoju, lęku, przerażenia. Poeta oświecony, niosący w swoim kaganku mądrość, wiedzę o życiu i ludziach, inteligencję, przypomina, zaznajamia, uświadamia i przede wszystkim uspokaja czytelnika. Poezja Częstochowskiego leczy ze strachu przed śmiercią. Kamieniem filozoficznym stanowi racjonalizm i realizm. Pokolenie XXI wieku, pokolenie SMART złożone z masek, ratujące się mimikrą, potrzebuje głosu rozsądku oraz przypomnienia, że biegnie donikąd. Vanitas i przemijanie wyściełają wszystkie ścieżki, stanowią składowe losu.

      W każdą  biografię wpisana jest skończoność. Odchodzą wielcy, zasłużeni, odchodzą nieznani, niegodziwi. Wszystko, co ma swój początek, skazane jest na koniec. Sześćdziesięcioletnie doświadczanie życia, utwierdza poetę w przekonaniu, że czas teraźniejszy może przejść już tylko w przeszły; „gdy oglądam filmy ze zmarłymi / aktorami czuję jakbym / sam pomału / znikał z ekranu / gwiazdy gasną gatunki / wymierają / metamorfozy donikąd / z jednego stanu w inny / z widzialnego/ w niewidzialny/ próbuję jeszcze przetrwać ale / sępy już krążą nade mną”.

      O samej zaś naturze ludzkiej, poeta pisze w kategorii niedoskonałości. Mimo powszechnej wiary w stworzenie człowieka na podobieństwo boga, na każdym etapie życia ujawnia się jego ułomność. Poprawia urodę, sylwetkę, kondycję, zdrowie. Poprawia praktycznie wszystko, więc może człowiek został stworzony na obraz bożej niedoskonałości…? Nawet w kolejce do zbawienia homo sapiens udowadnia, iż nie ma czasu ani miejsca na rozpamiętywanie nauk stwórcy, stosowanie owego przykazań. Tam, gdzie może zostać wyprzedzony, pokonany, bóg ustępuje Darwinowi, „w kolejce silni wypychają chorych / nikt boskiego porządku nie pilnuje.”

      Mimo iż autorowi „Ulicy Herberta” jeszcze daleko do matuzalemowego wieku, z tęsknotą równą człowieka sędziwego, przywołuje pamięć o najszczęśliwszym okresie życia, o miejscach, w których dorastał, cieszył się i smucił, o kolegach, z którymi rósł; „naprawdę byłem szczęśliwy / w dzieciństwie jedynie na / ulicy śniadeckich”. Perspektywa nieuchronnego końca przywołuje najmilsze fragmenty życia, a wraz z owymi, poczucie przemijania, zastępowania dobrego jeszcze starego, nowym. Był kiedyś ten dom, byli koledzy, było dzieciństwo, była też już młodość.

      To jednak, co było, jest i będzie zapewne do końca w życiu Ryszarda Częstochowskiego, co zajmuje ważne miejsce w owego twórczości, to Bydgoszcz. „Miasto moje”, miasto nad Brdą, które uwielbia, zachwala. Miasto, o którym po wschodniej stronie Wisły nie słyszy się nigdy poza lekcjami geografii, nabiera życia i rozgłosu dzięki zarówno poezji autora „Ulicy Herberta”, jak i jego zabiegom promującym. Bydgoszczanie winni być wdzięczni poecie.

      Za osobliwość twórczości Ryszarda Częstochowskiego, w tym najnowszego tomu poezji, uważam uczciwość. Lektura „Ulicy Herberta” każe patrzeć na pisarza jako człowieka o ogromnej samowiedzy, samoświadomości, wyposażonego w spokojny dystans do siebie oraz otoczenia, naturalnie ironicznego, bywa sarkastycznego. Powyższe pozwalają wierzyć samemu poecie, jak i jego poezji. Ów tom można przyjąć za przewodnik po życiu, jego widzialnej stronie. Nieprzecenionym walorem twórczości Częstochowskiego jest absolutny brak idealizacji, jako najpowszechniejszej i najpopularniejszej formy zakłamywania rzeczywistości, a także sielankowości. Prawda, choćby najbardziej gorzka, jest bezcenna. I tak oto, największą z prawd jest fakt, iż „jesteśmy skazani na fragment / nigdy nie obejmiemy całości / widzimy zawsze tylko część”. Najdoskonalsza z istot ziemskich jest zwyczajnie ograniczona, mimo iż imię jej Cogito.

      Literaturę Ryszarda Częstochowskiego postrzegam jako wielką, znaczącą, wartościową, godną polecenia i rozsławiania. Cenię w owej realizm i uczciwość wobec odbiorcy. Poezję bydgoskiego pisarza nie tylko powinno się, ale wręcz trzeba znać. Tom najnowszy, tj. „Ulica Herberta”, jest wyrazem literackiego geniuszu.  

Anna Maria Kreft

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko