Przez te wszystkie długie lata wiele
rzeczy poznałem i wiele się nauczyłem. Biegle posługuję się komputerem, chociaż
on jest dla mnie zagadką, której nie umiem rozgryźć.
Ludzie przez te minione
stulecia wiele wymyślili. Wymyślili na przykład koło, taczkę, siodło pod konia,
gilotynę, samochód, samolot, rakietę, pismo, telewizor, maszynę do pisania,
kalkulator, karty kredytowe, telefon, a nawet Internet.
Ale jak można było wymyślić
komputer? To się w głowie nie mieści. Przypomina mi to malarzy
abstrakcjonistów.
Jednak nie poddaję się –
wiwisekcja komputera jest moją pasją. Za każdym razem kończy się to tak, że
przyjeżdża mój kolega Zbyszek, krzyczy na mnie, bije po łapach i naprawia to,
co schrzaniłem. Trudno! – kreatywny jestem!
Tak!, są na niebie i ziemi
rzeczy, które literatom się nie śnią. To jest dowodem na dwa typy człowieka.
Nazwijmy je tak: „umysły ścisłe” i „umysły artystyczne”. Gdzieś pośrodku są
jeszcze różni filozofowie, abnegaci, oszołomy i co tam chcecie.
No!, nie znajdziecie w żadnej
cukierni aż tyle ciastek.
A obyczajowość? A religijność?
A tradycje? Mrowisko ludzkie jest nie do ogarnięcia. No i popatrzcie: jakoś to
się do kupy trzyma. Choć nie zawsze z entuzjazmem i dobrą wolą. Nadal są „wojny
plemienne”, fundamentalne spory, wybuchy nietolerancji itp.
No i są – niestety – politycy.
To dopiero jest problem!
A wracając do komputera: jemu
tam wszystko jedno. Jak klikniesz, tak masz. Bójmy się tylko realnej epoki science-fiction. Komputery wybiją się na
niepodległość i przejmą władzę nad nami. Świat się cyborgizuje. Ludzie będą
musieli się do tego dostosować, aby ratować własne tyłki. Zresztą co znaczy:
„będą musieli”? Większość osób nawet nie wie jak przemienia ich rzeczywistość.
Jak formatują sami siebie bez świadomości samych siebie.
Właśnie ci pisarze od science-fiction kombinują te
alternatywne sytuacje. Ale pocieszę was: to wszystko nie stanie się ani nagle,
ani zaraz. Wprawdzie już da się urodzić dziecko z próbówki lub polecieć w
kosmos, jednak dziarsko trzymamy się na co dzień tradycyjnych, sympatycznych
metod oraz nawyków i póki co żyjcie „po staremu” się toczy. Chociaż fenomen
komputera powinien być monitorowany, aby nie wybił się na niepodległość.
Cudnie byłoby obudzić się po
stu lub dwustu latach i ze zdumieniem zobaczyć, że świat jest już nie ten, nie
taki sam. Czy umielibyśmy się w nim odnaleźć? Czy na przykład taki Goethe
umiałby zamiast gęsiego pióra posłużyć się komputerem? Czy – dajmy na to –
Lermontow zginąłby w pojedynku na szable lub ówczesne pistolety? Czy Byron
wypatrywał by dzisiaj Don Juanów?
Pamiętacie tę frazę z Norwida:
Przeszłość
– jest to dziś, tylko cokolwiek dalej: / Za kołami to wieś, / Nie jakieś tam
coś, gdzieś, / Gdzie nigdy ludzie nie bywali!… Może jednak jest w tym jakaś racja? Czas
płynie, wizerunek świata i życia zmieniają się, ale ludzkie myślenie, marzenia,
zmartwienia, potrzeby, oczekiwania są chyba wciąż podobne. I to – moim zdaniem
– jest bezcenne.
Głowa do góry! A co ma być, to
będzie… Choć z drugiej stromy mówi się: po nas tylko potop. I na szczęście
jakoś on – jak na razie – nie zmył nas z powierzchni naszej Mateczki-Ziemi. I
tym was uspokajam, bo wszystko dokładnie przemyślałem dzisiaj po kolacji!