Leszek Żuliński – Wspomnienia weterana (5) – Fenomen komputera

0
616

            Przez te wszystkie długie lata wiele rzeczy poznałem i wiele się nauczyłem. Biegle posługuję się komputerem, chociaż on jest dla mnie zagadką, której nie umiem rozgryźć.
            Ludzie przez te minione stulecia wiele wymyślili. Wymyślili na przykład koło, taczkę, siodło pod konia, gilotynę, samochód, samolot, rakietę, pismo, telewizor, maszynę do pisania, kalkulator, karty kredytowe, telefon, a nawet Internet.
            Ale jak można było wymyślić komputer? To się w głowie nie mieści. Przypomina mi to malarzy abstrakcjonistów.
            Jednak nie poddaję się – wiwisekcja komputera jest moją pasją. Za każdym razem kończy się to tak, że przyjeżdża mój kolega Zbyszek, krzyczy na mnie, bije po łapach i naprawia to, co schrzaniłem. Trudno! – kreatywny jestem!
            Tak!, są na niebie i ziemi rzeczy, które literatom się nie śnią. To jest dowodem na dwa typy człowieka. Nazwijmy je tak: „umysły ścisłe” i „umysły artystyczne”. Gdzieś pośrodku są jeszcze różni filozofowie, abnegaci, oszołomy i co tam chcecie.
            No!, nie znajdziecie w żadnej cukierni aż tyle ciastek.
            A obyczajowość? A religijność? A tradycje? Mrowisko ludzkie jest nie do ogarnięcia. No i popatrzcie: jakoś to się do kupy trzyma. Choć nie zawsze z entuzjazmem i dobrą wolą. Nadal są „wojny plemienne”, fundamentalne spory, wybuchy nietolerancji itp.
            No i są – niestety – politycy. To dopiero jest problem!
            A wracając do komputera: jemu tam wszystko jedno. Jak klikniesz, tak masz. Bójmy się tylko realnej epoki science-fiction. Komputery wybiją się na niepodległość i przejmą władzę nad nami. Świat się cyborgizuje. Ludzie będą musieli się do tego dostosować, aby ratować własne tyłki. Zresztą co znaczy: „będą musieli”? Większość osób nawet nie wie jak przemienia ich rzeczywistość. Jak formatują sami siebie bez świadomości samych siebie.
            Właśnie ci pisarze od science-fiction kombinują te alternatywne sytuacje. Ale pocieszę was: to wszystko nie stanie się ani nagle, ani zaraz. Wprawdzie już da się urodzić dziecko z próbówki lub polecieć w kosmos, jednak dziarsko trzymamy się na co dzień tradycyjnych, sympatycznych metod oraz nawyków i póki co żyjcie „po staremu” się toczy. Chociaż fenomen komputera powinien być monitorowany, aby nie wybił się na niepodległość.
            Cudnie byłoby obudzić się po stu lub dwustu latach i ze zdumieniem zobaczyć, że świat jest już nie ten, nie taki sam. Czy umielibyśmy się w nim odnaleźć? Czy na przykład taki Goethe umiałby zamiast gęsiego pióra posłużyć się komputerem? Czy – dajmy na to – Lermontow zginąłby w pojedynku na szable lub ówczesne pistolety? Czy Byron wypatrywał by dzisiaj Don Juanów?
            Pamiętacie tę frazę z Norwida: Przeszłość – jest to dziś, tylko cokolwiek dalej: / Za kołami to wieś, / Nie jakieś tam coś, gdzieś, / Gdzie nigdy ludzie nie bywali!… Może jednak jest w tym jakaś racja? Czas płynie, wizerunek świata i życia zmieniają się, ale ludzkie myślenie, marzenia, zmartwienia, potrzeby, oczekiwania są chyba wciąż podobne. I to – moim zdaniem – jest bezcenne.
            Głowa do góry! A co ma być, to będzie… Choć z drugiej stromy mówi się: po nas tylko potop. I na szczęście jakoś on – jak na razie – nie zmył nas z powierzchni naszej Mateczki-Ziemi. I tym was uspokajam, bo wszystko dokładnie przemyślałem dzisiaj po kolacji!

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko