Andrzej Walter – Wielka cisza. Polemika z Jackiem Bocheńskim

1
608

Drogi Autorze, przyznam szczerze, bardzo ciekawego i ważnego (tak przynajmniej powinno być, jak mniemam) tekstu (a właściwie przemyśleń i wniosków zeń nasuwających się) dla wszystkich polskich poetów, a może nawet wszystkich dziś twórców jakiejkolwiek sztuki w ramach twórczości literackiej… otóż, do rzeczy, drogi Autorze…

Wyczuwam niejako pewnego rodzaju stan rezygnacji, albo akceptacji takich (rynkowych i brutalnie kapitalistycznych) metod funkcjonowania maszynerii zwanej: wydawniczą, medialno-rynkową, uznającej literaturę oraz sztukę jako towar.

Znani są znani, bo są znani, bo ktoś wpompował w osiągnięcie tego stanu rzeczy kawał zdrowej i żywej kasy.

I postawię tu bardzo brutalne dla Autora pytanie (a może i brutalne również dla mnie) …

Czy – „wielu pisarzy takich jak Stefan Chwin, Ewa Lipska, Adam Zagajewski, Olga Tokarczuk, by wymienić kilka nazwisk” są znani? Przez kogo są znani? No fakt, my ich znamy…

Uczestniczę od lat w różnych festiwalach, wernisażach, spotkaniach autorskich, włóczę się (jak idiota) po całej Polsce, po różnych szkołach, bibliotekach, domach kultury i tak dalej i …………. No cóż, brutalnie stwierdzam, że w Polsce już nie ma… żadnej kultury. Kulturę zmodyfikowano (wraz z jej unicestwieniem): to dziś: debilny kabaret dla przeciętnego pochłaniacza papki medialnej i na jego poziomie umysłu…

Całą kulturę zagrabiono albo wyprzedano – właśnie dla tej komercji. Cała reszta mało kogo dziś interesuje. Ludzie mają medialno-rozrywkową alternatywę, a w systemie edukacji … pożal się Boże … słabo wyedukowani nauczyciele uczą kolejne pokolenia tego, czego sami nie wiedzą… i kółko się domyka.

Całą kulturę … podzielono na salony, pod-salony, na poprawnych politycznie i na wykluczonych. Na naszych i nie naszych.

Najśmieszniejsze jest w tym wszystkim to, że kilku twórcom się jeszcze wydaje (jeszcze się łudzą), że dla tej całej gawiedzi jakieś znaczeni ma, że tu czy tam swoje kroki stawiał Miłosz, czy może Szymborska, a może nawet żyjący Pan Adam (Zagajewski) … o Lipskiej już nie wspomnę (mało kto ją rozpoznaje – nawet wśród polonistek, czy bibliotekarek), a Tokarczuk – no cóż, jest w lekturach, ale większość męczonych nią komentuje, że „wielką pisarką jest”, po czym w kuluarach dodaję, że … nudy na pudy… (a jeśli już ich katują lekturą, to sięgają po inną)

Temu służy edukacyjny Armagedon – testy, maturzyści półimbecyle, studenci za kasę i dyplomy płatnych uczelni – totalny egalitaryzm, lepszy niż za PRL – kiedy rządził egalitarnie sojusz robotniczo-chłopski… sięgnęliśmy jednocześnie dna i ideałów (rodem z tamtej epoki, tylko ładnie już – rynkowo – ubranych i przemodyfikowanych pojęciowo)

Ja już wiele razy stawałem „pod ścianą” posiłkując się właśnie tymi samymi (o ironio) nazwiskami co nasz Autor. Zalegała wiele mówiąca CISZAcisza totalna i przerażająca, ale jednak cisza…

To była cisza wśród maturzystów (sic!!!) (między innymi i … też)

Do tego dziś doszliśmy. A o „znaności” Stowarzyszenia, o którym Autor pisze, też dowiedziałem się od niego. Zawsz sądziłem, że w Brzegu wielką impreza jest Najazd Poetów na Zamek – międzynarodowa impreza naprawdę z przytupem i z wielkim fasonem … mało kto w Polsce, w środowisku o niej nie słyszał…

Tu, wybaczcie, jestem trochę złośliwy, ale takie prawo stowarzyszonego na prawo, a nie na lewo. I tu mamy drugie najśmieszniejsze.

Stowarzyszeni tak czy siak – na lewo i na prawo wystaje nam

goła dupa,

w którą każdy sobie może kiedy chce kopnąć. A kiedy chce posadzi ją na foteliku w prowincjonalnej bibliotece i rzuci jakiś ochłap w postaci 200 zł honorarium …

Obaj wiemy, że to są po prostu jaja … wybaczcie język, wulgarności, i tę knajaczną retorykę, ale wkurza mnie już udowadnianie, że nie jesteśmy wielbłądami i szukanie argumentów, że „nie jest tak źle”… i pocieszanie się w sytuacji kiedy cała kultura w tym kraju leży na łopatkach, a my ryjemy twarzą w artystycznej latrynie (tego świata…) wdzięcząc się od czasu do czasu do kilku polityków, aby te ochłapy nam darowali…

To jest upokarzające, żenujące i … wyzwalające bunt, a nie chowanie głowy w piasek. Odwagi Panowie. Kiedy uderzymy pięścią w stół? Jak prawdziwi mężczyźni…

Wciąż czekam na prawdziwy, mocny tekst o kulturze, sztuce, literatach, czytelnictwie i poezji. Tekst spolaryzowany i właściwy. Określający kto jest kim… Czekam na debatę, na kulturalną polemikę, na sytuację, że uwierzę, iż komuś jeszcze na tym zależy, aby coś zmienić, aby zmusić tych zgnuśniałych demokratów i ponoć intelektualistów do samodzielnego myślenia, do wyciągania własnych wniosków, do nowej wrażliwości i nowego spojrzenia na sztukę.

Sztuka – ta, lotów najwyższych zawsze bywała obejmowana MECENATEM – zawsze i wszędzie… Był to mecenat zarówno państwowy jak i prywatny, one oba się uzupełniały…

Może na koniec warto zapytać komu w Polsce zależy, abyśmy tak… „rynkowo” myśleli? I żebyśmy olali sztukę, a w jej miejsce wybudowali stadiony i pobiegli na kolejny maraton, który zdezorganizuje życie ciężko pracujących ludzi w mieście tym czy tamtym…

Z literackim pozdrowieniem

Andrzej Walter

Reklama

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko