Roman Soroczyński
Ludzie wychowani na polonistyce i teatrze
Bohater wywiadu, pan Andrzej Zarycki, urodził się 7 maja 1941 roku. Zatem za kilka dni będziemy obchodzić 75 rocznicę Jego Urodzin. Jubileusz znakomitego kompozytora muzyki rozrywkowej, filmowej, teatralnej i symfonicznej niemal idealnie zbiega się z 60-leciem Piwnicy Pod Baranami, z którą współpracuje do chwili obecnej.
Poniżej zamieszczamy treść wywiadu dotyczącego tejże współpracy.
– W pierwszej połowie lat sześćdziesiątych otrzymał Pan od Piotra Skrzyneckiego propozycję współpracy z Piwnicą Pod Baranami. Jednak został Pan „przegłosowany” przez kolegów i został Pan w Hefajstosie. W 1966 roku, po powrocie z USA (a właściwie w czasie rejsu „Batorym”) podjął Pan decyzję o komponowaniu piosenek dla Ewy Demarczyk. Czy ów rejs można uznać za początek współpracy z Piwnicą?
Piotr Skrzynecki chętnie słuchał konkurencji, stąd jego częste wizyty w innych klubach czy kabaretach. Zresztą, wszystko nawzajem przenikało się. W czasie półtorarocznego pobytu w USA przekonałem się, że to nie jest dla mnie dobre miejsce. Wracałem do Polski „Batorym” i na statku spotkałem dosyć liczną grupę polskich artystów. Wśród nich była Ewa Demarczyk, która powiedziała, że w swoim repertuarze ma za mało piosenek. Pierwszym tekstem, do którego skomponowałem muzykę w Piwnicy, była „Ballada o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego” według Galla Anonima. Ewa zaśpiewała ją w Pieskowej Skale, podczas balu z okazji 10-lecia Piwnicy.
– Jak Pan wspomina swoje początki w Piwnicy Pod Baranami?
W Piwnicy po raz pierwszy miałem kontakt z piosenką literacką. Były to utwory poważne pod względem treści. Obserwowałem warsztat pracy Zygmunta Koniecznego i zauważyłem, że każdy jego utwór ma dwie warstwy: muzyczną i scenograficzną. Była to scenografia muzyczna, która wzbogacała spektakl. W Piwnicy zebrała się grupa ludzi wychowanych na polonistyce i teatrze, a nie na rozrywce. Wszyscy byli kontrapunktami wobec Piotra Skrzyneckiego, który całe życie droczył się z innymi. Był inteligentnie złośliwy. Na przykład „mylił” imiona wykonawców. Jeżeli ktoś nie reagował, podczas następnych zapowiedzi Piotr podawał prawidłowe imiona. Kiedy jednak jeden z instrumentalistów był bardzo wyczulony na tym tle i domagał się poprawności, Piotr potrafił zapowiedzieć go imieniem „Apolinary” zamiast, na przykład, „Jacek”.
– Jak Pan wspomniał, pierwszą Pana „piwniczną” piosenką była „Ballada o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego” według Galla Anonima. Jak w Pańskim przypadku wyglądała kolejność powstawania innych piosenek: najpierw słowa czy tekst?
W początkowym okresie, a na pewno w Piwnicy, pisałem muzykę wyłącznie do gotowych wierszy. Później proporcje wyrównały się i rozkładały się mniej więcej pół na pół. Później zacząłem tworzyć również prymki i tzw. „rybki”. Jest to muzyka z tekstem o niczym, który ma zasugerować twórcy „rozkład” docelowego tekstu. Obecnie coraz częściej tworzy się „rybki” cyfrowe. Bowiem liczby mają takie same brzmienie, jak słowa, a poeci nie chcą się sugerować żadnymi słowami.
– Wśród Piwnicznych wykonawców Pańskich utworów – oprócz Ewy Demarczyk – można wymienić między innymi: Irenę Wiśniewską, Mieczysława Święcickiego, Annę Szałapak, Jacka Wójcickiego, Beatę Rybotycką. Czy ktoś z wymienionych lub innych artystów szczególnie zapadł Panu w pamięci?
Wszyscy „piwniczni” artyści byli i są na jednym, wysokim, poziomie. Poruszają się w tej samej estetyce, różniąc się jedynie w ekspresji.
– Jest Pan kompozytorem muzyki do wielu filmów, ponad trzystu spektakli teatralnych i ponad 350. piosenek. Jak współpraca z Piwnicą Pod Baranami wpłynęła na Pańską twórczość?
Jestem związany z Piwnicą już pięćdziesiąt lat. Miałem w tym czasie krótką przerwę w kontaktach, spowodowaną wyjazdami w tournée z Ewą Demarczyk. Na pewno, dzięki tej współpracy, wzbogaciłem swój warsztat. Nazywam siebie artystą usługowym, bo praca w filmie i w teatrze zmusza do bycia gotowym w każdej chwili i na każdy temat. W Wyższej Szkole Muzycznej nauczono mnie szacunku wobec pracy i wykonawców. Wydział Kompozycji jest wydziałem, który nie toleruje przeczekiwania – chyba, że są wyjątkowe powody. Współpraca z Piwnicą przyniosła nowe doświadczenia i znajomości. Z latami wszystko procentuje.
– Pański Jubileusz zbiega się z 60-leciem Piwnicy Pod Baranami. Czy będą wspólne obchody?
– Ósmego maja ma być coś urodzinowego w Piwnicy. Niespodzianka, więc nie wiem wiele – oprócz daty i godziny: 19:30. Z kolei 21 maja będzie okazja do wspólnego świętowania w Radiu Kraków.
– Wobec tego – w Pańskim imieniu – zapraszam mieszkańców Krakowa i okolic oraz przyjezdnych na powyższe uczty duchowe, związane ze wspólnymi obchodami. Dziękuję za rozmowę.
Roman Soroczyński