Robert Gawłowski – Pętla

0
94
Tramwaj przecina aksamitną ciszę,
i szyny iskrzą przy każdym zakręcie,
ostatni pasażer przyszyty do szyby,
mówiący do siebie dziwak – motorniczy.

Żółtym światłem ociekają bramy,
w kałużach miękną długie neonówki.
Jest zimny październik i deszcz jak narkotyk
odkrywa samotność.

Jadę w przeszłość, między kolumnami,
uliczką Efezu, pod dom Heraklita –
pętla “zerówki” ma tu swój przystanek.
Śmierć czy kobieta przegląda się w ziemi.

Za drzwiami czasu siedzi nad bryłami,
coś liczy, pisze, powtarza obmiary,
jeszcze nie odkrył dokąd płyną chwile.
Twarzą dotykam odrapanej ściany.

W ciemnościach nieba

wciąż dogasa przestrzeń,
rozbite lustro wciąż błyska gwiazdami.
Jedynie kroki znają przemijanie,
kroki, cichnące w…

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko