Rekomendacje książkowe Krzysztofa Lubczyńskiego

0
160

Rekomendacje książkowe Krzysztofa Lubczyńskiego





Dwa i pół tysiąca lat później


trylogia-tebanskaWe wstępie do  spolszczonej przez siebie „Trylogii tebańskiej” Antoni Libera czyni kluczową uwagę: „Starożytnych pisarzy greckich można tylko przybliżać”.


Zgodnie z powszechnym, rzekłbym: potocznym  myślowym nawykiem, przekład z języka obcego jest ekwiwalentny w stosunku do oryginału. Nie jest nigdy – to pierwsza litera z abecadła rzemiosła translatorskiego. Przekład,  to zazwyczaj rodzaj dalekiego nawiązania do oryginału. To truizm, że każdy język ma swoje odrębne słownictwo, gramatykę, składnię, wymowę, korzenie i ducha. Nawet najlepsze przekłady są w istocie rzeczy samoistnymi dziełami sztuki pisarskiej, a nie ekwiwalentami oryginałów. W przypadku literatury antycznej reguła ta nabiera cech absolutnych, bo literatura sprzed ponad dwóch tysięcy lat odzwierciedla krąg pojęć dla współczesnego odbiorcy właściwie w ogromnej części kompletnie obcych, niepojętych, z innego świata pochodzących. Przekłady filologiczne antycznych tragedii czy komedii są, i to do pewnego stopnia, czytelne tylko dla specjalistów. Jedyny zatem sposób przybliżenia współczesnemu czytelnikowi antycznej literatury, to parafraza. Taki też charakter mają przekłady „Króla Edypa”, „Edypa w Kolonos” i „Antygony” dokonane przez Antoniego Liberę, pisarza, eseisty, autora głośnej i poczytnej powieści „Madame”, znakomitego zbioru esejów „Godot i jego cień”, znawcę biografii i twórczości Samuela Becketta, a także translatora, m.in. poezji Holderlina, prozy Oscara Wilde’a – „Salome” czy szekspirowskiego „Makbeta”. „Starożytne piśmiennictwo greckie można tylko przybliżać” – powtórzę raz jeszcze za Liberą. I właśnie ze swojej perspektywy przybliżył nam, a ściśle ujmując: spolszczył, te kanoniczne teksty. Specjalistyczna ocena przekładu „Trylogii tebańskiej” leży poza moimi kompetencjami, ale polski, krystaliczny tekst Libery czytałem z uczuciem radykalnego odnowienia i oczyszczenia niegdysiejszych, mętnych  i męczących wrażeń ze szkolnej lektury klasycznego przekładu „Antygony” dokonanego przez Kazimierza Morawskiego, przekładu zapewne, jak jego autor, szacownego, ale żmudnego w przyswajaniu, któremu to procesowi towarzyszyły mnie (bądź co bądź molowi książkowemu!), a co dopiero moim niegorliwym w lekturze szkolnym koleżankom i kolegom) uczucia zbliżone do stanu ducha biednego gombrowiczowskiego Gałkiewicza  z „Ferdydurke”: „Jak zachwyca, kiedy nie zachwyca”. Nie wiem, czy przekład Libery aż zachwyca – bo kategoria zachwytu właściwie wyparowała ze współczesnego procesu odbioru sztuki – ale na pewno przynosi estetyczną przyjemność w lekturze, bo tchnie pięknem języka. Antoni Libera jest estetą i może także o taki pożytek z lektury mu chodziło…


Sofokles – „Trylogia tebańska. Król Edyp. Edyp w Kolonos. Antygona”, spolszczył i opracował Antoni Libera, Wyd. Sic, Warszawa 2014, str. 278, ISBN – brak

 

Nieboska tragikomedia wielkiego Frycka


nieboski-chopinŚwietnie pamiętam Piotra Wierzbickiego z czasów, gdy był zadzierzystym publicystą prawicowym, radykalnie antykomunistycznym, namiętnym heroldem prezydentury Lecha Wałęsy („Bitwa o Wałęsę”, 1990), następnie jego namiętnym wrogiem, krótkotrwałym redaktorem naczelnym krótkotrwałego prawicowego, bliskiego kręgowi Jana Olszewskiego, dziennika „Nowy Świat”, a jeszcze później równie prawicowo bojowym felietonistą dziennika „Życie”. Następnie Wierzbicki jakoś zniknął mi z oczu, jakby zapadł się pod ziemię, by po latach niespodziewanie wychynąć jako publicysta muzyczny, znawca i koneser muzyki poważnej. Teraz pojawia się ze swoją książką o Fryderyku Chopinie, który jako postać jawi się w powszechnym, narodowym szkolno-muzealnym imaginarium w postaci wyblakłej zjawy, martwej emocjonalnie ikony i nic tu nie zmienia upowszechniona treść oraz język głośnych, „świńskich” fragmentami listów do Delfiny Potockiej, z uwagami o „jej dziurce-dezdurce”, na myśl o której jego „dzyndz stawał jak kołek w płocie”. Po dobrej, acz raczej tradycyjnej biografii Chopina autorstwa Adama Zamoyskiego właśnie Piotr Wierzbicki objawia się ze swoim „Nieboskim Chopinem”. W jego perspektywie przesławny ów artysta to odmieniec, oryginał, fascynująca, skomplikowana, pełna paradoksów osobowość, zwodzicielska, nie poddająca się formułom. Mężczyzna, kobieta i dziecko w jednym. Nadto urodzony mim, artysta teatru jednego aktora o cechach histriona. Niebiański romantyk i zimny, przyziemny realista w jednym. A przy tym człowiek o zjawiskowej, nieokiełznanej wyobraźni. Poza tym Wierzbicki dokonał anatomicznej wiwisekcji muzyki Chopina, odkrywając w niej warstwy dźwiękowe i znaczeniowe, do których klasyczni egzegeci kompozytora nas nie przyzwyczaili, np. odkrywa w jego kompozycjach nie tylko słodycz i melancholię, co dobrze jest znane, ale także – co zaskakujące – jad. Snuje też interesujące rozważania o tym, jak grać Chopina i o szopenowskich konkursach. Fascynująca lektura, wzbogacona płytą z utworami artysty w legendarnych wykonaniach, według wyboru dokonanego przez autora książki.
 

Piotr Wierzbicki – „Nieboski Chopin”, Wyd. Sic, Warszawa 2015, str. 198, ISBN – brak, książka z płytą ułożoną przez autora – Chopin w legendarnych wykonaniach.
 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko