Wacław Holewiński
Mebluję głowę książkami
Czasami tak się zdarza, że sięga się po kolejną książkę autora zachwyciwszy się poprzednią. Tak jest i w tym wypadku. Najpierw przeczytałem znakomitą „Transprussię”, a dopiero po niej debiutancką powieść Zbigniewa Zbikowskiego „Berlin Blue”.
Od lat słyszy się, że polscy prozaicy nie potrafią rozliczyć się z okresem „Solidarności”, trudnych lat 1980-1989. Nie jestem przekonany czy takie rozliczenie jest możliwe, co więcej nie wiem czy w ogóle jest ono potrzebne, czy czynienie jakichkolwiek uogólnień w tym zakresie prowadzi do głębszej refleksji. Bo jeśli warto pochylić się nad tym czasem to raczej poprzez los jednostki, grupy osób, małej zbiorowości. I tego podjął się Zbikowski w „Berlin Blue”. Ale zrobił to opisując specyficzne środowisko emigrantów. Co więcej nie tych najbardziej znanych – z Paryża, Nowego Jorku, Londynu. Dla niego osnową stał się Berlin, Berlin po latach, Berlin współczesny.
Kuba Kubacki, bohater tej powieści zjeżdża do Berlina na uroczystość dekoracji ważnym polskim odznaczeniem państwowym jednego z działaczy emigracyjnych, Kornela Topolskiego, wydawcy ukazującego się tam przez wiele lat pisma. Ale zanim do tego dojdzie okazuje się, że… że Topolski został zamordowany. Co więcej, w hotelu, w pokoju, w którym miał się pierwotnie zatrzymać Kuba, w tajemniczych okolicznościach ginie Rosjanin, którego przypadkowo poznał kilkanaście godzin wcześniej na stacji metra. Nietrudno połączyć te dwa zabójstwa z Kubą. Z opresji ratuje go Heinz, przyjaciel sprzed lat, kiedyś aktor-eksperymentator poznany w czasach radosnego „karnawału” „Solidarności”, dziś dziennikarz grzebiący w przeszłości, próbujący wyświetlić tajemnice kryjące się w archiwach dawnego niemieckiego państwa robotników i chłopów..
W tym kryminalnym anturażu Kuba wraca, cofa się do lat osiemdziesiątych, do współpracowników pisma, Danki, swej dawnej miłości ale i Polskiej współczesności, przedsiębiorczego senatora Ryszarda Jaremskiego, jego farmaceutycznych interesów, Romana, kolegi z pisma, do podejrzeń, inwigilacji, starych znajomych, redakcji, w której teraz pracuje zajmując się kulturą. I do Kingi, partnerki-nie-partnerki, dziennikarki śledczej, którą swego czasu uczył zawodu.
Ale ta książka, mimo zabójstw, mimo rozwiązywania zagadki kryminalnej, nie jest przecież kryminałem. A w każdym razie nie jest tylko kryminałem. Jest raczej rozliczeniem z tym co minione ale i, poprzez rozciągnięte w czasie konsekwencje, minione nie jest. Nie jest, bo wciąż kładzie się cieniem na współczesność. Nie jest, bo papiery enerdowskiego odpowiednika polskiej bezpieki, Stasi, wciąż mają potężną siłę rażenia. Co więcej, światy bohaterów i zdrajców dziwnie się przeplotły, zapętliły ale przecież – nie umarły. Czasami tylko ideologia zmieniła się w pieniądz.
To także książka o uczciwości, przyjaźni i ideałach, które mogą ale nie muszą obumierać w nas z wiekiem.
Zbigniew Zbikowski był przez kilka lat emigrantem. Mieszkał w Berlinie, najpierw współpracował, a potem nawet kierował miesięcznikiem „Pogląd”, jednym z ważniejszych polskich periodyków ukazujących się na Zachodzie. Jego wydawcą był Edward Klimczak i to on najpewniej stał się pierwowzorem powieściowego Kornela – uczciwego do szpiku kości, rozumiejącego w jakimś szerszym aspekcie interes Polski i Polaków, a na koniec… no właśnie… unurzanie w szambie, inwigilację, zdradę? Czy autor kryje się za postacią Kuby? Najpewniej nie, choć nie da się wykluczyć, że przynajmniej część tej postaci jest z nim tożsama.`
„Berlin Blue” ukazała się dwa lata temu i zapewne niewiele osób pamiętało publikowane w latach siedemdziesiątych w prasie opowiadania Zbikowskiego. Ale tą powieścią, a zwłaszcza kolejną „Transprussią” z przytupem wszedł do polskiej literatury. Nie tylko pomysłami, sposobem kreowania postaci, także, co dla mnie szalenie ważne, językiem pozbawionym sztucznych konstrukcji, banału, tak częstych, a niepotrzebnych ozdobników. To bez wątpienia kawał sprawnego literacko pióra. Z niecierpliwością czekam na kolejną – ponoć już napisaną – powieść.
Zbigniew Zbikowski – Berlin Blue – Warszawska Firma Wydawnicza, Warszawa 2012, str. 248.